|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nagle Tony Hastings zdał sobie sprawę, że Bobby Andes chciał złapać tych trzech facetów. Dla niego też byłoby to logicznym następstwem. Jeśli nie ma pan nic przeciwko, chcielibyśmy mieć pańskie odciski palców... rzucił niespodziewanie Andes. Moje? Bez obrazy. Znalezliśmy jakieś odciski na bagażniku pańskiego samochodu, który wystawał z wody... Był zadowolony z obrotu sprawy. Poprosił Tony ego o opowiedzenie jego historii jeszcze raz. O nękaniu na autostradzie, zatrzymaniu się, o złapaniu gumy, oddzieleniu od rodziny, jezdzie przez las, wyjściu z niego, o wszystkim. Bobby Andes współczuł mu, wciąż potrząsał głową, a jego współczucie coraz bardziej zmieniało się, w trakcie roz- mowy, w złość. Zmierdzące gnoje skwitował. Zasrane skurwysyny. Rzucił ołówek i roz- parł się na krześle. Do diabła, to cała pańska rodzina! Nie do wyobrażenia, co?! Tony Hastings nie musiał sobie wyobrażać. Wdzięczny był Bobby Andesowi za współczucie, choć go to zaskakiwało i nie wiedział, co robić z tą złością. Bestie ciągnął swoje Bobby Andes. Ja też miałem żonę i dziecko, ale roz- wiodła się ze mną. Nieważne... Wykonał dłońmi ruch, jakby chciał skręcić komuś kark. Jego twarz nabrzmiała. Dorwiemy ich. Może pan na mnie liczyć. Jego ręce opadły. Doceniam twoje zaangażowanie pomyślał Tony ale co to da? Bobby Andes przybrał urzędową minę. Chciałbym, żeby został pan tu do jutra do popołudnia powiedział. Mamy nakaz przeszukania baraku i zajrzymy do pańskiego wozu. Może być pan potrzebny... Dobrze. 62 Damy ogłoszenie w telewizji. Może złapiemy tego przygłuchego staruszka w pick-upie. A co on mógłby zrobić? Być świadkiem. Kto wie, co widział. Jeżeli nie będzie się bał. Dzisiaj da sobie pan radę? Chyba tak. A jak z jedzeniem? W motelu zapewne. Lubi pan włoskie żarcie? Proszę spróbować u Julio. Dzięki. A, jeszcze jedno. Hawk chce wiedzieć, co ma załatwić. Wywóz, pogrzeb, wie pan... Wie pan... Tony Hastings nie wiedział. Pogrzeb. Muszę się tym zająć? Powoli, nie ma pośpiechu. Nie znam żadnych ludzi od pogrzebów. Mógłby pan załatwić to tutaj, a potem je przewiezć. Mogę kogoś polecić... Przewiezć je. Pojechał taksówką do Julio, gdzie zjadł w samotności włoską kolację, poprzedzoną drinkiem. Drink przypomniał mu samotność, a kolacja była dobra, co pogorszyło jesz- cze sprawę. Kupił jakieś magazyny, by jakoś przebyć ten wieczór, i wrócił do motelu. Zadzwoniła Paula, jego siostra. Była zdenerwowana. Och, Tony, to okropne... Kiedy usłyszał, jak mówi to okropne , jakieś stare przyzwyczajenie chciało, by od- parł: Nie, nie jest tak zle... Powstrzymał się jednak i nie powiedział nic. Zaprosiła go, chciała, żeby zaraz przyjechał i został w Cape. Powiedział, że najpierw musi załatwić parę spraw. Sprawy... Przyrzekła, że przyjedzie na pogrzeb. Potem musi wrócić z nią do Cape. Pogrzeb... Podziękował jej. Spytała, jak zamierza wrócić do domu. Powiedział, że przyjedzie tak szybko, jak tylko dostanie wóz z powrotem. Pogrzeb... Chcesz prowadzić w takim stanie? Myślisz, że to bezpieczne? Zastanawiał się nad tym. Czuję się dobrze. Nie musisz się o mnie martwić. Nie chciała, żeby prowadził sam przez całą drogę. Miała pomysł. Przyśle Mertona, przyśle go jutro, żeby dotrzymał mu towarzystwa w drodze powrotnej. Zrobiłaby to sama, gdyby nie to wszystko... Nie, nie chciał Mertona. Nie chciał nikogo. Czuł się dobrze, mógł prowadzić sam. Ona nie musi się martwić. Cóż, jeśli jesteś pewien... powiedziała. 63 Ustalili, że zobaczą się na pogrzebie. Przyleci, zabierze go i wrócą razem do Cape. Pogrzeb... Obiecała zadzwonić do jego brata, Alexa, do Chicago, a także do kogoś w Cin- cinnati, żeby powiadomić kogo trzeba. Tak więc zobaczymy się w czwartek powiedziała na koniec. Powiadomić kogo trzeba... Resztę wieczoru spędził w motelu, czytając magazyny, a kiedy przyszła pora spać, spał. Tony Hastings odebrał wóz na posterunku następnego popołudnia Był wysuszony i czysty. Pełen wspomnień, ale mniejsza o to. Bobby Andes miał nowe wieści. Znamy już przyczynę śmierci. Tony usiadł. Czekał. Andes nie patrzył na niego. Pańska żona miała pękniętą czaszkę. Okazuje się, że została uderzona młotkiem albo kijem baseballowym. Raz albo dwa razy. Córka przeszła więcej. Została uduszona... Czekał, aż Tony przemyśli to sobie, bo miał jeszcze więcej do powiedzenia. Miała także złamaną rękę... To znaczy, że była walka? Na to wygląda. Obserwował Tony ego. Coś jeszcze... zawiesił głos. A Tony czekał. Zostały zgwałcone. Zabrzmiało to najgorzej ze wszystkich nowin, choć Tony nie był zaskoczony. A może i właściwie był. Bobby Andes jakby się rozchmurzył po tym wyznaniu: Coś panu powiem. Wygląda na to, że to pan miał rację z tym barakiem. Nie rozumiem... Ci kolesie zabrali tam obie, tak jak pan sugerował. Skąd to wiadomo? Młotkiem albo kijem baseballowym. Znalezliśmy odciski palców pańskiej żony na pręcie łóżka. To miały być dobre wieści. O mój Boże. A co z Helen? Jej nie, tylko pana żony. Tak. Czyj to barak? Zgwałcone. A ten... Bobby Andes znał swój fach. On jest czysty. Mieszka w Poleville. Używa tego domku w sezonie polowań. Włamano się tam. Ktoś w nim pomieszkiwał. Wiadomości były ciemne i zimne. Laura i Helen w baraku. A niech to mruknął Tony. Walczyły. Prawda, mamy jeszcze inne odciski. Skąd? 64 Z baraku. I coś jeszcze: odciski na samochodzie nie należą do pana. To dobrze powiedział Tony Hastings. Dobrze? Dlaczego to powiedział? Porównaliście te odciski z tymi z baraku? Tony Hastings w roli detektywa. Co by to dało? Za wcześnie. Trzeba na to trochę czasu. Będziemy musieli porównać odciski z ba- raku z odciskami właściciela; sprawdzić, czy da się coś wyodrębnić. Ale jestem pełen na- dziei, właściciel nie bywał tam od zeszłej jesieni. Wygląda to obiecująco. Chyba tak. Tony był grzeczny, ale niechętnie przyznawał, że cokolwiek było obiecujące. Za pózno na to. Posłaliśmy je do sprawdzenia. Dam panu znać. Bobby Andes był zadowolony z obrotu spraw. Ale dla Tony ego Hastingsa to wszystko było za pózno. I było tak na długo przed tym, jak uświadomił sobie, że on sam mógł potrzebować oczyszczenia się w oczach policji przez te odciski nieznajomych na jego samochodzie. DWANAZCIE Ciemne, Edwardzie, i ciężkie. Wraz z tym ostatnim akapitem, który mógł powalić całą książkę. Nie ma wątpliwości, dla Edwarda nastał czas ryzyka rozdroże, dokąd pójść. Zcigać złoczyńców i zostać zwyczajnym kryminałem, czy gonić za duszą Tony ego
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|