|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
życie. To było dokładnie to czego chciałam, o czym myślałam cały dzień i usiadłam przy stole niezdolna powstrzymywać mojego sztucznego serca przed waleniem. Sprawił że brzmiało to tak prosto. Chciałam tego. By męczyć się z tym co wszyscy inni myśleli że powinnam robić bo miałam moje ciało było głupim posunięciem. - Zamierzam to zrobić. - Powiedziałam a jego uśmiech stał się szeroki. - Wiedziałem. - Dał mi małe klepnięcie po ramieniu. To nie było tak miłe jak pocałunek ale odwzajemniłam jego pocałunek. Spowodowało że poczułam się dobrze z tą zmianą. Niebo będzie przeklęte jeżeli nie pozwolą mi iść moją drogą a wtedy po prostu oddam im amulet z powrotem i do diabła z nimi wszystkimi. Radosne podniecenie zeszło w dół do moich palców u nóg prawie tak mocne jak po jego pocałunku. Usadowiłam się mocniej na krześle, ustawiając je z powrotem na wprost stolika z plecami do łuku przedpokoju. Josh wydał dzwięk zaskoczenia. - Tutaj? Co zrobisz jeżeli ojciec wejdzie? - Przeniósł się do stanowiska obok ekspresu do kawy z skoncentrowanym wyrazem a ja wyciągnęłam rękę mając nadzieję że usiądzie obok mnie. - Chcę żebyś był przy mnie gdy będę to robić. - Powiedziałam machając stopą pod stołem. - Ty w moim pokoju po północy to się nie zdarzy. Mówimy o moim wkurzonym tacie. Dach też odpada. Ron może nadal tam być. - Dobra ale możemy iść gdzieś indziej. - Powiedział ze skrzyżowanymi ramionami gdy spojrzał przez czarne okno na ulicę. - Barnaba będzie tu za godzinę. - Powiedziałam niecierpliwie. - To nic takiego. Będzie ok. Josh. Gdy robiłam to pierwszy raz byłam w biurze gliniarza. Poza tym co myślisz że się wydarzy? Wsuwam się do swojego ciała i zrobione! - Zrobił minę i kiwnęłam na niego palcami. - Pocałunek na szczęście? - Powiedziałam czując gorąco. Nie mogłam się doczekać by dostać swoje ciało z powrotem. Wszystko czułam z Joshem było filtrowane przez mój amulet i chciałam być po prostu ponownie sobą. Josh zaśmiał się a jego ramiona rozluzniły się gdy zrobił te kilka kroków które nas dzieliły. - Pocałunek na szczęście. - Powiedział jedną ręką obejmując moją a drugą kładąc płasko na stole przed nami. Z ostatnim spojrzeniem na korytarz z którego mógł przyjść mój tata pochylił się nad stołem przechylając głowę i jego usta spotkały moje. Odetchnęłam w niego wyobrażając sobie jak jego aura miesza się z moją. Zamknęłam oczy i pochyliłam się do przodu gdy nasze usta się razem poruszały a pamięć o moim sercu wydała uderzenie. Chcę być znowu żywa, pomyślałam kiedy moje palce uścisnęły lekko jego a potem puściły. Jego oczy otworzyły się gdy się odsunęliśmy a jego wzrok był na korytarzu zanim powrócił do mnie. - Jeśli jesteś pewna? - Powiedział wyciągając krzesło i usiadł twarzą do łuku przedpokoju. Moje serce nadal waliło gdy wzruszyłam ramionami, oblizując moje usta jakbym chciała przypieczętować pamięć o tym co się stało. - Powiedz mi jeśli go usłyszysz schodzącego schodami w dół, ok.? - Josh położył ręce płasko na stole kiwając głową - Ok. Boże mam nadzieję że to zadziała. Czułam się jakby kończył mi się czas. Uśmiechając się do Josha zamknęłam oczy i skupiłam się na sobie. Czułam jak wziął mnie za rękę i uścisnęłam jego palce. Aatwo było znalezć moją mapę myśli po stronie terazniejszości i odchodzące od niej wątki życia wszystkich innych. Widziałam niebieską linię Josha wijącą się mocno przy mojej. Barnaba i Nakita mieli zamknięte myśli ale nie obecność. Przeniosłam moją świadomość wyżej znajdując linie moich myśli które były powiązane z amuletem i ciągnęły mnie w przyszłość. A między nimi był jasno niebieski i żółty blask mojego ciała zatrzymanego w czasie i czekającego na mnie. - Mogę to zrobić. - Odetchnęłam i pozwoliłam mojej świadomości wpaść do przestrzeni między nimi. Jak stopa w dobrze dopasowanym bucie tak moja dusza westchnęła i włożyła moje ciało. Pamięć o ustach Josha na moich została zastąpiona przez smak soli. Szum lodówki ucichł, a nadszedł dzwięk fal. Dyszałam gdy skurcze skręcały moje wnętrzności. Josh krzyknął ale brzmiało to cienko i nierealnie. I z takim samym rodzajem intelektualnego relaksu użyłam tego aby puścić linię czasu i zacząć się dalej przemieszczać a moje myśli powróciły do chwili w czasie. Byłam tu wcześniej i to robiło różnicę. Z lekkim opóznieniem poczułam obecność i swoją zmianę z powrotem w ciele i w synchronizacji z wszechświatem. Byłam tu i nie było odwrotu. Moje serce waliło i ekscytujące uczucie rozlało się przeze mnie gdy siedziałam w przestronnym słonecznym pokoju. Spojrzałam w dół na moją rozdarta sukienkę nie wierząc jak czułam brudny materiał oblepiony krwią między moimi palami. To stało się szybko. Byłam w moim ciele. Zawroty głowy uderzyły mnie i złapałam oddech niemal zapominając go wypuścić. Musiałam oddychać! Moje ręce podążyły do mojej szyi i znalazłam mój amulet. Podciągając nogi szarpnęłam moje palce u stóp z zimnej marmurowej podłogi. Wszystko wydawało się iść powoli i byłam cała obolała. Nie było żadnej metki u nogi ale zapamiętałam oderwanie go. Podniosłam moją rękę do pulsującego miejsca z przodu głowy i dokładnie badając czoło czułam siniaka. Moje ramię i klatka piersiowa bolały. Podciągnęłam zabrudzony brudem przód sukienki by spojrzeć na swój przód i zobaczyć sińce tam gdzie były pasy bezpieczeństwa. Byłam naprawdę w moim ciele. Ono było moje. - Zrobiłam to. - Krzyknęłam słysząc echo mojego głosu a mewy na zewnątrz zdawały się ze mnie drwić. Zakaszlałam i skuliłam się na miękkiej kanapie trzymając swoje żebra tak by nie bolały. - Zrobiłam to. - Szepnęłam nie troszcząc się że to bolało. Zrobiłam to i zastanawiałam się czy mój rezonans się zmienił bo byłam znów w moim ciele. Zdałam sobie sprawę z tego że czarne skrzydła nie będą już problemem. Ale mój zwycięski uśmiech zawahał się i zniknął. Podnosiłam się powoli aż byłam pewna że mogę wstać i pokuśtykałam w kierunku najbliższych drzwi gorączkowo szukając jednej z rzeczy które nie były potrzebne mi od sześciu miesięcy. Ja naprawdę to zrobiłam. Jak to mówią dowód jest w deserze. Albo tak jak w tym wypadku w sedesie. Musiałam iść do łazienki w najgorszy sposób i nie miałam pojęcia gdzie to było. Rozdział 8 Tłumacz: gosia2341 Korekta: Tempted-Hell Przeciągnęłam ręką po gładkiej marmurowej ścianie aż poczułam się jedwabiście i wyszłam z łazienki. Znalezienie tego zajęło mi całe beznadziejne trzy minuty. Ogromna pralnia była wyłączona z kompleksu pokoi co zgaduję było prywatną kwaterą Kairos a. Kairos, ten sam koleś, który mnie zabił. Przyznaję mu jedno miał gust. Wszystko co znalazłam w mojej szalonej pogoni po łazience było wysoce eleganckie. Zimne i precyzyjne. A plakat zespołu lub stojak na CD wyglądały nie na miejscu,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|