|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pewnie wysnuć wniosek, że wszystkie ciotki świata mają lękliwą słabość do czarnych owiec w rodzinie. Masz zamożną ciotkę, chłopcze? - Trzy - przyznałem niewinnie. - Jeżeli któraś z nich zatruje się nagle gazem akurat wtedy, gdy ty rozdasz resztki fortuny chciwym fiakrom, nazwę to nader osobliwym zbiegiem okoliczności. Zwłaszcza jeśli ciotuchna nie zapomni o tobie w testamencie i zapisze ci kilka ładnych milioników. Tak cicho pogadując, komisarz usadowił się wygodnie na tylnym siedzeniu taksówki, która stała na najbliższym postoju. Podał szoferowi adres młodego Lankelli i jakoś mnie nie zdziwiło, że nie musiał o niego pytać mecenasa Lannego. Sądzę, że jego przepastne mózgowe archiwum zawiera przynajmniej dziesiątą część helsińskiej księgi adresowej. Wydaje się to niewiarygodne, ale to fakt. Samochód ruszył, więc wykorzystałem nadarzającą się sposobność do wyrażenia własnych przemyśleń. - Mam teorię... - zacząłem odważnie. - Wcale mnie to nie dziwi, w najmniejszym stopniu - zapewnił mnie Palmu ojcowskim tonem. - I ja miałem teorie, kiedy zaczynałem w tym fachu. Częstokroć miałem ich nawet od razu kilka. Kilka bardzo dobrych teorii. Niestety, dziwnym trafem zawsze okazywały się fałszywe. Ale to nic nie szkodzi. Gimnastykowanie umysłu dobrze robi młodzieży. Tak, że śmiało, nie krępuj się. Jego serdeczna złośliwość spłynęła po mnie jak po gęsi. Faktem jest bowiem, że sporo się naczytałem psychologii kryminalnej i psychologii w ogóle. Nie wiem, czy już o tym wspominałem. Dlatego trzymałem w rękawie małego psychologicznego asa. Komisarz oczywiście zakładał, że w pierwszej kolejności będę podejrzewał młodego Lankellę, kaznodzieję Mustapaa, czy może nawet pannę Skrof. Mecenas Lanne również figurował w testamencie, a zatem i on automatycznie zaliczał się do grona podejrzanych, przynajmniej teoretycznie. Policyjny detektyw musi podejrzewać wszystkich i każdego. Ja jednak wpadłem na pomysł, którym, jak sądziłem, napuszczę mu trochę mrówek za koszulę, i stary wyga może nawet zaklnie siarczyście. - A co powiesz na to? - zacząłem z bezczelną poufałością. - Jest bardzo prawdopodobne, że pani Skrof popełniła samobójstwo! Palmu niemal położył się na siedzeniu, bo taksówka skręciła gwałtownie na rogu ulicy, i wybuchnął śmiechem. Rechotał dobrą chwilę, szczerze ubawiony. Kiedy się wyprostował, na jego twarzy widniał jeszcze zamarły uśmiech. - Chłopcze - zaczął uroczyście - chyba się jednak pomyliłem względem ciebie. Niewykluczone, że mimo wszystko w twojej czaszce pączkuje jakiś zalążek mózgu. Ale nie! - Zaśmiał się ponownie, choć w tym śmiechu wyczułem napiętą nutę. - Zapominasz o psie! - Wcale nie - odrzekłem z zapałem. - Z psychologicznego punktu widzenia samobójstwo wydaje się rozwiązaniem całkiem logicznym. Nazwisko panieńskie pani Skrof brzmiało Langell. A wszyscy Langellowie byli, każdy na swój sposób, odrobinę stuknięci. Na nienormalność pani Skrof wskazują choćby ta jej żarliwa, sekciarska religijność i chorobliwe sknerstwo. Wczoraj kobietą przeżyła bodaj największe duchowe załamanie swego życia. Z nieznanej nam przyczyny, która musiała jednak potężnie nią wstrząsnąć, straciła wiarę w Zgromadzenie Betlejem. Przyszło jej gruntownie zrewidować plany, lecz oto pasierbica uciekła z domu. Niewykluczone, że wieczorem doszło między nimi do kolejnego ostrego spięcia, po którym dziewczyna wyszła, by już nie wrócić na noc, ale to nie było przecież konieczne. Pani Skrof i bez tego miała aż nadto powodów do zgryzoty, o czym zaświadczył doktor Markkola. A gdy duchowa udręka staje się nie do zniesienia, wystarczy pozornie najbłahszy powód, by puściły wszelkie hamulce. Być może wykipienie owsianki było tym przysłowiowym piórkiem, które złamało grzbiet wielbłąda. Może pani Skrof chciała znalezć pocieszenie u swojej maskotki, jedynego wiernego stworzenia, lecz pies z niewiadomych przyczyn zawarczał na panią. Wtedy wpadła w szał. Skręciła mu kark, połknęła tabletkę pantofonu - wiedząc od doktora Markkoli, że to silny lek - po czym celowo odkręciła kurek z gazem i poszła do łóżka, powierzając duszę Bożej opiece. W przełomowych momentach życia ludzie postępują często w sposób niewytłumaczalny. %7łycie pani Skrof legło w gruzach. Psychologia samobójstw zna przypadki... - Dobrze już, dobrze, dajmy temu spokój - przerwał mi wreszcie Palmu, którego przerażają naukowe dysputy. - Ta twoja teoria ma swoje plusy, niech tak będzie. Pewnie, sam
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|