|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zapragnęła odciąć się od tych myśli i pozostawić sobie wyłącznie miłe wspomnienia. Odkryta tajemnica sprawiła, że zaczęła myśleć w inny sposób. Jej matka nie była tylko zabawką bogatego mężczyzny. Po prostu podjęła złą decyzję. Eloise ucieszyła się, bo powoli zaczynała rozumieć całą sytuację. Spojrzała na Jema. On także przyglądał się jej uważnie. Ile wewnętrznej siły w nim drzemie, pomyślała. Tak bardzo chciałaby mu zaufać. Kiedy wracali, wyjęła z torebki telefon. - Chyba powinnam zadzwonić po taksówkę. Zostaję na noc w Arundel. - Masz tu przyjaciół? - Nie. Po prostu nie lubię prowadzić samochodu nocą. - Jem wydawał się zaskoczony. - Wiem, że to głupie. Ale od czasu, kiedy mama zginęła w wypadku... - Wzdrygnęła się i ponownie zaczęła wybierać numer. - To nie brzmi głupio. - Położył rękę na jej dłoniach. Spojrzała mu w oczy i pomyślała, że to wspaniały mężczyzna. Już od długiego czasu nie myślała o nikim w ten sposób. W jej związkach za wiele było gierek, udawania. Jem był inny. Wyjątkowy. - Jeśli nie spieszysz się do Londynu, chciałbym ci jeszcze coś pokazać. - Co takiego? - Poczekaj. Zaraz zobaczysz. Schowała telefon do kieszeni. Wrócili przez ogród do głównej alejki. Coldwaltham Abbey górowało majestatycznie na horyzoncie. W tej historycznej budowli było coś, co dawało poczucie bezpieczeństwa, stałości i przynależności. 79 S R Eloise spojrzała na Jema. W wyrazie jego twarzy dostrzegła mieszaninę dumy i zadowolenia. Widać było, że naprawdę kocha to miejsce. Powiedział jej, że w Coldwaltham rodzi się prawdziwa miłość. Coraz lepiej zaczynała to rozumieć. Do tej pory myślała, że ludzie mieszkający w takich posiadłościach są w nich zakochani z powodu swej próżności i chęci posiadania. Patrząc na Jema, widziała prawdziwe uczucie do tego miejsca i domu. Może właśnie dlatego tu pozostał? Czy ona sama też miałaby podobne odczucia, gdyby została wychowana w Abbey? To musi być wspaniałe przynależeć do jakiegoś miejsca, zapuścić korzenie, mieć wokół siebie wielopokoleniową rodzinę i przyjaciół. No cóż, jak dotąd takie uczucia nie były jej udziałem. I nie zanosi się, żeby miała nastąpić jakaś radykalna zmiana. Tego dnia Eloise odczuła to szczególnie silnie. Doszła do wniosku, że nie można tak po prostu dołączyć do rodziny. Takie więzi rodzą się przez lata. Lata przebywania ze sobą, poznawania się, wspólnej pracy dla wspólnego dobra. W tej rodzinie zawsze byłaby kimś obcym. Jej obecność zawsze zadawałaby ból Belindzie. Odwróciła się i spojrzała na profil Jema. Miał bardzo spokojny i inteligentny wyraz twarzy. Trudno jej było wyobrazić go sobie jako zbuntowanego nastolatka, walczącego ze światem. - Co chciałeś mi pokazać? - zapytała. - Mój projekt. Myślę, że ci się spodoba. Nie powiedział nic więcej, tylko poprowadził ją w stronę land rovera. - Dokąd jedziemy? - zapytała. Uśmiechnął się tajemniczo. - To niedaleko, ale nie byłoby ci wygodnie maszerować na tych wysokich obcasach. Po co komu w ogóle obcasy? - zaśmiał się. Eloise poczuła się lekka i wolna jak ptak. Wiatr owiewał jej ciało. W głowie zabrzmiały słowa Cassie: Seksowny. Tak bardzo seksowny". Jego wzrok ją uwodził. 80 S R - Możemy jechać? - zapytał z uśmiechem, otwierając drzwi samochodu. Wsiadła i ostrożnie poprawiła spódnicę, która podwinęła się zbyt wysoko. Z zewnątrz wyglądała na osobę spokojną i opanowaną, ale w środku czuła się jak na szczycie dymiącego wulkanu. Jeszcze nigdy nie była tak zakłopotana z powodu mężczyzny. Ani tak niepewna swoich pragnień. Czy chciała, żeby ją pocałował, przytulił, kochał? Czy takie właśnie uczucia żywiła jej matka do Laurence'a? Być może Coldwaltham Abbey faktycznie było magicznym miejscem. Jem usiadł za kierownicą. Z pozoru on także wydawał się opanowany, ale w jego oczach dostrzegła błysk pożądania. Wiedziała, że jej fascynacja była odwzajemniona. I zupełnie nieoczekiwana. Jak to możliwe, żeby ludzie o tak różnym pochodzeniu i doświadczeniach umieli znalezć coś, co ich łączy? To niemożliwe. Byli dla siebie zupełnie obcy. Z drugiej strony, łączyło ich kłopotliwe powinowactwo. Ona jest przecież córką męża jego matki. Była więc między nimi niewidzialna bariera. I ryzyko, którego żadne z nich nie chciałoby podjąć. Wszystko było nie na swoim miejscu. Eloise postanowiła, że tylko zobaczy projekt, który Jem chciał jej pokazać, a potem odejdzie. I nie chodziło wyłącznie o ten wieczór. Musi na zawsze odejść z jego życia. Nie należała do ich grona. Gdyby
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|