|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pozostają niedopowiedziane przez tyle lat, bo nigdy nie wiadomo, kiedy wychyną na powierzchnię. Przeszył ją niepokój, powiedziała jednak szczerze: Może masz rację. Postąpimy jak cywilizowani ludzie, usiądziemy i spokojnie porozmawiamy, czy raczej damy sobie po kilka szybkich ciosów? Możemy darować sobie cywilizowane podejście. Wzruszyła ramionami. Lepiej powiedzieć wszystko raz a dobrze. Zgoda zaczął, lecz w tej samej chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Brand odstawił szklaneczkę, posłał Raven szybkie spojrzenie i wyszedł. Chciała wykorzystać chwilę i uspokoić nerwy. Wiedziała, że zanosi się na porządną burzę. Brand rwał się do walki, choć trudno powiedzieć dlaczego. Co więcej, chętnie stawi mu czoło. Od tylu dni atmosfera gęstniała. Starali się tego nie zauważać i koncentrować na muzyce, jednak Raven też już miała tego dość. Czas rozładować sytuację, oczyścić atmosferę. Słysząc kroki Branda, podeszła do stolika i sięgnęła po filiżankę. Przesyłka dla ciebie rzekł Brand, wchodząc do pokoju. Od Hendersona. Ciekawe, co też mi przysłał. Niecierpliwie zerwała taśmę oklejającą paczkę. To próbne okładki do albumu, który wyjdzie w lecie. Nie patrząc na Brandona, podała mu jedną, a sama zaczęła czytać napisy na odwrocie. Przez kilka minut w milczeniu przyglądał się zdjęciu na stronie tytułowej. Raven siedziała po swojemu, ze skrzyżowanymi nogami, zwrócona do obiektywu. Na jej ustach igrał ledwie widoczny uśmiech, szare oczy patrzyły przed siebie, czarne włosy spływały na kolana, stanowiąc wyrazny 113 R L T kontrast z miękkim, białym tłem. Niby przypadkowe ujęcie, lecz wprawne oko doceniłoby rękę profesjonalisty, który doskonale upozował Raven. Robiła wrażenie całkowicie nagiej, a efekt był piorunujący, innymi słowy, niebywale seksowny. Zaakceptowałaś to zdjęcie? Słucham? Odgarnęła włosy. Tak, widziałam próbne odbitki, nim wyjechałam w trasę. Nie jestem do końca przekonana co do kolejności piosenek, ale już za pózno, by coś zmienić. Zawsze sądziłem, że Henderson nie zniży się do tego, by robić ci taki wizerunek. Jaki wizerunek? zapytała z roztargnieniem. Dziewicy podsuwanej tłumom. Podał jej okładkę. Brandon, no wiesz... to śmieszne. Ja tak nie uważam oznajmił chłodno. Wszystko idealnie dobrane: niewinna biel, miękkie światło, a na środku twoja naga postać. Nie jestem naga! Nie pozuję na golasa. Ale nabywca tego nie wie, prawda? Oparł się o fortepian, patrząc na Raven zwężonymi oczami. Zdjęcie jest prowokujące, oczywiście. Takie było założenie. Zmarszczyła czoło, przyglądając się okładce. Nie ma w tym nic złego. Nie jestem dzieckiem i nie muszę być w nobliwej princesce. To jest biznes. W tej okładce nie ma nic złego. A na zdjęciu jestem bardziej okryta, niż gdybym była na plaży. Ale mniej przyzwoicie. I to robi różnicę. Raven oblała się rumieńcem, ogarnęło ją zażenowanie. 114 R L T Tu nie ma nic nieprzyzwoitego. Nigdy nie pozowałam do wyuzdanych zdjęć. Karl Straighter jest jednym z najlepszych fotografików. Nie robi nieprzyzwoitych zdjęć. Co dla jednego jest sztuką, dla drugiego jest zwykłym pornosem. Oczy się jej rozszerzyły, odłożyła okładkę. Jak mogłeś coś takiego powiedzieć? wyszeptała. Specjalnie jesteś taki okropny. Powiedziałem tylko, co o tym myślę. Uniósł brwi. Nie musisz podzielać mojej opinii. Nie potrzebuję twojej opinii. Ani twojej aprobaty. Zgniótł papierosa. To prawda, nie potrzebujesz, jednak i tak ją usłyszysz. Złapał ją za ramię, gdy chciała się odwrócić. Mocno zaciskał palce, choć mówił z lodowatym spokojem, mrożąc ją wzrokiem. Puść mnie wycedziła, daremnie próbując się oswobodzić. Dopiero gdy skończę. Już skończyłeś. Mówiła cicho, powoli. Już się nie wyrywała. Patrzyła mu prosto w oczy, na jej twarzy malowały się gwałtowne emocje. Nie muszę cię słuchać, gdy mnie obrażasz. I nie zamierzam cię słuchać. Możesz mnie przyblokować, bo jesteś silniejszy, lecz nie zmusisz mnie, bym ciebie słuchała. Przełknęła ślinę. Mam własne życie. Możesz mieć swoje zdanie, ale nie masz prawa mi ubliżać. Nie chcę ciągnąć tej rozmowy. Pozwól mi odejść. Milczał tak długo, że już się bała odmowy, jednak rozluznił uścisk, a Raven uwolniła ramię, po czym bez słowa wyszła z pokoju. Spała, lecz dręczyły ją dziwne sny. Może przywołał je deszcz tłukący o szyby, może gwałtowny grzmot i oślepiający błysk, a może napięte nerwy. 115 R L T Napłynęły mgliste wspomnienia z dzieciństwa, nie jakieś konkretne obrazy, a jedynie strzępy zatrzymanych w pamięci fragmentów zdarzeń, niejasne poczucie winy, nieokreślonego lęku i rozpaczy. Przewracała się z boku na bok, chcąc się obudzić, wrócić do rzeczywistości, wyrwać z tego świata zapisanego w podświadomości. Huk pioruna eksplodował niemal w jej głowie, błyskawica rozświetliła pokój upiornym światłem. Raven z przejmującym krzykiem usiadła na łóżku. Gdy Brand wpadł do pokoju, w pokoju znów zaległa nieprzenikniona ciemność. Po omacku znalazł drogę do łóżka, gdzie Raven szlochała
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|