|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
popołudnie, a głód doskwierał mu coraz bardziej. I wtedy ujrzał szybującego białego ptaka. Naciągnął łuk, wypuścił strzałę i zestrzelił ptaka. Uważaj na kamienie, kochanie. Oto i sposób. - Chyba jej nie zabił? - A kto mówi, że już skończyłem? - Odwrócił się, żeby ją wciągnąć na górę. - Nabrzmiały bólem i rozpaczą krzyk ptaka rozdarł mu serce. Młodzieniec ledwie przytomny z głodu podbiegł tam i ujrzał wpatrzone w siebie niebieskie jak woda jeziora oczy. Ponieważ znał te oczy, zadrżały mu ręce. I zrozumiał, że to była ona. Odwrócił się i, biorąc Jude pod ramię, ruszył dalej, a miriady gwiazd mrugały nad nimi. - I choć prawie konał z głodu, zrobił wszystko, co mógł, żeby opatrzyć ranę, którą jej zadał, i zaniósł ją do swojej kryjówki, która znajdowała się na tych klifach. Rozpalił ognisko, żeby jej było ciepło, i czuwał przy niej, czekając na zachód słońca. Kiedy dotarli na szczyt, Aidan otoczył ją ramieniem i razem wpatrywali się w ciemną toń morza. Przewalały się fale, zalewały brzeg, cofały się w tym samym, niezmiennym, odwiecznym, zmysłowym rytmie. Czując, że opowieść Aidana ma także swój własny rytm, Jude położyła rękę na jego dłoni. - Co było potem? - Gdy słońce zanurzyło się w morzu, a noc próbowała dogonić dzień, oboje zaczęli się zmieniać. Ptak w kobietę, a mężczyzna w wilka, i tylko na jedną króciutką chwilę zbliżyli się do sobie. Zdążyli tylko podać sobie ręce, kiedy dokonała się ich przemiana. I tak przeszła noc, a ona gorączkowała i była zbyt słaba, żeby stanąć na nogach o własnych siłach. Wilk nie odstępował jej na krok i ogrzewał ją własnym ciałem. - Zmarzłaś? - zapytał, kiedy zadrżała. - Nie - wyszeptała. - Wzruszyłam się. - Ale to jeszcze nie koniec. - Minęła noc i znowu nastał dzień, a potem znowu dzień zamienił się w noc i zawsze była tylko ta jedna krótka chwila, kiedy wyciągali do siebie ręce, by zaraz się rozdzielić. A on nadal jej nie odstępował, nic nie jadł - ani jako człowiek, ani jako wilk - i był już bliski śmierci. Czując to, użyła całej mocy, która jej pozostała, żeby mu dodać sił i ratować go, nawet za cenę własnego życia. Ponieważ miłość, którą do niego czuła, znaczyła dla niej więcej. I znowu świt zaczął połyskiwać na niebie, i zaczęli się zmieniać. I znowu wyciągnęli do siebie ręce, wiedząc, że nie ma dla nich nadziei. Ona była przekonana, iż nie doczeka już kolejnego świtu. Ale tym razem ich poświęcenie zostało wynagrodzone. Ich dłonie spotkały się, ich palce złączyły i wreszcie spoglądali na siebie jak mężczyzna na kobietę, kobieta na mężczyznę. A pierwsze wypowiedziane przez nich słowa były słowami miłości. - A potem żyli długo i szczęśliwie? - On okazał się królewiczem z dalekiej krainy i wziął zaczarowaną królewnę za żonę. I żyli razem aż po kres swoich dni, nie spędzili osobno ani jednego wschodu i ani jednego zachodu słońca. - Zliczna bajka. - Położyła głowę na jego ramieniu. - Tak jak i śliczne jest to miejsce. - To moje miejsce. Tak przynajmniej uważałem, gdy jako dziecko wdrapywałem się tutaj, żeby popatrzeć na morze i pomarzyć o miejscach, które chciałem zobaczyć. - Dokąd chciałeś pojechać? - Wszędzie. - Przytulił twarz do jej włosów i pomyślał, że nigdzie nie czuł się tak dobrze jak tutaj, teraz. Ale z nią było inaczej. - A ty dokąd chciałabyś pojechać. Judei. - Nie wiem. Tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałam. - Więc zastanów się. - Usiedli razem na skale. - Ze wszystkich miejsc na świecie, które najbardziej chciałabyś zobaczyć? - Wenecję. - Nie wiedząc, skąd jej się to wzięło, zaśmiała się w duchu. - Chciałabym zobaczyć Wenecję z jej cudownymi budowlami, wspaniałymi kościołami i tajemniczymi kanałami. A także winnice we Francji, stare wiejskie domy i ogrody. A także Anglię. Oczywiście Londyn ze względu na muzea, historią, ale przede wszystkim wieś. Kornwalię, z jej wzgórzami i klifami. Pragnęłabym oddychać tym samym powietrzem, którym, przychodząc na świat, oddychał król Artur. %7ładnych tropikalnych wysp, gorących plaż, egzotycznych portów, dokąd na krótko zawijają statki. Aidan odnotował, że jego Jude szukała romantyczności i tradycji owianych legendą. - Stąd, gdzie teraz siedzimy, nie jest wcale daleko do tych miejsc. Nie wybrałabyś się tam ze mną, Jude? - No pewnie, wystarczy polecieć dzisiaj wieczorem do Wenecji, a w drodze powrotnej zahaczyć o Francję i Anglię. - Z dzisiejszym wieczorem mógłby być problem, ale resztę już przemyślałem. Czy odpowiadałby ci wrzesień? - O czym ty mówisz? Miał na myśli miodowy miesiąc, ale stwierdził, że na razie lepiej zachować dla siebie ten pomysł. - O wspólnym wyjezdzie. - Znowu trzymał jej rękę i skubał wargami jej palce, uśmiechając się przy tym do niej. - %7łebyśmy razem obejrzeli miejsca owiane legendą. Pokażę ci, gdzie został poczęty król Artur tej nocy, kiedy Merlin zaczarował Uthera, a Ygraine pomyślała, że wita swojego męża. Zatrzymamy się także na jednej z farm we Francji, będziemy pili wino, kochali się w wielkim łożu z pierzyną. A potem powędrujemy sobie wzdłuż kanałów w Wenecji, podziwiając wspaniałe kościoły. Co ty na to, kochanie? Zabrzmiało to cudownie, magicznie, jak jedna z jego opowieści. - Niestety, to niemożliwe - odparła Jude. - Dlaczego? - Bo... muszę pracować, i ty także. - Uważasz, że mój pub zapadnie się pod ziemię, a twoja praca gdzieś się ulotni? Czym
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|