|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
westchnienie. Toczy się jęk w dół bez dna. 34 Obmierzło już szyderstwo, wstręt budzą łzy. Ostatek wielebnego męstwa, ostatek pracy... Kruszy się i sypie w proch kamień ducha. A za kratami głucha noc. A za kratami wzdycha wiatr. Zwist Poświst do krat przyleciał... Westchnął... Przeszumiał... Zwistu Poświstu... wzywa ku niemu Walgierz Udały... Och, wietrze, wietrze! ... Och, wietrze wiosenny, wonny! Już na mnie przyszedł czas. Zanieś, wietrze swobodny, królowi polskiemu żegnanie moje. Powiej mu w twarz rozgorzałą. Na skrzydła wez żegnanie moje i na stanicę rzuć... Niechaj zaszumi wielka chorągiew nad dumającą głową królową... Słyszy Walgierz w nocnym milczeniu szelest kroku. Gniew nim pomiata, że mu ostatni pogwar duszy roztrąca zbir. Patrzą w mrok z nienawiścią kocie więznia zrenice, oczy skąpe i podejrzliwe. Badawcze ucho chwyta szept: Walgierzu... Gnuśnie milczy niewolnik. Zmieje się w duszy z szeptu nocnego, czyjkolwiek jest. Rycerzu... pozywa głos. Milczy kajdaniarz. Przebiegła jego mądrość jak niewidzialny szpieg obchodzi wkoło szept, a opasuje go nićmi obojętnego badania. Książę! Ocknął się w piersiach szloch dawny przedawny. Wodzu! Omdlałe serce wzdycha w nocy: A choćbyś była złudzeniem ciemności, witaj, maro, co mię pozdrawiasz... Piękny! Ktoś jest? Poprzysiąż mi wiarę wieczną, miłość wieczną, a ja w zamian kuny twoje rozłamię. 35 Szeptane, zimne, przemądrzałe słowo: Rozerwij kuny, bym ci uwierzył. Dam ci w rękę twój własny miecz. Ktośkolwiek jest daj koncerz! Poprzysiąż mi wiarę wieczną, miłość wieczną. Ktośkolwiek jest, poprzysięgam ci wiarę wieczną, jeno mię puść. Twarz moja jest potworna, a ciało krzywe. Gdybyś była potworna stokroć bardziej, niż jesteś, przysięgam ci wiarę wieczną, miłość wieczną jeno mię puść. Jestem straszna i bardzo stara. Pokocham cię, jeno mię puść. Jam to jest Wiślimierzowa rodzona siostrzyca. Imię me Zdrada. Piękne jest imię twoje, kochanko Zdrado. Obejmę cię uściskiem jeno mię puść. Jeśli mię wezmiesz za żonę, tym oto dłutem i obcęgami, które Mściw piastuje, odkręcę śruby, rozłamię ogniwa kuny. %7łono ma wieczna, odkręć śruby zardzewiałe. Oto me ręce pragnące uścisku... Przysięgaj na miecz rycerski, na pawęż... Przysięgam na miecz rycerski, na pawęż i na pas, że cię na wieki poślubię, o Zdrado, jedyna, coś mnie w ciemnicy nie zapomniała... Wtedy odemknie siostra Zdrada kluczem ze skarbca wykradzionym zamki klubów, a zardzewiałe mutry odkręci, spojenia zaklepane rozłamie. Ręka Walgierza w przestworzu błądzi... Popręg żelazny spod ramion spadł jak pas niciany. Z gardzieli kuna odeszła jak miękki kołnierz. Z nóg się zsuwają żelaza... Namacał rycerz w ciemności kurczem miłosnym głowicę wielkiego miecza, co go ze skarbu wykradła kochanka Zdrada. Na głowę wdziewa swój własny, olbrzymi szłom. Okrywa w nocy pośpieszną dłonią piersi blachami. Goleń opasze plechą. Wdział rękawice żelazne. Wstał z ziemi. Westchnął. W barach się olbrzymich przeciągnął. Szepce ku niemu miłosne słowa kochanka. Pochwycił rycerz prawicą gardziel siostrzycy Wiślimierzowej, Zdrady. 36 Zdusił ją na śmierć, zanim krzyk wydała, zanim wydała dech. Rzucił targaną od kurczów śmiertelnych w swe legowisko, w łoże boleści wysiedziane w kamieniu z chichotem twardym zwycięzcy. Już stąd odejdzie! Krok jego dzwięczy i trzaska, kiedy w milczeniu idzie, olbrzymi, przez mrok w łożnicę małżonki swojej. Rozdarł kotarę. Zerwał lampę ze ściany i w oczy śpiącym przyświeca. Krzyk jego lwi: Ocknij się, Cudna, duszo moja! Porwą się śpiący. Szept białych warg... Dygocą bezsilne ręce. Patrzą w przybysza skostniałe oczy. Cóż byś powiedział, władco na Tyńcu, gdyby cię koniądz Walgierz ze snu twardego przyszedł budzić? Wrócił już Udały Walgierz z wyprawy dalekiej. Obszedł już kroki pracowitymi świat. Był daleko och, daleko! Był głęboko och, głęboko! Widział już oczyma własnymi wszystko, na własne uszy wszystko słyszał. Wstań, bracie! - Uniósł znad czoła ciężkie szłomu żelaza i straszne jamy oczu odsłonił. Zmiech jego ryk tygrysa. Podzwignął miecz i od straszliwego zamachu rozdarł, rozszarpał drgające ciała. Jak strzelenie piorunu rozlega się jego krzyk po wnętrzach zamku, leci w sale, krużganki. Ciosy miecza budzą zdrajców na chwilę, by im śmierci błyskanie pokazać. Pada przed nim gawiedz na twarz. A inni rozewrą na ścieżaj drzwi, a inni cześć mu wyją, a inni za nim kroczą jako radosny hufiec poddanych. Idzie Walgierz wielkimi kroki przed siebie. Spadł aż do drzwi podziemia. Wyrwał je z zawias. Tam oto, w lochu mogilnym, brat Wydrzyoko gnije. Oczy jego jak próchno w ciemności świecą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|