|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale ona nadal stoi pod sceną na parkiecie, kręci głową i bezgłośnie powtarza: - Nie, nie, nie. - No, dalej, chłopaki. Wiem, że znacie ten kawałek - mówię zachęcającym tonem do kapeli. - .. .felt this way before... Wreszcie Vicky się uśmiecha. 1 lekko podryguje. Przynajmniej ona zna tę piosenkę. Chociaż Craig ma nieco zagubioną minę. 0 mój Boże! Co ja wyrabiam? Co ja wyrabiam?! Stoję tu, przed tymi wszystkimi ludzmi i wyśpiewuję swoją ukochaną piosenkę wszech czasów - idealną piosenkę na wesela - a oni tylko sterczą tu i gapią się na mnie. Nawet Luke patrzy na mnie tak, jakby właśnie teleportowano mnie na tę scenę ze statku kosmicznego Enterprise. A teraz jeszcze Shari zniknęła. Gdzie ona się podziała? Była tu przed sekundą. Jak ona może zostawiać mnie własnemu losowi? Wyśpiewujemy razem tę piosenkę od przedszkola. Ona zawsze śpiewała fragmenty śpie-wane przez dziewczynę. Zawsze. Jak mogła mnie tak porzucić? Wiem, że dałam plamę z tą pracą licencjacką, ale jak długo można się wściekać na kogoś, z kim człowiek przy-jazni się od zawsze? Poza tym przecież ją za to przeprosiłam. 1 wtedy to słyszę. Uderzenie werbla. Baz. Baz się włącza. Wiedziałam, że on zna tę piosenkę. Wszyscy ją znają. - ...Oh, I... - śpiewam, obracając się, żeby uśmiechnąć się do niego z wdzięcznością. Teraz Kurt bierze jakiś eksperymentalny akord. Tak, Kurt. Złapałeś, Kurt. - .. .had the time only Uje... Och, dzięki, chłopaki. Dzięki, że nie zostawiliście mnie z tym samej. A potem grzmi glos, który nie jest moim głosem: - ...it's the truth... Shari wspina się na scenę, podchodzi i staje obok mnie, śpiewając do mikrofonu. A basista, jak mu tam na imię, zaczyna wygrywać znajome sobie nuty, podczas gdy na parkiecie pod nami Craig okręca Vicky w obrocie... I wszyscy zaczynają klaskać. I zaczynają śpiewać z nami. - .. .and I owe it all to you... - śpiewamy razem z Shari. 0 mój Boże, to działa. To działa! Ludzie zaczynają się bawić. Zapominają o upale, o tym, że brat panny młodej uciekł z dziewczyną gospodarza przyjęcia. Zaczynają tańczyć. Zaczynają śpiewać razem z nami! - You're the one thing - śpiewamy z Shari, razem z Cieniem Szatana, państwem Thibodaux i resztą gości weselnych- that I can't get enough of, baby... Zerkam na dół i widzę rodziców Luke'a, którzy tańczą ze wszystkimi. - So I'll tell you something - śpiewam, nie do końca wierząc temu, co moje oczy widzą tam, na dole - this must be love! Ludzie się świetnie bawią. Ludzie klaszczą w dłonie i tańczą. Cień Szatana nadaje tej piosence brzmienie nieco latynoskie. Którego nie po-winna mieć, ale nieważne. Teraz zaczyna brzmieć trochę jak Vamos a la playa. Ale, co dziwne, wychodzi jej to raczej na dobre. A potem, kiedy zbliżamy się do wielkiego finału, Shari szturcha mnie mocno łokciem - co zresztą nie należy do naszej dopracowanej choreografii. Zerkam na nią i widzę, że twarz jej zbladła pod kolor ślubnej sukni Vicky. Pokazuje palcem. 1 widzę Andy'ego Marshalla, który przepycha się w stronę sceny. Swingujące lata sześćdziesiąte przyniosły coś więcej niż tylko rewolucję seksualną. Moda także uległa rewolucyjnym zmianom. Nagle zaczęto mieć wrażenie, że wszystkie chwyty są dozwolone", począwszy od minispódniczek, skończywszy na nierównomiernym farbowaniu materiału. Powrót tkanin naturalnych - wyrabianych z tych samych włókien, z których nasi starożytni przodkowie przędli swoje przepaski biodrowe -w latach siedemdziesiątych spowodował, że moda zatoczyła pełne koło, kiedy hippisi pokazali inne zastosowanie konopi niż to, które spopularyzowali bitnicy dekadę wcześniej... chociaż najpopularniejszy sposób ich wykorzystania nadal nie wy-chodzi z mody na uniwersyteckich kampusach. Historia mody Praca licencjacka Elizabeth Nichols Rozdział 25 Podczas gdy plotki kobiece są ogólnie wyśmiewane jako rzecz niska i trywialna, plotka rozpowszechniana przez mężczyzn, zwłaszcza jeśli dotyczy kobiet, nazywana jest teorią, ideą albo wręcz faktem. Andrea Dworkin (1946-2005), amerykański krytyk i feministka Na szczęście właśnie już skończyłyśmy zawodzić And love it all to you. Bo gdyby się pojawił w jakimś innym momencie, chybabym się zakrztusiła własną śliną. Tłum nagradza nas gromkimi oklaskami, Shari i ja się kłaniamy. Mamy głowy w okolicach kolan i widzę, że basista schyla się, żeby sprawdzić, czy uda mu się zobaczyć, co się dzieje pod naszymi spódnicami - czyli, w moim przypadku, bardzo wiele, gdyby akurat udało mu się tam zerknąć, a potem Shari mówi: - Jezu Chryste, Lizzie. A co on tu robi?! - Nie wiem - odpowiadam. Chce mi się płakać. - Co mam robić? - Jak to, co masz robić? Musisz z nim porozmawiać. - Ja nie chcę z nim rozmawiać! Powiedziałam mu już wszystko, co mam mu do powiedzenia. - No cóż, widać, że nie powiedziałaś tego wystarczająco dobitnie - twierdzi Shari. -Więc idz i powiedz mu to jeszcze raz. Obie się prostujemy, kiedy jedna z przyjaciółek Vicky, wśród okrzyków: Idz na całość, Lauren!" i Dawaj, dawaj!", wbiega na scenę i zabiera nam mikrofon. - Hej - mówi do nas. - Dziewczyny, byłyście świetne. -A potem obraca się do kapeli i wola: - Chłopaki, znacie Lady Marmalade? Baz zerka na Kurta. Kurt wzrusza ramionami. - Pewnie jakoś się połapiemy - mówi basista. I Kurt zaczyna wybijać rytm. - Lizzie - mówi Andy, stając u stóp sceny. Ma ze sobą tę swoją skórzaną kurtkę, przerzucił ją przez ramię. Co on tu robi? Jak mnie znalazł? Dlaczego przyjechał? On mnie nie kocha. Wiem, że mnie nie kocha. Więc po co zadawać sobie tyle trudu? Mój Boże. To musi chodzić o tamtą laskę. Poważnie! Nie miałam pojęcia, że taka laska ma w sobie tyle mocy. Gdybym wie-działa, nigdy bym mu jej nie zrobiła, przysięgam. Zaczynam schodzić ze sceny, a Shari idzie tuż za mną i szepcze: - Powiedz mu, żeby stąd wyjechał. Powiedz mu, że nie chcesz mieć z nim nic do czynienia. Powiedz, że wyrobisz sądowy zakaz zbliżania się do ciebie. Jestem pewna, że stosują je we Francji. Prawda? Andy czeka na mnie u stóp schodów. Twarz ma bladą i pełną niepokoju. - Liz - zwraca się do mnie. -Tu jesteś. Szukałem cię wszędzie... - Andy. Co ty tutaj robisz? - Przepraszam cię, Lizzie - mówi, sięgając po moją dłoń. - Ale ty po prostu uciekłaś! Nie mogłem tego w taki sposób zostawić... - Przepraszam - przerywa nam jakaś kobieta z ciężkim teksańskim akcentem. -Ale czy ty nie jesteś tą dziewczyną, która zaprojektowała suknię panny młodej? - Nie zaprojektowałam jej. To zabytkowa suknia. Ja ją tylko odrestaurowałam. - No cóż, chciałam ci tylko powiedzieć - ciągnie kobieta - że spisałaś się fantastycznie. Ta sukienka jest śliczna. Po prostu śliczna. Nigdy bym się nie domyśliła, że nie jest nowa. Nigdy w życiu. - Dziękuję pani. Kobieta odchodzi. A ja znów odwracam się do stojącego za mną faceta. - Andy - mówię. W głowie mi się to nie mieści. Jeszcze nigdy żaden facet nie jezdził za mną
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|