|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
racjÄ™, ale nie w sposób, który rozumieli. WiÄ™c& opuszczacie Morganville, - powtórzyÅ‚ powoli Morrell. Wszyscy z was. Kiedy? - Tak szybko jak to możliwe, - powiedziaÅ‚am mu. OciÄ…galiÅ›my siÄ™ już zbyt dÅ‚ugo. PrzeszÅ‚am z powrotem do biurka i ponownie nacisnęłam guzik aparatu komunikacji wewnÄ™trznej. Oliver? - Nic, pani, - powiedziaÅ‚a Bizzie. Jego telefon dzwoni, ale dochodzi do poczty gÅ‚osowej. SprawdziÅ‚am w Common Grounds i u niego w domu. Nigdzie nie ma jego Å›ladu. PoczuÅ‚am, że wszechÅ›wiat chwiaÅ‚ siÄ™ dookoÅ‚a mnie i pogrążyÅ‚am siÄ™ powoli w moim krzeÅ›le. SkosztowaÅ‚am soli i popiołów. Oliver nigdy nie wyÅ‚Ä…czyÅ‚by swojego telefonu, nie teraz. Nigdy by nie zignorowaÅ‚ telefonu. Nigdy nie zniknÄ…Å‚by z widoku, nie za swojÄ… wÅ‚asnÄ… zgodÄ…. ZniknÄ…Å‚. Kolejna możliwość odebrana mi, kolejny kawaÅ‚ek mojego Å›wiata usuniÄ™ty. Draug odbierze mi to kawaÅ‚ek po kawaÅ‚ku póki nie pozostanie nic z wyjÄ…tkiem ludzi, wpatrujÄ…cych siÄ™ we mnie ze zgubnÄ… poÅ›wiatÄ… nadziei w ich oczach. ByÅ‚am teraz sama. Zagrożona. - Pani? ZostawiÅ‚am aparat komunikacji wewnÄ™trznej wÅ‚Ä…czony. Pani? - Myrnin, - powiedziaÅ‚am. Znajdz Myrnina. Powiedz mu, żeby nie opuszczaÅ‚ swojego laboratorium. Powiedz mu, żeby zabraÅ‚ to, czego potrzebuje razem w przygotowaniu na wyjazd. Bizzie w swoim biurku znajdziesz czarne spoiwo. ZÅ‚am pieczęć i podążaj wedÅ‚ug instrukcji. W żadnym wypadku nie możesz opuÅ›cić swojego biurka póki to wszystko nie zostanie zrobione. Rozumiesz? - Tak, pani. BrzmiaÅ‚a na zaciekawionÄ…, ale nie wstrzÄ…Å›niÄ™tÄ…. Jeszcze nie. Aparat komunikacji wewnÄ™trznej wyÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™. WiÄ™c to byÅ‚o zrobione. ZwolniÅ‚am hamulec i teraz pociÄ…g nieubÅ‚agalnie potoczy siÄ™, nie ważne co mogÅ‚oby siÄ™ zdarzyć. Prawie zapomniaÅ‚am o Morrellu i Moses, ale oni nadal tam stali, obserwujÄ…c mnie. NienawidziÅ‚am ich w tym momencie za ich ludzkość, ich pulsy, ich bezpieczeÅ„stwo. Za nadziejÄ™ w nich. W sposób, w jaki ich palce skrÄ™ciÅ‚y siÄ™ razem, sekretna obietnica miÅ‚oÅ›ci, o której myÅ›leli, że nikt jej nie może zauważyć. Tak wiele zginęło teraz. Tak wiele. - Co potrzebujesz, żebyÅ›my zrobili? powiedziaÅ‚ Richard Morrell. Czwarty z jego rodziny do trzymania tego biura, i na wiele sposobów, byÅ‚ najlepszy z nich. Jego rodzina miaÅ‚a zgniÅ‚e korzenie, ale przeciwko wszystkim niezgodnoÅ›ciÄ…, to stworzyÅ‚o ten silny, zdrowy oddziaÅ‚. A Hannah Moses& dÅ‚uga historia jej rodziny tutaj, tak samo dumna. WyjechaÅ‚a żeby walczyć w odlegÅ‚ej wojnie i powróciÅ‚a do nas. MiaÅ‚a siÅ‚Ä™, odwagÄ™, lojalność i spryt. OpÅ‚akiwaÅ‚am to. Wzięłam pÅ‚ytki wdech, tylko wystarczajÄ…cy żeby wypeÅ‚nić moje pÅ‚uca żeby mówić. PotrzebujÄ™, żebyÅ›cie przekazali sÅ‚owo ludziom w Morganville, - powiedziaÅ‚am. Przyprowadzcie ich na Plac ZaÅ‚ożycielki jutro o zmierzchu. Dam wam wtedy waszÄ… wolność, kiedy wyjedziemy. Nie mogÅ‚am teraz na nich patrzeć. Zamiast tego, skupiÅ‚am siÄ™ na papierach, które Hannah mi daÅ‚a, nic nie znaczÄ…ce raporty, Å›wiat który już prawie zniknÄ…Å‚. SÅ‚yszaÅ‚am, że drzwi siÄ™ zamknęły i byÅ‚am samotna. Tak bardzo, bardzo samotna. TÅ‚umaczenie 9 rozdziaÅ‚ - juliakas RozdziaÅ‚ 10 *Rzeczy napisane kursywÄ… w nawiasach to wyjaÅ›nienia dotyczÄ…ce nazw wÅ‚asnych, wyrażeÅ„ itp. majÄ…ce pomóc w zrozumieniu kontekstu danej wypowiedzi CLAIRE Zwiat zniknÄ…Å‚, ale byÅ‚o coÅ›, co jÄ… podtrzymywaÅ‚o. To wydawaÅ‚o siÄ™ linÄ…, cienkÄ…, niewidzialnÄ… linÄ…; poruszaÅ‚a siÄ™ na niej jak balon na sznurku, zagubiona na nocnym niebie. Jestem martwa. MyÅ›l dotarÅ‚a do niej, ale nie wiedziaÅ‚a naprawdÄ™ co to znaczyÅ‚o. JeÅ›li byÅ‚eÅ› martwy, nie powinieneÅ› wiedzieć, że byÅ‚eÅ› martwy. Po prostu byÅ‚eÅ›, albo nie byÅ‚eÅ›, jak kot Schrödinger a (Schrödinger s cat eksperyment umysÅ‚owy, zazwyczaj opisywany jako paradoks, opracowany przez austriackiego fizyka Erwina Schrödinger a w 1935 r. Scenariusz przedstawia kota, który może być żywy, albo martwy, w zależnoÅ›ci od wczeÅ›niejszych zdarzeÅ„ losowych. przypuszczenie tÅ‚umacza). Jestem kotem w pudeÅ‚ku, z truciznÄ…. Kot mógÅ‚ być żywy. Kot mógÅ‚ być martwy. Nie możesz powiedzieć, póki nie otworzysz pudeÅ‚ka. NieokreÅ›loność. Zabawne, jak fizyka nie odchodziÅ‚a, kiedy byÅ‚eÅ› zamordowany. Claire pomyÅ›laÅ‚a, że nie powinna niczego czuć, ale czuÅ‚a& ciepÅ‚o. TuliÅ‚o, jakby w czyść ramionach. Bezpieczna. Skrajna ciemność trochÄ™ zanikaÅ‚a, do ciemnej szaroÅ›ci, a potem bladego cienia. ByÅ‚y rzeczy w cieniu, który rozmazaÅ‚ siÄ™, wyostrzyÅ‚, staÅ‚ siÄ™ rzeczywisty, kiedy siÄ™ skoncentrowaÅ‚a. To byÅ‚o jak oglÄ…danie starej, czarno-biaÅ‚ej telewizji, tylko że ona byÅ‚a w telewizji. StaÅ‚a w salonie Domu Glassów i jednoczeÅ›nie, leżaÅ‚a na podÅ‚odze ze swojÄ… gÅ‚owÄ… obróconÄ… na bok, dÅ‚oÅ„mi wyrzuconymi w obie strony. Jej wÅ‚osy przykrywaÅ‚y jej twarz. Jej oczy byÅ‚y otwarte. To byÅ‚a stara Claire. Stara Claire leżaÅ‚a tam martwa. Nowa Claire staÅ‚a nad niÄ…, czujÄ…c siÄ™ trochÄ™ dziwnie z tÄ… caÅ‚Ä… rzeczÄ…, ale nie& nie smutno. Nie bojÄ…c siÄ™. Po prostu zainteresowana. Kot w pudeÅ‚ku, pomyÅ›laÅ‚a. Jestem obiema rzeczami w jednym. Myrnin byÅ‚by zafascynowany. Teraz sÅ‚yszaÅ‚a coÅ›. SÅ‚abe brzÄ™czenie, jak elektryczność& nie, wibracje. Claire skoncentrowaÅ‚a siÄ™ na nich i zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że to byÅ‚ gÅ‚os. To byÅ‚ gÅ‚os Eve, stajÄ…cy siÄ™ sÅ‚yszalnym, kiedy schodziÅ‚a po schodach. StÅ‚umiony, bo pocieraÅ‚a swojÄ… gÅ‚owÄ™ rÄ™cznikiem. - & naprawdÄ™ tam leje, - mówiÅ‚a. GÅ‚os Eve brzmiaÅ‚ inaczej niż wczeÅ›niej, ale nadal rozpoznawalnie. DzwoniÅ‚ i odbijaÅ‚ siÄ™ tutaj w tym nie-miejscu, gdzie zamieszkaÅ‚a Claire. Nie sÄ…dzÄ™, że w najbliższym czasie zelżeje. ChÅ‚opacy powinni być z powrotem za kilka minut nie pojechali bardzo daleko. SiÄ™gnęła koÅ„ca schodów i pozwoliÅ‚a rÄ™cznikowi zeÅ›lizgnąć siÄ™ żeby zawisnąć dookoÅ‚a jej szyi. NiosÅ‚a kolejny, starannie zÅ‚ożony. Claire? JesteÅ› w kuchni? PrzynieÅ› mi ColÄ™! Eve zaczęła iść w tym kierunku, a Claire pomyÅ›laÅ‚a, Tak bardzo przepraszam. To bÄ™dzie ciężkie. Bardzo ciężkie. Najpierw pomyÅ›laÅ‚a, że Eve pójdzie dokÅ‚adnie na niÄ…; ciaÅ‚o Claire byÅ‚o za kanapÄ…, widoczne naprawdÄ™ tylko pod kÄ…tem. Ale byÅ‚ cienki szlak wody biegnÄ…cy z przemoczonych ubraÅ„ Starej Claire, jak miniaturowy strumieÅ„, a Eve poÅ›lizgnęła siÄ™ na nim, zÅ‚apaÅ‚a równowagÄ™ i, kiedy przechyliÅ‚a siÄ™ by go wytrzeć, byÅ‚a pod dokÅ‚adnie wÅ‚aÅ›ciwym kÄ…tem żeby zobaczyć stopÄ™ Claire. Eve powoli wstaÅ‚a na nogi. CB? BrzmiaÅ‚a cicho i zziajanie. Oh, Boże, znowu zemdlaÅ‚aÅ›.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|