|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mina przystąpiła doń z zuchwałością, do której nawykła, ale odpychał ją jakąś dumą, któ- rej nabrał w niewoli. Człowiek był inny, zestarzał. Nie mogąc go poruszyć, Niemka płakać poczęła, lecz i łzy nie poskutkowały. Myślał o czym innym, na ostatek, napastowany łzami, pogniewał się i precz iść chciał, gdy go uściskiem strzymała. Czułość ta nie uczyniła wrażenia, patrzał surowo i choć pozostał, nie rozmarszczył się. Nie był to już dawny Przemko na-miętny; zalotność, płacz, gniewy znosili z lekceważeniem. Gdy po krótkim pobycie wyszedł, Mina rękami oczy sobie zasłoniła; była w rozpaczy. Ona, księżna ta przeklęta, winna wszystkiemu! zawołała. Ma litość nad nią! Póki ona żywa, nie będzie końca. Padła z rękami pościskanymi na łóżko. Przemysław, jak krótko litość uczuł nad żoną, której widoczna choroba wstręt w nim budziła, tak mniej jeszcze dał się ująć napaściom dawnej kochanki. Inne myśli napełniały mu głowę i burzyły w piersiach. Sięgał nimi wyżej i dalej nad ten grodek, na którym siedział, i w którym ciasno mu było. Potrzebował ludzi do rady, co by go zrozumieli i poparli. Wojewoda Beniamin, Tomisław kasztelan mówili mu o tym małym kawałku Polski, którą on trzymał; niewola u Henryka, może chciwość panowania na większym obszarze księcia wrocławskiego nauczyły go więcej pragnąć, patrzeć dalej. Nie miał się powierzyć komu. 61 Niepokój ten ducha, któremu ciasno było i duszno wszędzie, potrzebującego się wylać, znalezć sprzymierzeńca, pomoc, radę nazajutrz zaraz wygnały go z domu. Jechał bez celu prawie, nie wiedząc dokąd, z kilką ludzmi tylko, tym, co go pytali o kierunek podróży, odpowiedzieć nie umiejąc. Aowów nie chciał, towarzystwo zwykłe ciążyło mu. Tęsknił za zmar- łym stryjem, który byłby go jeden zrozumiał i pocieszyć umiał. Ksiądz Teodoryk, jako ojciec duchowny czuwający nad księciem, zaniepokojony był tym stanem jego, nie mogąc dobadać przyczyny. Lękał się i o siebie, aby nie popadł w niełaskę. Nieśmiało ofiarował się towarzyszyć. Przemko odmówił półgłosem. Za murami zamku spotkał kanclerza Wincentego, proboszcza poznańskiego. Był to kapłan cichy, nie dworak natrętny jak Teodoryk, milczący, rozważny, więcej z księgami niż z ludzmi żyjący. Szedł pieszo na zamek z agendą63 w ręku. Przemko, który tylko co Teodoryka odprawił, jego zatrzymał. Książe Wincenty odezwał się jesteście mężem dobrej rady. Jeżeliście nie znużeni, siądzcie na spokojnego stępaka i jedzcie ze mną. W polu człowiek się swobodniej rozmówić może, a jam długo w murach siedział i te mi się sprzykrzyły. Ciężko mi na duszy. Mój ojciec duchowny zbyt powolny jest, nadto potakujący wy mi prawdę rzeczecie, ja jej potrzebuję. Ksiądz Wincenty, który choć miał zaufanie pana swego, szczególnych łask jego nie posiadał nigdy, zdziwił się niemało. Wracał do domu i w żadną podróż puszczać się nie myślał, lecz usłyszawszy rozkaz pana, ze skwapliwością wielką oświadczył się gotowym do podróży. Na skinienie księcia konia mu podano. Dwór pozostał opodal nieco. Przemko zbliżyć się ka-zał kanclerzowi. Twarz miał posępną i zmęczoną. Wyjechali w pole na ów gościniec pamięt-ny, który niegdyś wytrzebiono za Chrobrego, gdy cesarz Otto pielgrzymował do Gniezna64. Książę zwrócił się do towarzyszącego mu w milczeniu kapłana. Ojcze mój rzekł słuchajcie, bo się wam wynurzę jak na spowiedzi. Dusza moja potrzebuje tego. Więzienie, największa męczarnia dla człowieka, ma też swe błogosławieństwa; zasiewa ono w nas myśli, które wśród burzliwego życia nie przyszły. Doświadczyłem ja tego. Z niewoli wróciłem innym. Westchnął ciężko. Dopóki żył stryj mój, Pobożny, jemu zwierzać się mogłem teraz nie mam nikogo, a potrzebuję rady i pociechy. Tak jak u nas dziś jest, nie może być dłużej. Spojrzyjcie, co się stało od podziału Krzywousta, od czasu jakeśmy koronę Ottonowską stracili.65 Na szczęty rozpada się ta ziemia, a Brandeburczyki, Czechy, cesarstwo, dzicz wszelka bezkarnie w nią chciwymi pazury sięgają. Giniemy, ojcze mój, giniemy! A jestże w mocy ludzkiej radzić na to? odparł kanclerz. Choć pokusić się o to potrzeba mówił książę. Korona polska od Rzymu była zawisłą i jemu, nie cesarstwu, hołdowała. Rzym zbawić nas może, wracając utraconą koronę i władzę jedną. Rzym silny jest. Ksiądz Wincenty popatrzał nań zdumiony. 63 Agenda (łac.) książka zawierająca przepisy wykonywania obrzędów kościelnych. 64. ...gdy cesarz Otto pielgrzymował do Gniezna... cesarz Otto uczynił ślub, że przejdzie do grobu św. Wojciecha pieszo 7 mil; była to odległość między Poznaniem a Gnieznem. Bolesław rozkazał wyciąć drogę w puszczy i wysłał ją na całej długości suknem. 65 Od czasu jakeśmy koronę Ottonowską stracili... Otto III i papież Gerbert-Sylwester II chcieli utworzyć związek wolnych narodów pod przewodnictwem Rzymu, w którym nie byłoby ani zwycięzców, ani zwycię- żonych. Chrobry na Wschodzie przez zjednoczenie wszystkich Słowian miał odegrać wybitną rolę. Pozyskanie Chrobrego, znanego z dzielności, było właściwie celem przybycia Ottona do Gniezna, do grobu św. Wojciecha, wielkiego apostoła Słowian, a swego przyjaciela. W czasie uroczystości w katedrze Otto włożył nawet na skronie Chrobrego własną koronę, uznając go tym samym za równorzędnego władcę. Otto III był jedynym cesarzem niemieckim, który interesy chrześcijaństwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|