|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Paulo wziął mnie na przejażdżkę najlepszą łodzią motorową. Wsadz to sobie w swojego melonowego krokodyla! Na sekundę czy dwie się zamknął. Ale czy to był tak naprawdę Pedro czy Paulo... ? Yo no paedo recordar*. I kto czeka na autobus? Czuję się jak we śnie. Brumbrumbrumujemy do przodu. Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do tego, że jestem z powrotem w Anglii. Nie wiem, kto wsiądzie do autobusu. Jest niby tak samo, jak przed wakacjami, a jednak inaczej. Ludzie nadal mruczą pod nosem, mimo że to już szósta klasa. Wczoraj wieczorem zadzwoniłam do Lizzie, ale nikt nie odebrał. Jestem trochę zdenerwowana. Wciąż sobie powtarzam, że to głupie, ale przez ostatnie pięć lat zawsze niecierpliwie wy- * Yo no puedo recordar (hiszp.) - Nie pamiętam. 184 glądałam początku roku szkolnego, i to nie z powodu nauki, choć niektóre przedmioty nawet lubię. Muszę wam powiedzieć, że zebrałam naprawdę dobre stopnie! Owszem, ja, Emma ????, dostałam szóstkę ze sztuki, szóstkę z historii i szóstkę z angielskiego!!! Niezle, nie? No, dobrze, oceny z przedmiotów ścisłych im poco rozczarowały. Ale nie mam zamiaru ich poprawiać. Mogę żyć bez przedmiotów ścisłych. Niech się tym zajmują inni. Są tacy, nazywają się naukowcy. Mogłabym mieć lepszy stopień z francuskiego, rzecz tylko w tym, że musiałabym być lepsza z francuskiego. Ale w sumie egzaminy poszły dobrze. Już za mną, nie umarłam, mój dom nadal stoi, a stopy wyglądają nie gorzej niż zwykle. Wracając do punktu wyjścia... Przez ostatnie pięć lat czekałam z niecierpliwością na pierwszy dzień szkoły, bo oznaczało to spotykanie z przyjaciółmi. A dziś nawet nie wiem, czy moje najlepsze przyjaciółki się zjawią. Serce zatrzymało mi się w połowie drogi między najwyższym piętrzem a parterem. Zdaje się, że w gardle. Okropny jest w swojej strefie, ale Star nie biegnie do autobusu, choć zaczęłam jej wypatrywać na długo przed jej przystankiem. Efcharisto, George Nigdy nie wiadomo, kto stoi na następnym przystanku. Albo kto nie stoi. Powtarzałam sobie, że Star jest teraz z mamą we Francji, ale od rana miałam jednak nadzieję, że wróciła i będzie w szkole. Teraz wstrzymałam oddech, oczekując kolejnej katastrofy. 185 Która nie nastąpiła! Bo na następnym przystanku do auto busu wpadła z krzykiem: - Cześć, Steve! Co u żony? - Lizzie!!!!!!!! - Myślałam, że poszłaś do szkoły aktorskiej - zawołałam. - Patriarcha stwierdził, że jest zbyt droga - odparła. - Powiedział: Masz całkiem dobre kółko teatralne w prawdziwej szkole, Elizabeth. Daruj sobie tę całą pretensjonalną i nadętą karuzelę szkoły aktorskiej!" Efcharisto, George! Starałam się jednak stłumić swój uśmiech i wykazać się współczuciem. - Och, Lizzie, naprawdę mi przykro. Bardzo jesteś zła? - Nie. I tak nie chciałam tam iść, nie po warsztatach. Przyjechało pełno zadzierających nosa, śmierdzących forsą pozerów. Nie widziałam żadnego przystojnego chłopaka. Ani jednego. I, moim zdaniem, wcale nie byli lepsi niż nasze kółko teatralne. Więc wracam do naszej szkoły! - krzyknęła. Rzuciła mi się na szyję - na ile pozwalały na to autobusowe warunki - i uściskała mnie mocno. - Hej! Lizzie Astopoulos! Ja też chcę trochę! - ryknął Okropny. - Siema, Jono! Miło cię widzieć! - pisnęła Lizzie i - ależ tak - poszła na tył autobusu i go uściskała. Nie wiem, co o tym myśleć! Po chwili wróciła i cmoknęła w głowę... Chłopca z Tubą! Tylko, że to nie... Chłopiec z Tubą, który już nie jest z Tubą Chłopiec z Tubą nie ma tuby. Wcale. Futerał jest mniejszy. Za duży, by łatwo było wsiąść z nim do autobusu, ale jednak nie tak ogromny jak tuba. A sam Chłopiec z Tubą zrobił się wyższy. Chyba spędził lato w dojrzewalni. 186 - Co to? - zapiszczała Lizzie i wskazała na futerał. - Saksofon - wymamrotał i nagle zrobił się czerowny jak sos słodko-kwaśny, bo Duża Dziewczyna zwróciła na niego uwagę. I, wiecie, co? Zmienił nie tylko instrument. Głos mu się obniżył, stał się basowy i szorstki. Udaje? E, nie, sam też ma zdziwioną minę. To chyba stare dobre hormony ciągną mu głos w dół, w stronę stóp. Gdy ruszaliśmy z przystanku, przypomniałam sobie, że miałam rozejrzeć się za kimś jeszcze. Nie było go. Dodo Dynia zaczął żyć! Wysiedliśmy z autobusu dokładnie w momencie, gdy koło szkolnej bramy zatrzymało się gołębioniebieskie auto. Wysiadł z niego Dodo Dynia, po czym schylił się, żeby pocałować kierowcę. I trwał tak przez chwilę. Rany! - Wygląda na to, że Dodo w końcu ułożył sobie życie! -stwierdziłam. - Ma te same inicjały! -Kto? - Dodo Dynia ma te same inicjały co Daniel Draper. Piękny Nieznajomy. W końcu go poznałam. A to dopiero, Dodo i on mają takie same inicjały, podwójne D"! - Czy wy kiedykolwiek rozmawiacie o czymś innym? Nic tylko faceci, faceci, faceci. Zresztą, Em, jego inicjały to tak naprawdę TD, a nie DD. - Jesteś po prostu zazdrosny, bo nie gadamy o tobie, Jono! Parsknął śmiechem. Dlaczego nie jest zły? Dlaczego się nie dąsa i nie bierze nóg za pas? Przyjrzałam mu się jeszcze raz. Wiecie co? Wcale już nie jest taki Okropny. 187 Powoli zbiera się Wot Kin. Zjawił się Ashad. Ma ciemne policzki. Chyba musi się golić z dziesięć razy dziennie. Jest bardziej włochaty od Bazyla, nachmurzony i złowrogi, ale wiem, że to ze zdenerwowania. W końcu znam Ashada od lat. Nawet wyprzystojniał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|