|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
44 Anula ous l a and c s ręka zsunęła się niżej, by sięgnął w głąb, by zobaczył, jak bardzo jest podniecona. Eliza zadrżała na tę myśl. Nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek będzie miała okazję go widzieć, a już na pewno nie przypuszczała, że czeka ją konfrontacja z nim. Przez dwie ostatnie noce próbowała zweryfikować to, co widziała w hotelu sześć lat temu. Wytłumaczenie Reese'a zupełnie ją zaskoczyło. Po tym, co przeszła z Warrenem, natychmiast doszła do wniosku, że Reese ją zdradza. Czy to możliwe, że to był błędny wniosek? Czuła ucisk w żołądku. Mało co jadła i prawie nie spała, myśląc nieustannie o Reesie i o tym, czy powinna mu była wtedy zaufać. Jeśli to, co mówił, było prawdą, to Eliza nieświadomie zniszczyła sześć lat z ich wspólnego życia. Co w tej historii było prawdą, a co fikcją? W jej umyśle jedna wątpliwość goniła drugą. I czy to wszystko naprawdę miało teraz jakieś znaczenie? Od dwóch dni nie miała od niego żadnych wiadomości. Może już wyjechał z miasta? - Elizo - powiedziała głośno Diana, sprowadzając ją na ziemię. - Dobrze się czujesz? - Och... tak, wszystko w porządku - wyjąkała, starając się wziąć w garść. Nie było sensu niepokoić przyjaciółki. - Ze względu na Case'a i Ginę chciałabym, żeby ten obiad był idealny. Diana posłała jej pełne otuchy spojrzenie. 45 Anula ous l a and c s - Będzie, Elizo. Wszystko, co robisz, jest idealne. Gdyby przyjaciółka wiedziała, jak dalekie od ideału jest życie Elizy, byłaby zaszokowana. Po pierwsze ukrywała fakt, że jest mężatką. Jej mąż sądził, że zostawiła go z powodu pieniędzy, a jest wysoce prawdopodobne, że mógł być zupełnie niewinny i że kierowała pod jego adresem niesłuszne oskarżenia. Kochała tego mężczyznę całym sercem, a mimo to nikomu nie ujawniła, że za niego wyszła. Obecność Diany motywowała ją, by przestać myśleć o Reesie Parkerze, o faktach, które przed nią ujawnił, i o jego śmiałym zachowaniu sprzed dwóch dni. Starała się myśleć o przygotowaniu przyjęcia powitalnego, które miało się odbyć dzisiaj wieczorem. - Cieszę się, że mogłaś dzisiaj przyjechać - powiedziała do Diany. Diana ścisnęła przyjaciółkę za rękę. - Gdybyś mi kilka lat temu nie poradziła, żebym się przeprowadziła do Sioux Falls, to wszystko nigdy by się nie wydarzyło. Eliza odepchnęła na chwilę wszystkie swoje obawy i wątpliwości i uśmiechnęła się do przyjaciółki. - Jako bonus złapałaś sobie przystojnego narzeczonego. - Otóż to. Gdyby nie ty, już nigdy bym się nie spotkała z Maksem. - Tak? Więc zostałam swatką? - Będziesz mogła się tym pochwalić. 46 Anula ous l a and c s Eliza cieszyła się z takiego obrotu sprawy. Wiedziała, że jej samej nie uda się już osiągnąć takiego szczęścia, jakie łączyło Dianę i Maksa. Zerknęła na misternie zdobione porcelanowe filiżanki, ale nic nie przykuło jej uwagi. Gdzie zniknął jej profesjonalizm? Nieważne. Przecież doskonale wiedziała, dlaczego nie może się skupić. Nie chciała jednak, żeby Diana się czegoś domyśliła. Przez lata studiów na Uniwersytecie w Wellesley były dla siebie jak siostry, a niedługo Diana będzie należeć do rodziny Fortune'ów. Eliza nie chciała stawiać przyjaciółki w dwuznacznej sytuacji wobec rodziny. Diana przyglądała się pięknemu flakonowi w złote wzory. Pasowałby świetnie do świeżo ściętych białych lilii, które Eliza kazała na dzisiaj przygotować. - Myślę, że wreszcie znalazłaś. - Eliza uniosła flakon i przyjrzała mu się uważnie. - Wezmiemy cały ten zestaw - powiedziała, patrząc też na talerze. - Będzie... - Idealny - powiedziały jednocześnie i zaśmiały się. Nash Fortune uśmiechnął się szeroko, gdy jego syn oraz nowa synowa wznieśli kieliszki szampana do wspólnego toastu. - Powitajmy serdecznie w domu naszych drogich nowożeńców - powiedział senior rodu, gdy cała rodzina otoczyła parę. - Niech Case i Gina zaznają szczęścia i miłości. - Przy tych słowach ojciec Elizy rzucił swojej żonie, Patricii, czułe spojrzenie. - Moje życzenia dla was obojga: żeby wasz związek był oparty na uczciwości i zaufaniu. 47 Anula ous l a and c s Patricia uśmiechnęła się niepewnie, ale jej usta drżały, a oczy zaszły łzami. Nash wziął za rękę swoją żonę i uśmiechnął się. - A nam dał wnuczka albo dwóch. - Zabierzemy się do tego od razu, tato - odpowiedział Case i wszyscy się roześmiali. Wszyscy, poza Patricią. Wydawała się być myślami bardzo daleko. - Jesteśmy umówieni, synu. W salonie zrobiło się bardzo gwarno. Gdy zbierała się rodzina Fortune'ów, nigdy nie było cicho. Słychać było pobrzękiwanie kieliszków, głośne rozmowy i śmiechy oraz żywiołową wymianę pocałunków. Ale spotkania rodzinne nie zawsze były tak radosne. Zazwyczaj odbywały się w celach biznesowych. Tym razem jednak wszyscy mówili o Casie i jego nowo poślubionej żonie. Eliza dobrze się bawiła w gronie bohaterów tego wieczoru: z Dianą i Maksem, ze swoim bratem Creedem, przyrodnią siostrą Skylar oraz z rodzicami. Maya właśnie dojeżdżała na przyjęcie, a Blake nie skorzystał z zaproszenia, gdyż nie lubili się z Case'em i Creedem. Przyrodni bracia zawsze darli koty. Eliza była zrelaksowana i wesoła. Po raz pierwszy od czasu, gdy pojawił się Reese, mogła się rozluznić i poczuć swobodnie. Cała rodzina udała się do jadalni na posiłek. Ivy przygotowała wspaniałe dania z owoców morza: pieczone kraby, ostrygi, zapiekanego halibuta, sałatkę z homara i krewetki w pysznym sosie. Warzywa i przystawki doskonale uzupełniały te potrawy, podobnie jak cztery rodzaje chleba i bułeczki. Przystrojenie wnętrza kwiatami 48 Anula ous l a and c s ociepliło jadalnię, zaś na środku stołu widniał piękny duży wazon z wygrawerowanymi imionami nowożeńców oraz datą ich ślubu. - Wazon i kwiaty są przepiękne - powiedziała Gina. -Czuję w tym twoją rękę, Elizo. - Tak... Dziękujemy, siostrzyczko - powiedział Case i przyjrzał się napisowi. - Dzięki temu nigdy nie zapomnę o naszej rocznicy.' Gina uśmiechnęła się do Case'a.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|