|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zobaczyÅ‚a, że jej ukochanego męża przeszyÅ‚ miecz. WykrzykiwaÅ‚a pod adresem przeÅ›ladowców jakieÅ› sÅ‚owa i przekleÅ„stwa bez zwiÄ…zku. ZobaczyÅ‚a jeszcze, jak Móri kuli siÄ™ pod wpÅ‚ywem nieznoÅ›nego bólu, po czym wszystko zniknęło jej z oczu. - O, nie, nie! - krzyczaÅ‚a. - Nie, nie! - Stul pysk, babo przeklÄ™ta - warknÄ…Å‚ mężczyzna, który jÄ… niósÅ‚, ale w odpowiedzi dostaÅ‚ od niej wÅ›ciekÅ‚ego kuksaÅ„ca. UdrÄ™czona, szeptem gorÄ…co prosiÅ‚a: - Duchy Móriego! Pomóżcie nam, zwracam siÄ™ do was raz jeszcze! Wróćcie do nas! Ratujcie Móriego, ja sobie jakoÅ› poradzÄ™ sama. BÅ‚agam was wszystkich, ratujcie go! I Erlinga! On sobie na to nie zasÅ‚użyÅ‚. Ratujcie ich! Ratujcie! Oni nie mogÄ… umrzeć! Nie z powodu tych ponurych nÄ™dzników, dlaczego dobrzy ludzie majÄ… ginąć z rÄ…k opryszków? Czy to sprawiedliwe? Co Å›wiat bÄ™dzie miaÅ‚ z tych drani? Tak bym chciaÅ‚a odzyskać moich najdroższych przyjaciół! 161 Mężczyzna, który jÄ… niósÅ‚, dość miaÅ‚ już jej nieustannych uderzeÅ„ i kuksaÅ„ców. Z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… rzuciÅ‚ jÄ… teraz na ziemiÄ™ i zaczÄ…Å‚ bić pięściami, gdzie popadÅ‚o. TÅ‚ukÅ‚ po plecach, po piersiach i po gÅ‚owie, dopóki nie straciÅ‚a Å›wiadomoÅ›ci. Móri, Móri, to byÅ‚a jej ostatnia myÅ›l. Móri czul, że otacza go jakaÅ› czerwona mgÅ‚a. ZdawaÅ‚o mu siÄ™, że napastnicy porzucili go pod drzewami, a ciaÅ‚o przykryli gaÅ‚Ä™ziami i chrustem. Umieram, pomyÅ›laÅ‚. Kochani pomocnicy, nie opuszczajcie mnie! Nie mogÄ™ teraz zostawić moich najbliższych na Å‚asce losu. Tiril mnie potrzebuje, oni jÄ… uprowadzili, odebrali mi Å›wiatÅ‚o mego życia. Ona potrzebuje pomocy. I Erling też. ZostaÅ‚ zrzucony ze skaÅ‚y. Wierny stary Erling, nie, nie zniosÄ™ tej myÅ›li. Pomóżcie nam wszystkim! SzumiaÅ‚o i dudniÅ‚o mu w uszach, niczego już wÅ‚aÅ›ciwie nie odczuwaÅ‚, wszystko byÅ‚o ciemnoczerwone, czarnoczerwone, ale ból, który go na chwilÄ™ przeszyÅ‚, rozpÅ‚ynÄ…Å‚ siÄ™ pózniej i nie powracaÅ‚, pewnie już wiÄ™cej siÄ™ nie pojawi. SkÄ…dÅ› z daleka dochodziÅ‚ do niego poprzez szum i dudnienie gÅ‚Ä™boki, gÅ‚uchy Å›piew chóru umarÅ‚ych czarnoksiężników, którzy czekali na niego, przyjmowali go tym smutnym Å›piewem do swego grona, a on pÅ‚ynÄ…Å‚ ku nim przyzywany rzewnymi tonami pieÅ›ni. Tiril, Tiril, moja ukochana! Dolg, mój pierworodny synu, który za mój szalony postÄ™pek w koÅ›ciele w Holar musiaÅ‚eÅ› przyjąć część ciążącego na mnie przekleÅ„stwa. To moja wina, że ty... MaÅ‚a Taran o żywych szelmowskich oczach i Villemann, moje ukochane dzieci, czy nie zobaczÄ™ was już nigdy wiÄ™cej? Ciemnoczerwony mrok zrobiÅ‚ siÄ™ czarny, Å›piew chóru narastaÅ‚ tak, że bÄ™benki w uszach groziÅ‚y popÄ™kaniem. Potem nastÄ…piÅ‚a wielka cisza, a zaciÅ›niÄ™ta pięść Móriego rozwarÅ‚a siÄ™. Na bezwÅ‚adnej dÅ‚oni leżaÅ‚ pÄ™czek zmiÄ™tego mchu brunatnego koloru. To byÅ‚ też kolor Móriego. Móri - brunatny niczym torf. Móri - duch czarnoksiężnika. Wzgórze z ruinami twierdzy Graben trwaÅ‚o spokojne w ciszy koÅ„czÄ…cego siÄ™ dnia. Jak morze wzburzone, Gdy wicher nadciÄ…ga Jak szum fali sunÄ…cej SÅ‚yszaÅ‚em westchnienie, Przeczucie dnia PoÅ›ród Hadesowej nocy, 162 StÅ‚umione, tajemne I peÅ‚ne zdumienia . Fragment czwartej części poematu Gustafa Frödinga Sny w Hadesie . 163 ROZDZIAA 20 Dolg, gwaÅ‚townie obudzony, usiadÅ‚ na łóżku. Najpierw trwaÅ‚ bez ruchu, przerażony, jakby nasÅ‚uchiwaÅ‚. Ale jedyne, co do niego docieraÅ‚o, to równy oddech Å›piÄ…cego w pokoju obok Villemanna i skrzypienie łóżka, kiedy maÅ‚a Taran przewracaÅ‚a siÄ™ na drugi bok. Dolg zsunÄ…Å‚ siÄ™ na podÅ‚ogÄ™ i boso poszedÅ‚ przez pokoje do sypialni babci Theresy. - Babciu! Babciu, musisz siÄ™ obudzić - wyszeptaÅ‚. Theresa usiadÅ‚a i patrzyÅ‚a przed siebie zaspana. ZapaliÅ‚a Å›wiecÄ™ i wtedy zobaczyÅ‚a stojÄ…cego przy łóżku wnuka. Ale zobaczyÅ‚a też coÅ› jeszcze. W drzwiach staÅ‚ ogromny, czarny den. Theresa gÅ‚Ä™boko wciÄ…gnęła powietrze. Wiele czasu minęło, odkÄ…d po raz ostatni widziaÅ‚a dziwnego towarzysza Dolga, i nigdy też jego postać nie rysowaÅ‚a siÄ™ tak wyraznie jak teraz. Blizniaki, pomyÅ›laÅ‚a ogarniÄ™ta trwogÄ…. Gdzie sÄ… blizniaki? Czy coÅ› im siÄ™ staÅ‚o? - Co siÄ™ dzieje, Dolg? - spytaÅ‚a tak spokojnie, jak tylko potrafiÅ‚a. W kilkanaÅ›cie minut pózniej do sypialni babci wpadÅ‚y też blizniaki i zdumione patrzyÅ‚y na starszego brata. Tymczasem Dolg i Theresa zdążyli porozmawiać i wiedzieli już, co trzeba robić. - Dlaczego Dolg tutaj jest? - zapytaÅ‚a Taran i wÅ›lizgnęła siÄ™ do łóżka babci. Theresa uroczyÅ›cie ujęła rÄ™ce dziewczynki. W jej oczach pojawiÅ‚y siÄ™ Å‚zy. - Taran i Villemann... moje dzieci, coÅ› zÅ‚ego staÅ‚o siÄ™ z waszÄ… mamÄ… i z tatÄ…. Dolg siÄ™ o tym dowiedziaÅ‚, ale nie we Å›nie, nie spaÅ‚ wtedy. WezwaÅ‚ go jego duch opiekuÅ„czy. I teraz Dolg bÄ™dzie musiaÅ‚ iść i speÅ‚nić swoje pierwsze zadanie. Prawdopodobnie on jest jedynym, który może pomóc rodzicom, a przynajmniej jednemu z nich. - Jak to? Co siÄ™ staÅ‚o mamie i tatusiowi, i wujkowi Erlingowi, och, dlaczego ja nie mogÄ™ speÅ‚nić żadnego tajemniczego zadania? - pytaÅ‚ Villemann jednym tchem. - Nie wiemy, co siÄ™ staÅ‚o z naszymi ukochanymi, ale wyglÄ…da na to, że najbardziej poszkodowany jest tatuÅ›. Dolg mówi, iż jego wielki czarny opiekun otrzymaÅ‚ wiadomość od towarzyszy Móriego, że sprawa jest okropnie pilna. - A wuj Erling? - zapytaÅ‚a Taran. - Czy on nic nie może zrobić? OdpowiedziaÅ‚ Dolg: - Zdaje siÄ™, że z nim też nie jest najlepiej. Nie wiem, co siÄ™ staÅ‚o, ale najpierw mam spróbować pomóc tacie. 164 - A co z mamÄ…? - zapytaÅ‚a Taran; broda jej drżaÅ‚a. - Też niedobrze, ale najwyrazniej z mamÄ… nie ma aż takiego poÅ›piechu. MuszÄ™ siÄ™ teraz zbierać, powinienem siÄ™ ubrać i czym prÄ™dzej ruszać w drogÄ™! Theresa zsunęła stopy na podÅ‚ogÄ™. - PrzygotujÄ™ ci coÅ› do jedzenia. - Dolg! - zawoÅ‚aÅ‚ Villemann za odchodzÄ…cym do swego pokoju bratem. - Czy to jest to twoje wielkie zadanie? - Nie, nie, to coÅ› ekstra. PrzyszÅ‚o caÅ‚kiem niespodziewanie. - ZatrzymaÅ‚ siÄ™ w
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|