|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do fryzjera. Nie miałam zamiaru protestować. Marzyłam o długiej kąpieli, nim zjawi się tato i zajmie łazienkę. Libby już od dwudziestu minut kręciła się po luksusowym sklepie z ubraniami w Pasażu Victorii. Wybrała go, bo roztaczał się z niego najlepszy widok na stoisko z bajglami, które Aisling wyznaczyła na spotkanie z ewentualnym nabywcą płyt. Jednak facet się spózniał i Libby zaczynała się niecierpliwić. Przesuwała wieszaki, udając, że przegląda ciuchy. Jeszcze przed chwilą zastanawiała się nad odwołaniem całej operacji. Dopiero kilka minut temu zdołała przekonać samą siebie, że za tym wszystkim nie może kryć się Paul, bo on nie jest zdolny do tak wyrafinowanego oszustwa. Jednak teraz nie była już tego taka pewna. Najbardziej martwiła się, co zrobić z Aisling. Podsunęła jej historyjkę na tyle prawdopodobną, że można było uwierzyć w nią bez przymusu. Ale co ona zrobi, jeśli okaże się jednak, że to Paul, który na pewno zacznie ją przyciskać do muru? Jak zareaguje, gdy dowie się prawdy? Libby była na siebie wściekła, że wcześniej nie wzięła tego pod uwagę. A im więcej teraz o tym myślała, tym bardziej panikowała. Zerknęła na Aisling, która siedziała na ławce koło bajgli. Ciekawe, co by sobie pomyślała, gdyby Paul się wygadał zwłaszcza po ich rozmowie w drodze do miasta. Rozmawiały o Danie i o jego zniszczonych kompaktach. To takie... złośliwe stwierdziła Aisling. Jak zemsta kobiety zranionej przez mężczyznę. Myślisz, że to mogła być Jo? zapytała Libby. Aisling zmarszczyła czoło. Nie przyszło mi to do głowy. Ale czemu miałaby zrobić coś takiego? Tyle czasu minęło, odkąd od niego odeszła. A kto to może wiedzieć? Libby nie powiedziała nic więcej. Aisling miała sama wszystko przemyśleć i porozmawiać o tym z Danem. Nic nie mówił o szaliku co było dziwne. Więcej niepokojące. Trzeba, żeby ktoś podsunął mu taką myśl. A jeśli Dan uwierzy, że Jo się do niego włamała, da sobie z nią ostatecznie spokój. Znienawidzi ją, a potem po odpowiednio długim czasie będzie gotowy na nowy związek. Z kimś takim, jak Libby... Lecz cały misterny plan mógł się rozpaść, jeśli Aisling się dowie, co Libby zrobiła. I wtedy go zobaczyła. Schowany za stoiskiem z bajglami przyglądał się Aisling z zaskoczoną i niepewną miną. Miał na sobie dżinsy i brązową kurtkę skórzaną. Libby poczuła ucisk żalu. Kiedyś miała na jego punkcie absolutnego bzika, ale potraktował ją zle i dlatego zasłużył sobie na karę. Nagle odprężył się, przeczesał włosy dłonią, a potem ruszył w stronę Aisling. I w tym samym momencie Libby wypadła ze sklepu, żeby go zatrzymać. Jej widok wyraznie go zaskoczył, ale nie na długo. Więc to jednak ty... Pokręcił głową. Libby odwróciła się. Aisling ich nie zauważyła. Marszcząc czoło, szukała właśnie czegoś w torebce. Nie myśląc wiele, Libby złapała Paula za rękę i odciągnęła go jak najdalej od tego miejsca. Rozdział 14 Tato wykonywał w łazience własną wersję Careless Whisper . Zdążył już odśpiewać kilka melodii Gilberta i Sullivana, które pamiętałam z dzieciństwa. Standardowi George a Michaela nadał tę samą operową lekkość. Brzmiało to rytmicznie i wesoło, więc gdybym nie wiedziała, w życiu bym nie zgadła, że to piosenka o zdradzie i żalu. Nie wiedział, w co ma się ubrać. Miał u mnie niewiele rzeczy i to głównie do pracy. Upchnął je w ciasnej szafie w moim pokoju. Wspominał nawet o wyprawie do domu po dodatkowe ubrania, ale przekonałam go, że nie zdąży i że spokojnie może iść w biurowym garniturze. Nie chciałam, aby stanął w progu niezapowiedziany i zastał Briana Dicka, który nikczemnik jeden grzeje sobie nogi przy naszym gazowym kominku. Od Nicoli nie miałam żadnych wieści. I wcale za nimi nie tęskniłam. W każdym razie nie dziś. Nie teraz, kiedy tato gotował się do wielkiej randki. Gdyby zadzwoniła w jego obecności, sytuacja byłaby nieco niezręczna. Czekał mnie jeszcze telefon do mamy. Nie bardzo mi się to uśmiechało, ale musiałam wyjaśnić parę kwestii. Jeśli Brian Dick ma się wprowadzić do mojego domu rodzinnego, chcę o tym wiedzieć. Ja też byłam już prawie gotowa, chociaż w tej sytuacji perspektywa wyjścia nie napawała mnie entuzjazmem. Zachowałam się trochę samolubnie, przyznaję. Nie chciało mi się tłuc na drugi koniec miasta, więc wybrałam Niebieskiego Bluesa, nowy bar w sąsiedztwie. Mnie było wygodnie, ale Cass miała daleko. Nie powiedziałam jej, że zjawi się tam Sid. Nie chciałam, żeby myślała, że bawię się w swatkę czy coś w tym rodzaju. Dawniej robiła mi awantury zawsze, kiedy przyprowadzałam wolnego faceta. Bez sensu. Miałabym to robić teraz, kiedy i ja jestem sama?! Poza tym nie miałam wielkich nadziei, że Sidowi uda się ją przekonać. Ona nie lubi zmian. Po co więc jechać gdzieś na koniec świata? Załatwiłam sprawę krótko spotykamy się w Niebieskim Bluesie albo nigdzie. O dziwo, to zamknęło jej buzię. Tato właśnie zarzynał kolejną dobrą piosenkę z minionej epoki, a ja myślałam nad odpowiedzią na ostatni mail Dana do Sary. Droga Saro, Podróż do Londynu się udała. Szkoda tylko, że nie udało nam się spotkać. Myślałem o tym, co powiedziałaś o zerwaniu ze swoim chłopakiem. Zastanawiam się, czy jesteś absolutnie pewna, że to koniec? Może gdybyś do niego zadzwoniła, porozmawiała, powiedziała mu, co czujesz...? A tak na marginesie pytałaś, nad czym teraz pracuję. Piszę biografię pewnego boysbandu. Nazywają się Vantage-Point. Słyszałaś o nich? Obawiam się, że mogłaś słyszeć!!! To niezbyt ambitne zadanie, ale z czegoś trzeba żyć. Dan Rada Dana nie mogła przydać się Sarze. Co innego mnie. Nabrałam wielkiej ochoty, żeby do niego zadzwonić. Dan najwyrazniej spuścił z tonu i zaczął pisać nie tylko dla sztuki, lecz także dla pieniędzy. A pieniądze były kolejną przyczyną naszych nieporozumień. Wściekałam się, kiedy rezygnował z popłatnych ofert komercyjnych i wybierał opcję darmowych tekstów dla niskonakładowych magazynów jazzowych. Rozumiem, chciał wyrobić sobie nazwisko. Czasem jednak można pozwolić sobie na kompromis. I zdaje się, że właśnie nastąpił ten moment.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|