|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
farmy, spłatę hipoteki i na bieżące wydatki. Wszystkie dodatkowe dochody pójdą na spłatę ciebie i Lenoksa. To nie powinno trwać długo& - Lenox! Laura uśmiechnęła się. - Tak, mamo. J. B. również jemu zostawił sto tysięcy. Shirley prychnęła sarkastycznie. - Chyba będziesz musiała rozejrzeć się za nowym kamerdynerem. - To zależy od Lenoksa. Shirley powoli skinęła głową, a potem rozsiadła się wygodnie w krześle i założyła ręce na piersi. - Jeżeli nie będę mogła pobrać moich stu tysięcy, z czego opłacę adwokata? W banku mam tylko dwadzieścia tysięcy. - Na razie to wystarczy. Co do reszty, Quentin zgodził się zaczekać, dopóki nie otrzymasz spadku. - Pod warunkiem, że zostanę uniewinniona. Co się stanie, jeżeli uznają mnie za winną? Nie zważając na strażniczkę, Laura pogłaskała dłoń matki. - Bądz dobrej myśli. Shirley westchnęła ciężko. - Naprawdę wierzysz, że uda mi się stąd wydostać? W więzieniu słyszy się różne rzeczy. Też to, że twój były narzeczony wysmażył niezły akt oskarżenia. - Quentin też jest dobrym adwokatem. Musisz mu zaufać. - Jeśli tak uważasz. Laura wstała. - Wpadnę jutro. Uważaj na siebie. - Ty też. A jeżeli zobaczysz Amosa, powiedz mu, że dostanę wrzodów żołądka od tych odpadków, które tutaj nazywają jedzeniem. Powiedz mu, że po tych wszystkich wspaniałych obiadach, jakie jadł w moim domu, mógłby przynajmniej od czasu do czasu podrzucić mi jakiś stek. - Powtórzę mu mamo. A ty zachowuj się dobrze i przestań dokuczać strażnikom. Oni robią tylko to, co do nich należy. Tego samego dnia wieczorem, gdy Ted i Lenox poszli spać, Laura zbyt roztrzęsiona, żeby się położyć - zeszła cicho po schodach i usiadła na huśtawce na ganku. Kiedyś spędzali tu z J. B. wiele spokojnych wieczorów, omawiając plany związane z Sentinelem . Nigdy już nie usłyszę jego głosu, pomyślała, patrząc na gwiazdy. To on nauczył ją, jak się nazywają gwiazdozbiory. Nigdy już nie zabrzmi jego grzmiący, zarazliwy śmiech. J. B. odszedł i cokolwiek stanie się z gazetą, nigdy już nie będzie miał na to wpływu. - Nie powinnaś siedzieć tu sama. Odwróciła głowę. Tuż za nią stał Ted. Wciąż miał na sobie luzne ubranie, które założył po pogrzebie J. B. - Masz złe nawyki, wiesz - powiedziała. - Zakradasz się cichcem. - Przepraszam. To przyzwyczajenie z okopów. Wskazał na wolne miejsce na huśtawce. - Mogę się przysiąść? - Pewnie. - Też nie możesz spać? Patrzył, jak kręci głową. Boże, jaka ona jest piękna. Nawet z podkrążonymi oczami i grymasem smutku wokół ust ma w sobie coś hipnotyzującego. - Spędzałaś tu dużo czasu z J. B., prawda? - Mnóstwo. Właśnie tu nauczył mnie naprawdę cenić wiejskie życie ciągnęła, patrząc w ciemność. - Nie wiem, czy bez niego uda mi się uratować gazetę, Ted. Bez jego wsparcia. Nie chciałabym zawieść, ale& Rozpacz w jej głosie sprawiła, że znowu ją objął. Nigdy wcześniej żadna kobieta tak na niego nie działała. To go przerażało. Dotąd kobiety nie były w jego życiu najważniejsze. Przychodziły i odchodziły. Najczęściej to one zrywały, oświadczając, że jego brak zaangażowania i żywot włóczęgi są zbyt denerwujące. Dlaczego więc ta kobieta obchodzi go tak bardzo? - Nie zawiedziesz - powiedział ciepło. - Skąd ta pewność? - Bo twarda z ciebie sztuka. Jak twoja matka. Na jej wargach pojawił się cień uśmiechu. Spojrzała na niego. - To kolejna rzecz, jakiej nauczyłeś się w okopach? Pocieszanie kobiet? - Nie. Tego nauczyłem się przy siostrze. - Wziął ją za rękę. - Słuchaj, Lauro, jeśli chodzi o gazetę, to choć nie jestem zbyt bogaty, mam odłożonych kilka tysięcy dolarów. Powiedz tylko słowo, a będą twoje. Jego wspaniałomyślność głęboko ją poruszyła. - Dzięki, Ted. Niestety, same pieniądze nie wystarczą. Pomogą najwyżej utrzymać Sentinela na powierzchni jeszcze kilka tygodni. Gazeta pilnie potrzebuje wiarygodności i jedynym sposobem, żeby ją zyskać, jest& - Przygryzła wargę. - Zdemaskowanie mojego wuja - dokończył za nią. - Nie musimy o tym rozmawiać. Zdaję sobie sprawę, że to cię stawia w trudnym położeniu. Tym trudniejszym, że masz udziały w Sentinelu . Ted nie mógł powstrzymać sarkastycznego uśmiechu. - Wuj i ja nie jesteśmy przyjaciółmi. Nigdy nie obchodziły mnie jego polityczne aspiracje. Nie szaleję na punkcie tego człowieka. Dobrze wiem, że odpowiedni wstępniak pozwoli Sentinelowi wypłynąć znów na szerokie wody. - I nie będziesz czuł do mnie urazy, jeśli wypuszczę ten artykuł? - Nie. Teraz mam tu zaangażowany kapitał. Chcę mieć pewność, że jest bezpieczny. - Widząc, że zaczyna się odprężać, dodał: - Naprawdę masz coś na niego? - Nic, co mogłabym udowodnić. Czuł, że Laura nie ma ochoty dłużej o tym mówić, więc nie naciskał. To ostatnia rzecz, jakiej teraz potrzebowała. Wstał i wyciągnął rękę. - Chodz. Zrobię gorącą czekoladę. J. B. mówił mi kiedyś, że gorąca czekolada to lekarstwo dobre na wszystko. Nawet na bezsenność.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|