|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poprzedniego dnia i oczyścił ich pokoje z podsłuchu. Brit pozbyła się te\ kucharki i pokojówki, wymyślając im ró\ne zajęcia na wiele godzin. - Ja to widzę tak - odezwała się Brit jako pierwsza. - Tata chciał, \eby Finn cię nakłonił do mał\eństwa wszelkimi mo\liwymi sposobami. Finn nie zgodził się na u\ycie siły i wylądował w Tarngalli. Elli słuchała siostry, potakując ruchem głowy. - Przecie\ kiedy ojciec uznał, \e chce mnie tu w Gullandrii, wysłał Hauka, \eby mnie porwał. Liv spojrzała na środkową siostrę z niedowierzaniem. - Nigdy mi tego nie mówiłaś. Elli zbyła ją machnięciem ręki. - Wszystko się w końcu dobrze uło\yło. A to porwanie trwało tylko parę godzin, bo sobie uświadomiłam, \e chcę tu przyjechać. Doszliśmy do porozumienia. Od tamtej pory Hauk był tylko moją eskortą. - Chyba nie do końca mi się podoba taka eskorta. Elli westchnęła. - Livvy, to ju\ minęło. Daj spokój. - Ale... - Liv urwała w pół słowa, widząc zniecierpliwienie na twarzach obu sióstr. - Ju\ dobrze, dobrze. Więc mówisz, \e ojciec chciał, by Finn mnie... porwał? śeby mnie zmusił do mał\eństwa? - Obie siostry skwapliwie potwierdziły. - No nie... Ju\ się nie robi takich rzeczy. To barbarzyństwo. - Według naszych standardów - powiedziała Elli. - Ale dla Gullandryjczyka odmowa poślubienia ojca twojego dziecka jest krańcową bezdusznością, barbarzyństwem znacznie gorszym od porwania. - Mo\na by odnieść wra\enie, \e sama tak uwa\asz - stwierdziła Liv, patrząc na siostrę ze zdumieniem. Elli posmutniała. - Gdybyś tylko wiedziała, co Hauk prze\ył jako dziecko, czym były dla niego te paskudne wyzwiska i niechęć otoczenia. Wszystko dlatego, \e jego matka nie zgodziła się wyjść za jego ojca. Liv poczuła się nieswojo. - Rzeczywiście miał cię\ko. - Okropnie. Do tego dochodziła przemoc fizyczna. Wiele innych dzieci uwa\ało, \e mogą rzucać w niego kamieniami, pomiatać nim i bić go do krwi. Hauk twierdzi, \e bicie mo\na było jakoś znieść, wyzwiska te\. Najgorsza była świadomość, \e nigdy nie będzie równy innym, urodzonym z legalnego związku, choćby ci inni byli nie wiem jak podli czy głupi. Był fitzem, a jako fitz stał o szczebel lub dwa ni\ej ni\ cała reszta. - To odra\ające - powiedziała Liv. - Owszem, odra\ające - zgodziła się z nią Elli. Siostry patrzyły na nią wyczekująco. - Obie więc uwa\acie, \e powinnam to zrobić... wyjść za Finna. Brit nawet się nie zawahała. - W tych okolicznościach absolutnie. - Elli poparła ją jednym, lecz zdecydowanym skinieniem głowy. - Posłuchaj - mówiła dalej Brit. - Nawet jeśli nie wierzysz, \e to mał\eństwo przetrwa, szalejesz za tym facetem. Widzę to w twoich oczach, ilekroć wymawiasz jego imię. Przecie\ nie kochasz się w nikim innym. Jeśli się wam nie uło\y, pozostaniesz mę\atką do czasu urodzenia dziecka, a potem się rozejdziecie. Rozwód nie jest przyjemny dla \adnej ze stron. Ale w twojej sytuacji, powiedziałabym, \e ani w połowie tak straszny jak pozostawienie Finna, \eby gnił w Tarngalli. Elli siedziała jak na szpilkach, chętna dodać to i owo od siebie. - Pamiętaj, \e z pochodzenia jesteś Gullandryjką. A twój ojciec jest tu królem. - Twoja siostra tu mieszka - wtrąciła Brit, wskazując na Elli. - Mo\e będziesz chciała od czasu do czasu przyjechać tu z wizytą - ciągnęła Elli. - Jeśli nie poślubisz Finna, gwarantuję ci, \e nie będziesz miała ochoty przywozić tu dziecka. Z tego, co mówił Hauk, zachodzą pewne zmiany. Bycie fitzem nie jest ju\ takie trudne jak kiedyś. Ale nadal jest nieprzyjemne. Nawet w dzisiejszych czasach byłoby okrucieństwem przywozić tu nieślubne dziecko, nara\ać maleństwo na przejawy nietolerancji. Liv z przera\eniem uświadomiła sobie, \e w zupełności zgadza się z siostrami. - Mówicie tak, jakby nie było innej mo\liwości. - Jeśli dostrzegasz inne rozwiązanie, które \adnej z nas nie przyszło do głowy, proszę, podziel się z nami swoim po- mysłem. Jednak Liv nie miała się czym dzielić. Ojciec dopiął swego. Została zapędzona do naro\nika. Jedynym wyjściem było poślubienie Finna. Liv rozmawiała z ojcem następnego dnia rano. Godzinę pózniej pojechała zobaczyć się z Finnem. Kiedy stra\nik wprowadził ją do celi, Finn siedział przy stole. Na jej widok zamknął le\ącą przed nim ksią\kę, odchylił się na krześle i obrzucił Liv chłodnym, taksującym spojrzeniem. Podczas ostatnich bezsennych nocy du\o rozmyślała o tym, jak bardzo jej go brakuje, odkąd nagle wyjechał z Kalifornii. Poprzednie odwiedziny w celi jeszcze podsyciły tęsknotę. Pragnęła znalezć się w jego objęciach. Chciała go z powrotem takiego, jaki był wcześniej - błyskotliwego i dowcipnego. A tak\e namiętnego i czułego, uwa\nego kochanka i czarującego mę\czyznę. Znów, jak poprzednio, za jej plecami zgrzytnął przekręcany klucz. Odgłos cię\kich kroków stra\nika za drzwiami stopniowo słabł, a\ całkiem ucichł. - Wyglądasz znacznie lepiej - powiedziała nienaturalnie wesołym głosem. - Istotnie. Niespełna godzinę temu zaprowadzili mnie pod prysznic i dali mi świe\e ubranie. Proszę bardzo, jestem czysty, do usług Jej Wysokości. Zabrzmiało to obrazliwie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|