|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyższością. Spostrzegłszy Lubicza, który nie bez celu tak długo kapelusza szukał, Dołęga zapytał go: A panu jakże się tu powodzi? Dosyć dobrze, nie mam się na co skarżyć. Znali się od dawna, gdy jeszcze Lubicz w dziurawych butach chodził, nie zostawszy z profesji pobożnisiem. Ale coś lata upływają, a asindziej o sobie nie myślisz należałoby& Dołęga obejrzał się i kiwnął na młodzieńca, który, posłuszny, przystawił mu się z uchem. Pan * patres conscripti (fac.) tytuł nadawany senatorom rzymskim Marian poufale rękę mu na ramieniu położył. Mam ci jedną dobrą radę do dania. Stara hrabina ci się wdzięczy, czemu ty tego na serio nie bierzesz& To jak uszył dla ciebie& Lubicz się skrzywił. Czyżem już nic innego niewart! A coż ty chcesz? Majątku nie masz, cały twój posag trochę sprytu i młodość& Hrabina wcale niezle wygląda jeszcze& majątek znaczny i koligacje. A syn? Syn! głowa przewrócona, zużyty, wyczerpany& Kto wie czy długo pociągnie& Lubicz nic nie odpowiedział. Chcesz, to ci pomogę? Ja myślę, że gdybym się ryzykował*, i bez pomocy bym może tego dokazał. Ale by ci ułatwić można i przyspieszyć. Przeszedł się Lubicz po pokoju z miną kwaśną. Sądziłem szepnął że mi do czego innego zechcecie podać rękę& umiałbym się odwdzięczyć& Dołęga pogardliwą zrobił minę. Hej! słuchaj przerwał o tym nie marz nawet, to rzecz niemożliwa, na to by potrzeba cudu. Jak by Hanna miała iść za człowieka bez pozycji i majątku, wybrałaby Sylwana. Na to nie odpowiedział nic zagadnięty. Gdybyś chciał usłużyć ogólnej sprawie dodał, śmiejąc się, Dołęga mógłbyś jeszcze inaczej postąpić; udać się do wdówki, do Lelii& i tej zawrócić głowę, trochę skompromitować& Daj ty mi pokój boję się jej, raz widziałem, ale prędzej by ona mnie, niż ja ją skompromitował! Zmieli się, rzucając tłustymi konceptami, które znać lubili oba, z tą tylko różnicą, że Lubicz mówił je cichuteńko, ledwie dosłyszalnym głosem, a Dołęga krzykliwie. Wpadli na przegląd ogólny kobiecego towarzystwa, dokonywając go z cynizmem, który po śniadaniu nawet trudno było wybaczyć. Lubicz jednak, spojrzawszy na zegarek, przekonał się, że czas było przerwać tę miłą rozmowę i iść się pokazać na sumie w kościele. Dołęga nie mógł mu towarzyszyć, gdyż potrzebował dopilnować Olesia, bojąc się, aby kto inny go nie opanował. Poszedł więc zaraz do niego. Pan Aleksander jadł tego dnia śniadanie u siebie i był w dosyć frasobliwym humorze w swoim pokoiku. Stał przed nim prosty pasztet tylko i butelka czerwonego wina. Coż ty, anachoreto, tak samotnie o marnościach światowych rozmyślasz!! zawołał donośnie, wchodząc, Dołęga. A bom zły, aż mnie głowa boli. I pasztetem się leczyłeś? Nie winem& a i to nie pomogło. I skądże złość?& . Gospodarz się obejrzał, na zamknięte drzwi do dalszych pokojów prowadzące wskazując. Dołęga przyszedł do ucha. Co ci to jest? Bruzdzi mi ten Sylwan Ramułt. Był raz, nie mówiłem nic& wczoraj go Lelia przyprowadziła, trudno wypędzić, a na dziś Hanna bez mojego pozwolenia, proprio motu*, zaprosiła go na obiad. Coż ja miałem zrobić? Hannie trudno znowu burę dać, a musiałem jej jednak prawdę powiedzieć. Jak mi tu tych demokratów naprowadzą do domu, nikt z naszych * ryzykować się (wł.) odważać się, decydować się * proprio motu (łac.) z własnego popędu progu nie przestąpi. Kochanie moje, tyś winien rzekł Dołęga. Ja? Ty masz słabość do Lelii, trzeba się z tego otrząsnąć. Rozpatrz się i zakochaj w czym takim, co by ci nie zawadzało, jeśli już ta choroba do życia ci potrzebna. Oleś mocno począł wzdychać. Nie mogę rzekł płaczliwie jużem sobie czynił to postanowienie, by o niej zapomnieć, kilka razy, nie widywałem jej po roku i dłużej. Coż powiesz? wróci, zacznie mi się uśmiechać, spojrzy mi w oczy wszystko się we mnie burzy& fiksuję za tą kobietą, powiadam ci, fiksuję. Pomyślawszy trochę, Dołęga mu się do ucha nachylił. Tylko to między nami począł szeptać ona ma romans z Lubiczem. Nie może być? Daję ci słowo! doszedłem tego& Twarz biednego Olesia okryła się purpurą. Coż on żenić się myśli? Gdzie zaś! młody chłopak podobał się jejmości& a nie lubi próżnować! cha! cha! Niechże ją jasne pioruny& krzyknął Oleś jeśli to prawda. Ale na miłość boską! cicho! mnie nie kompromituj! To złe towarzystwo dla panny Hanny, powiedz o tym cicho starościnie. Ona zgubny wpływ na nią mieć może. To stara kokietka! powiadam ci& Spojrzał na zegar. A! dalipan, po dwunastej! do widzenia! czekają na mnie. Zcisnął rękę strapionego Olesia i wyszedł. X Przybywając do miasta, starościna, Hanna i Oleś obiecywali sobie z tego pobytu wiele miłego i dobrego. Staruszka chciała dla Hanny znalezć stosowną partię i los jej widzieć zabezpieczonym, Hanna miała przeczucie, że się przynajmniej dowiedzieć potrafi o Sylwanie, pan Aleksander więcej się po kuchni miejskiej spodziewał, niż w niej znalazł. Prócz tego chmurzył się jakoś horyzont dokoła. Starościna chodziła, wzdychając, i łzę nawet kiedy niekiedy ocierała ukradkiem; pan Aleksander zły był i zafrasowany, tak że go odpadł apetyt; Hanna, choć starała się zachować spokój ducha i umysłu, cierpiała widocznie. Często po całych dniach nie przemówili prawie do siebie lub krótko i przymuszonymi wyrazy. Najwięcej znać było na staruszce przybicie jakieś i zwątpienie. Lelia, która przywykła była tu przychodzić z poufałością i weselem, od kilku dni znalazła zmienione przyjęcie, twarze, mowę. Babcia zaledwie mówić z nią chciała, pan Aleksander trzymał się z daleka, Hanna tylko jedna nie zmieniła obejścia się z nią i serdeczności. Przyczyną tego była rozsiana wieść o mniemanym romansie Lelii z panem Lubiczem, o
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|