|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Teraz rozumiem. - Co rozumiesz, Isabelle? - Sądząc po nazwisku i wyglądzie, uznałam, że jesteś Włochem. - Po części, po matce. - Ona jest Włoszką? - Vivi jest pół Włoszką i pół Angielką. Dostrzegł w jej oczach zaciekawienie, ale pohamowała się i przygryzła wargi. Czy dlatego, że rozmowa schodziła na zbyt osobiste tory? Uważaj, Isabelle Browne. Jeśli chodzi o sprawy osobiste, to dopiero początek, po- myślał. - Mój ojciec jest Argentyńczykiem - kontynuował, chcąc utrzymać rozmowę na osobistym gruncie. - Choć to drugi mąż matki był dla mnie prawdziwym ojcem. - Jest Anglikiem? - spytała Isabelle, nie mogąc pohamować ciekawości. R L T - W każdym calu. Prowadząc zagraniczną promocję swoich linii lotniczych, Chis- holm Air, Alistair bez cienia wstydu wykorzystywał dziwne wyobrażenia cudzoziemców na temat brytyjskiej arystokracji. - Alistair Chisholm - powtórzyła zdumiona Isabelle. - On jest twoim ojczymem? - Był. - Prawda, czytałam o jego śmierci w gazetach. Przykro mi. - Mnie też - powiedział Cristo. - Jak do tej pory to był najlepszy wybór mojej mat- ki. - Przeniosłeś się z Argentyny do Anglii? - spytała po chwili. - A potem do Włoch, po trzecim małżeństwie matki i znów na kilka lat wróciłem na stancję mojego ojca, gdzie to się stało. - Cristo przesunął palcem po nosie. - W jaki sposób? - Założyłem się z bratem i wsiadłem na nieujeżdżonego konia o paskudnym cha- rakterze. No i pokazał swój charakter. A co ma do powiedzenia Isabelle Browne z e" na końcu swojego nazwiska i francuską pisownią imienia? - spytał, celowo używając tych samych słów, które Hugo odsłuchał na sekretarce. Jednak w jej oczach dostrzegł jedynie lekkie rozbawienie. - Długo tu mieszkasz? - Mieszkałam w Melbourne prawie całe życie, a tutaj na półwyspie mieszkam od sześciu lat. - Rzeczywiście jesteś miejscowa. - Tak. Przez ostatnie dwadzieścia lat byłam tylko raz na wakacjach na Bali. - Nie masz ochoty na zwiedzanie świata? - Chciałabym podróżować, ale teraz mam inne priorytety. Udzieliła mu tej informacji spokojnym tonem, ale jej uśmiech był wymuszony i miała niepokój w oczach. Inne priorytety. To mogło oznaczać wiele rzeczy, ale Cristo pomyślał tylko o jednej możliwości. Ciąża. R L T To mu przypomniało, dlaczego tu jest i po co prowadzi tę rozmowę. Nie zapominał o celu swojej podróży, jednak przyjemność, jaką dawało mu towarzystwo Isabelle, trochę zmieniła perspektywę. Ale koniec z tym. - Powinniśmy coś zamówić - stwierdził. - Na co masz ochotę? Isabelle ponownie przeglądała menu i była coraz bardziej zasępiona. - To wszystko tak dużo... - Kosztuje? - Cristo wzruszył ramionami. - W porównaniu z Londynem ceny są bardzo umiarkowane. - Może dla ciebie - mruknęła. Cristo wyjął menu z jej dłoni i przywołał kelnerkę. - Co polecasz, Kate? - spytał z uśmiechem. Jego pewne siebie, swobodne zachowanie cechowało ludzi klasy, do której należał, pomyślała Isabelle. Polo, bogactwo, przywileje, Argentyna, Anglia, Włochy. Nic dziw- nego, że od razu zobaczyła w nim egzotycznego bogacza. Nic też dziwnego, że od razu oczarował kelnerkę. To wszystko przypomniało Isabelle, jaka przepaść ich dzieli. Nie była przyzwycza- jona do tego, by tacy mężczyzni jak Cristo Verón zwracali na nią uwagę, więc tym bar- dziej cieszyły ją jego spojrzenia i uśmiechy. Była jednak zbyt rozsądna na to, by za- pomnieć, kim jest. Była w pracy, więc kiedy przyniesiono wino, zdecydowanie odmówiła i poprosiła o wodę. Cristo był zdumiony, ale nie zdołał jej przekonać. - Traktujesz swoją pracę bardzo poważnie, prawda? - Oczywiście. Nie zostałabym zatrudniona w firmie, gdyby tak nie było. - Lubisz ją? - To dobra praca. - Ale czy ją lubisz? - nalegał Cristo. - Ma swoje dobre i złe strony. Jak każda praca. Podano przekąski i uwagę Isabelle przyciągnęło awokado nadziewane krewetkami i mascarpone. Pochyliła się, wciągając zapach. - Domyślam się, że lubisz tę część pracy, która związana jest z gotowaniem. R L T - Zauważyłeś to - uśmiechnęła się Isabelle. - Trudno byłoby nie zauważyć. - Cristo również odpowiedział jej uśmiechem. - Je- śli gotowanie jest twoją pasją, to dlaczego nie robisz tego zawodowo? - Spróbowałabym, gdybym mogła gotować w takiej restauracji. - Dlaczego nie możesz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|