|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zwiata Ponad. - To przedmiot służący do jasnowidzenia - wyjaśnił. - Można w nim zobaczyć Grompha. Nimor założył ręce na piersi i powiedział: - Ty w niego zajrzyj. Powiedz mi, gdzie teraz jest. I znów wszystko szło zgodnie z planem. Mag wziął pod uwagę podejrzliwą naturę drowa. Spojrzał w pryzmat, nachylając go w różne strony. - Nic nie widzę - powiedział. Nagle przytrzymał go w jednym miejscu. - O, tam jest... ale czy Gromph jest szkieletem czy drowem ze szczurem na ramieniu? Nimor wyciągnął rękę po pryzmat. - Pokaż mi to. Nadeszła właściwa chwila. Gdy palce Nimora dotknęły pryzmatu, Gromph puścił trzymany koniec i zrzucił okrywającą go iluzję, ujawniając swoją tożsamość. - Andzrel! Teraz! - krzyknął. Za plecami Gromph usłyszał łupnięcie i stęknięcie - to Andzrel powalił strzegącego wejścia duergara. Chwilę pózniej Nimor cofał się z wytrzeszczonymi oczyma, machając jedną ręką, żeby uwolnić się od pryzmatu przylepionego do niej magicznym klejem, a drugą dobywając rapiera. Do jaskini wpadł Andzrel z uniesionym wysoko toporem bojowym. Nieprzyzwyczajony do postaci tanarukka, machał nim niezdarnie, ale i tak wyglądał przerażająco. 117 Nimor, widząc, że został osaczony, zrobił właśnie to, czego spodziewał się po nim Gromph. Wkroczył w cienie. Ale w chwili, w której zaczął się prześlizgiwać na Plan Cieni ze wzgardliwym uśmieszkiem na ustach, wyzwolone zostało zaklęcie ewentualności wplecione w pryzmat. Ono z kolei aktywowało moc pryzmatu, sprawiając, że rozbłysnął oślepiającym światłem. Na chwilę w jaskini zrobiło się tak jasno, jak gdyby teleportowało się do niej słońce Zwiata Ponad, zalewając ściany najintensywniejszym światłem, jakiego Gromph kiedykolwiek doświadczył. Nimor wydał z siebie wrzask będący jednocześnie skowytem bólu i rykiem wściekłości. Potem światło i głos Nimora zniknęły. Gromph usłyszał świst klingi i brzęk metalu uderzającego o skałę, gdy topór Andzrela rozpłatał powietrze w miejscu, gdzie stał przed chwilą Nimor. Nic nie widząc, mrugając powiekami, żeby pozbyć się powidoku oślepiającego rozbłysku, Gromph macał rękami powietrze wokół siebie. Jego wyciągnięte ramiona niczego nie napotkały. Nimor musiał uciec na Plan Cieni. - Andzrel? - zawołał Gromph. - Widzisz coś? Gdzie jest Nimor? Ktoś zbliżył się do niego. Jego ramienia dotknęła sękata dłoń. - Niezbyt dobrze - odezwał się tuż obok niego głos fechmistrza. - Ale zaczynam odzyskiwać zdolność widzenia w ciemnościach. Nimor znikł. A ty? Z oczu Grompha ciekły łzy. Miał kłopot z zobaczeniem Andzrela - z zobaczeniem czegokolwiek. - Jestem wciąż oślepiony. Ten rozbłysk światła miał na mnie większy wpływ niż na ciebie - może dlatego, że magia osłaniająca Nimora uznała czar w pryzmacie za mój i skierowała go przeciwko mnie. Nieważne. Przywrócenie mi wzroku nie powinno być trudne. Gromph dotknął palcem jednego, potem drugiego oka i rzucił zaklęcie, które powinno było rozproszyć ślepotę, lecz choć poczuł łaskotanie magii pod powiekami, wzrok nie powrócił. Nie widział nic w mrocznej jaskini, tak jak każda istota ze Zwiata Ponad. I to go martwiło. Ponieważ kapłanki Lolth nie potrafiły nawiązać kontaktu ze swoją boginią, zdobycie zaklęcia przywracającego wzrok będzie trudne. - Więc gdzie jest teraz Nimor? - zapytał Andzrel. - Na Planie Cieni - odparł Gromph. - A ty wiesz, co to oznacza. - Prawdę mówiąc, nie bardzo - przyznał Andzrel. - Przepraszam, arcymagu. Gromph zachichotał. - Oznacza to, że tam utknął. Aby zakończyć wędrówkę poprzez cienie, Nimor potrzebuje albo plamy cienia - jeśli jest w Zwiecie Ponad albo ciemności, w którą może wkroczyć. Głębokiej ciemności. Z przyklejonym do dłoni pryzmatem świecącym jak słońce szybko jej nie odnajdzie. - Jeden pionek zbity - stwierdził Andzrel z satysfakcją. - Co teraz? - Wracamy do Menzoberranzan. Ty poprowadzisz, a ja pójdę za tobą. * * * Gromph stał u podstawy Narbondelu, dotykając jedną dłonią zimnego kamienia naturalnej kolumny. W oczach Kyorli wydawała się ogromna. Szczurzyca spoglądała na pociemniały słup z ramienia Grompha, łaskocząc go wąsikami w ucho. Zza pleców słyszał mamroczącego do siebie Nauzhrora. Młodszy czarodziej zrzekł się szat arcymaga z wielką niechęcią i nalegał, by być obecnym przy rytuale zapalania. Jak pająk wyczuwał, że Gromph ma jakiś słaby punkt - choć jeszcze nie odkrył, co nim jest.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|