|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
somnambulicznym, a na wpół świadomym człowiek pogrążony we śnie dostrzega ową 132 przedziwną faunę i florę, owe sinoblade postacie, straszliwe lub uśmiechnięte, larwy, maski i twarze, hydry, kłębowiska, bezksiężycową poświatę księżyca, tajemniczo zniekształcone niesamowite zjawy, wyłaniające się i znikające w mglistej głębi; jakieś kształty unoszące się w ciemnościach, cały tajemniczy świat, który nazywamy snem, a który nie jest niczym innym, jak zbliżeniem się do niewidzialnej rzeczywistości Sen to akwarium nocy. Wiktor Hugo, Pracownicy morza O czternastej dziesięć dwudziestego marca widziano, jak Heather Lelache wyszła ze Zwietnych dań u Dave a przy Ankeny Street i skierowała się na południe Czwartą Aleją. W ręku miała dużą czarną torebkę z mosiężnym zamkiem, ubrana była w czerwony płaszcz przeciwdeszczowy z winylu. Uwaga na tę kobietę. Jest niebezpieczna. Nie chodziło o to, że w jakikolwiek sposób zależało jej na spotkaniu z tym biedakiem psycho- patą, ale, do cholery, nie znosiła wychodzić na idiotkę przed kelnerami. Trzyma stolik przez pół godziny w samym środku przerwy na lunch Czekam na kogoś . A tu nikt nie przychodzi, więc w końcu musiała coś zamówić i połknąć to w dzikim pośpiechu, tak że teraz na pewno dostanie zgagi. Jakby mało jej było rozgoryczenia, urazy i nudy. Ach, te francuskie choroby duszy. 133 Skręciła na lewo w Morrisona i nagle zatrzymała się. Co ona tu robi? To nie jest droga do firmy Forman, Esserbeck i Runi . Pośpiesznie zawróciła na północ, przeszła kilka kwartałów, minęła Ankeny, dotarła do Burnside i znów stanęła. Co ona, u diabła, robi? Idzie do przerobionego budynku parkingowego przy S. W. Burnside 209. Jakiego przerobione- go budynku parkingowego? Jej biuro znajduje się na Morrison w Budynku Pendletona, pierwszym biurowcu wybudowanym w Portland po Załamaniu. Piętnaście pięter, neoinkaski wystrój. Jaki prze- robiony budynek parkingowy, kto u diabła pracuje w przerobionym budynku parkingowym? Poszła wzdłuż Burnside, rozglądając się. Jasne, jest. Cały oklejony napisami Do rozbiórki . Jej biuro mieściło się na trzecim poziomie. Stojąc tak na chodniku z zadartą głową i przyglądając się opuszczonemu budynkowi, jego dziw- nym, lekko pochyłym stropom i wąskim szparom okien, czuła się naprawdę dziwnie. Co się wyda- rzyło zeszłego piątku podczas tej sesji u psychiatry? Musi się spotkać z tym małym cholernikiem. Z panem Matadorrem Orrem. No więc wystawił ją do wiatru z lunchem, no to co, ona i tak chce mu zadać kilka pytań. Ruszyła na południe, brzęk, trzask, z klekotem kleszczy, do Budynku Pendletona i zadzwoniła z biura. Najpierw do Zakładów Bradforda (Nie, pan Orr dzisiaj nie przyszedł do pracy, nie, nie dzwonił), potem do jego mieszkania (drryń, drryń, drryń). 134 Może powinna znów odwiedzić doktora Habera. Ale to taka gruba ryba, ma przecież ten swój Pałac Snów na wzgórzu w parku. A w ogóle, o czym ona myśli: Haber nie może wiedzieć, że ona ma jakiekolwiek powiązania z Orrem. Kłamca buduje pułapki, w które sam wpada. Pająk złapany we własną sieć. Tego wieczora Orr nie odebrał telefonu ani o siódmej, ani o dziewiątej, ani o jedenastej. Nie było go w pracy we wtorek rano ani o dziewiątej, ani o jedenastej. O czwartej trzydzieści we wtorek po południu Heather Lelache wyszła z biur Formana, Esserbecka i Ruttiego, wsiadła do trolejbusu jadącego na Whiteaker Street, poszła pod górę do Corbett Avenue, znalazła dom, zadzwoniła: jeden z sześciu naciskanych w nieskończoność przycisków tkwiących w brudnym rządku na obłażącej framudze drzwi ozdobionych taflami rżniętego szkła, prowadzących do domu będącego czyjąś dumą i radością w 1905 czy 1892 roku, domu, który zaznał złych czasów, ale chylił się ku ruinie ze spokojem i pewną chłodną wspaniałością. %7ładnej reakcji na przyciśnięcie dzwonka Orra. Nacisnęła M. Ahrens, Dozorca . Dwa razy. Przyszedł dozorca i z początku nie przejawiał chęci współpracy. Ale Czarna Wdowa potrafi przynajmniej jedno: zastraszyć pomniejsze owady. Dozorca zaprowadził ją na górę i nacisnął klamkę u drzwi Orra. Otworzyły się. Nie były zamknięte na klucz. Cofnęła się. Nagle pomyślała, że w środku może zastać śmierć. A to nie było jej mieszkanie. Dozorca, obojętny na własność prywatną, wtargnął do środka, a ona niechętnie weszła za nim. 135 Wielkie, stare, nie umeblowane pokoje były mroczne i puste. Myśl o śmierci wydawała się głupo- tą. Orr nie posiadał wiele, nie było widać kawalerskiego niechlujstwa i bałaganu ani kawalerskiego pedantycznego porządku. Jego osobowość nie odcisnęła się na tych pokojach wyraznie, ale Heather dostrzegła, że spokojnie tu mieszka spokojny człowiek. Na stoliku w sypialni stała szklanka wody z gałązką białego wrzosu. Woda wyparowała i opadła o jakieś pół centymetra. Nie wiem, gdzie poszedł odezwał się dozorca gniewnie i spojrzał na nią, jakby mogła mu pomóc. Myśli pani, że miał wypadek? Albo co? Dozorca miał na sobie długą kurtkę z koz- lej skóry z frędzlami, grzywę włosów jak Buffalo Bili i naszyjnik ze znakiem Wodnika z czasów młodości: najwyrazniej nie zmieniał ubrania od trzydziestu lat. Mówił jak Dylan z oskarżycielskim pojękiem. Nawet pachniał marihuaną. Starzy hippisi nigdy nie umierają. Heather spojrzała na niego łaskawie, bo jego zapach przypominał jej matkę. Powiedziała:
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|