|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak piezowizor się rozjaśnia. To samo można było powiedzieć o Basingstoke u, który wrzasnął: Nie musimy się obrzucać oskarżeniami, Beau! Zobacz, wreszcie się uru- chomił. Tak też było, ale twarz, która pojawiła się na ekranie, nie była twarzą uśmiech- niętej Polinezyjki z kwiatem hibiskusa we włosach. Była to twarz mężczyzny. Mężczyzny w nieokreślonym wieku, dość przystojnego (a przynajmniej chcącego się za takiego uważać), uśmiechającego się do nich przyjaznie. Apsik nie rozpo- znał go. Dla każdego Heecha wszyscy ludzie byli do siebie podobni, z wyjątkiem tych paru nielicznych, z którymi spędził dłuższy czas. Cyril Basingstoke i Beaupre Heimat jednak rozpoznali tę twarz od razu. Robinette Broadhead! wrzasnął Basingstoke, a Heimat zawył. Co u diabła ten skurwiel tutaj robi? 203 * * * Obserwując całe zdarzenie w gigabitowej przestrzeni Essie nerwowo zachi- chotała. Jesteś sławny, Robinie powiedziała. Nawet ci przeklęci emerytowani terroryści rozpoznają cię natychmiast. To nic dziwnego, pani Broadhead. Odezwał się Albert. Generał He- imat próbował zabić Robinette a przynajmniej dwa razy. Pewnie każdy terrorysta na Ziemi by tak zrobił, gdyby miał okazję. Więc teraz nie pozwól im zrobić nic paskudnego, Robinie prosiła Essie. No, dalej. Zrób coś. Tylko bądz ostrożny, kochany! Przeklęci terroryści to nic w porównaniu z niebezpieczeństwem, jakiemu teraz stawisz czoła! Rozdział 14 Pasażerowie na gapę Czas opowiedzieć wam, co działo się wtedy w WOA. Kiedy informacja o transmisji dotarła do nich, chłopcy wzięli się do robo- ty. Programy i ludzie w gigabitowej przestrzeni zabrały się do śledzenia miejsca nadania wiadomości i ustaliły, że to wyspa o nazwie Moorea na Oceanie Spokoj- nym. Udało im się to zrobić na tyle szybko, że zadowoliło nawet mnie. Następnie wszystko zostało wstrzymane, gdyż decyzję musieli podjąć ludzie z krwi i kości. Zrobili to najszybciej, jak tylko było to możliwe, muszę im przy- znać, ale przejście do następnego etapu zajęło im wiele, wiele milisekund, a jesz- cze więcej czasu minęło, zanim zaczęto wprowadzać decyzję w czyn. Wyizolo- wano Moorea z sieci zasilania. Odcięto wszelkie zródła energii elektromagnetycz- nej, które znajdowały się na wyspie. Moorea znalazła się pod kwarantanną. %7ładna transmisja nie mogła się stamtąd wydostać. To była właściwa decyzja i tu musiałem się z nimi zgodzić. Ale zajęło im to tyle czasu! A podjęcie kolejnej decyzji trwało jeszcze dłużej. Nie wiedzieli, co na- leżało zrobić, choć Albert, Essie i ja wymyśliliśmy błyskawicznie, ale przekona- nie cieleśniaków, że to prawda, trwało straszliwie długo, a co dopiero zmuszenie ich, żeby podjęli działanie. Od początku było jasne, że Wróg dotarł na Ziemię. Albert i ja dyskutowaliśmy o tym przez tysiące milisekund i po prostu nie było innego wyjaśnienia. Te fał- szywe alarmy na Kręgu wcale nie były fałszywe. Udało nam się to wytłumaczyć, milisekunda po milisekundzie, cielesnym ludziom. %7łeby ich pokręciło jeszcze się wykłócali. Nie wiecie tego z całą pewnością protestował generał Halverssen, a ja wydarłem się na niego: Oczywiście, że wiemy! zaś Albert wtrącił się roz- sądnie: To prawda, panie generale, nie wiemy tego na pewno. Ale nauka nie opiera się na pewności; jest to wyłącznie kwestia prawdopodobieństwa, a prawdo- podobieństwo, że jest to rzeczywisty obraz stanu faktycznego, jest znaczne. Tak naprawdę nie mamy bardziej przekonującej hipotezy. 205 Potraficie sobie wyobrazić, ile to zajęło czasu? A potem trzeba było ich przekonać do następnego punktu: że jacyś ludzie pra- cują dla Wroga. Wtedy zaczęła się długa kłótnia, bo generałowie WOA zaczęli się zastanawiać, czy jakikolwiek człowiek, czy to zły, czy szalony, mógłby współpra- cować z wrogami życia organicznego. Całe wieki zajęło nam wytłumaczenie, że nie mieliśmy na myśli świadomej współpracy. Transmisja miała miejsce w języ- ku angielskim i choć bardzo przyspieszona, była niekwestionowanym dowodem na to, że jakiś człowiek był w to zamieszany. Treść przekazu również stanowiła dowód na to, że została wygenerowana przez Wroga i dla niego przeznaczona. Gdybyście byli zwiadowcami Wroga na Ziemi dopytywał się uprzejmie Albert co byście zrobili? Wasza pierwsza misja polegałaby na dowiedzeniu się wszystkiego o ludziach i Heechach; o tym, z jakich technologii korzystają i gdzie się znajdują; o wszystkim, co może być użyteczne w przypadku konfliktu. A do- kładnie takie informacje zawierał przekaz, panowie generałowie. Nie ma żadnych wątpliwości. Kłótnie nie trwały przez milisekundy. Trwały całe minuty, a minuty rozciąga- ły się w godziny, gdyż cieleśni generałowie nie spędzali całego czasu na rozmo- wach z nami. Zajmowali się jeszcze innymi rzeczami. Grali. Wyspa Moorea była odizolowana, więc wiadomości nie mogły być przesyłane w żadnym kierunku; jedynym więc sposobem na ustanowienie kontroli było wysłanie tam żołnierzy z poleceniem opanowania. Opanowania czego? pytaliśmy na próżno. Wyspy, oczywiście otrzymaliśmy wreszcie odpowiedz. Zatem na Nandu i Oahu załadowano samolot dalekiego zasięgu, wpakowa- no do niego spadochroniarzy i wysłano go nad Moorea. W samolocie byli dzielni mężczyzni i kobiety znacznie dzielniejsi, niż ja bym był w takiej sytuacji, gdyż ich status żołnierzy był czysto honorowy, przynajmniej tak długo, jak większość z nich pozostawała przy życiu. Przelecieli nad wyspą i wylądowali w ciemno- ściach; na zboczach wielkiej, centralnej góry, niektórzy w wodach laguny, paru szczęściarzy na plantacjach taro i na plaży. Ich misja miała polegać na aresztowa- niu wszystkich, których znajdą, a kiedy ta operacja miała się zakończyć, wysłaniu sygnału za pomocą luster do satelity, aby wyspę Moorea można było znów włą-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|