|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kobiet Comynów-Delgadów. Wszystkie bowiem tęsknie spoglądały na swoich rycerzy i kraśniały, ściskając kolana, gdy zbrojny oddział z Silyiem, Reyanem i Thomasem ruszał rankiem, spod bram dworku. Gapienie się przez okno nic nie pomoże, i tak nie wrócą wcześniej, niż im jest pisane napomniała ją Meghan, żona Thomasa. Była przy nadziei i sądząc po potężnym brzuchu, chyba bliska rozwiązania. Wiem, wiem. Tess odeszła od okna i dołączyła do niewieściej gromadki ugniatającej ciasto na wielkim stole. Tylko że już minął tydzień, od kiedy wyjechali. Wyglądam, bo może coś zobaczę. Głupstwa pleciesz. Kristen uśmiechnęła się. Obóz jest dziesięć mil stąd, więc choćbyś wytężała oczy, i tak nic nie wypatrzysz. Miałaś słodkie życie, moje dziecko, i jeszcze nie wiesz, jak to jest, gdy mężczyzni jadą na wojnę. Ej że, przeżyłam już osiemnaście lat. W tym czasie musiała być jakaś wojna. Może i tak, ale byłaś za młoda, żeby zapamiętać. Wiedz jedno: nigdy nie wiadomo, kiedy wrócą, bo nigdy nie wiadomo, jak się potoczą losy bitwy. To rozumiem, ale tak sobie myślę, że ta bitwa już powinna się skończyć, a ty, ciociu, chyba coś wiesz, prawda? Szykujesz tyle ciasta i tyle każesz gotować jadła, że chyba się 133 ich spodziewasz. I tak, i nie. Jeśli wrócą, uczta będzie gotowa, jeśli nie, wyślemy to całe jadło do obozu, a w ogóle, to w takich chwilach lepiej zająć się czymś pożytecznym, niż wciąż patrzeć przez okno. Już kilka razy wysyłaliśmy im jadło do obozu pochwaliła się Meghan. Nie masz pojęcia, jakie przepastne żołądki mają wojownicy, a od mojego Thomasa wiem, że do ich oddziału stale dołączają nowi zwabieni dobrym wiktem. Powinnam wysłać coś mojemu Reyanowi. Jest przecież z Silyiem i Thomasem. A jeśli dołączył do swoich? Ma krewniaków, którzy też walczą za króla. Ciotka i kuzynka zmilczały, ale ich wzrok zdawał się mówić, że Silyio raczej nie wypuścił Reyana spod swoich skrzydeł. Przecież go nie trzymają pod strażą? fuknęła Tess. Oczywiście, że nie pośpieszyła z zapewnieniem Meghan. Ale mają na niego oko, żeby... jak by ci powiedzieć... nie strafił. Kto? Reyan? Nigdy. Zobaczymy, gdy będzie szedł do ołtarza wtrąciła Isabell. Tess spojrzała na swoją starzejącą się kuzynkę. Isabell obierała jabłka, równie pomarszczone jak ona. Do ołtarza pójdzie, bo to dla niego sprawa honoru i obowiązku - odparła Tess, ściągając brwi. O co ci chodzi? Honor i poczucie obowiązku to zalety, a nie wady. Isabell posiekała obrane jabłko, wrzuciła je do wielkiego garnka, który umieściła między nogami, po czym sięgnęła po następny owoc do skrzyni stojącej obok. Dziecko, o co ci właściwie chodzi? spytała Kirsten. Chcesz przecież poślubić tego swojego rycerza, ale o małżeństwie mówisz tak, jakby to było przekleństwo, a nie błogosławieństwo. Bo i będzie przekleństwem wyrzuciła Tess. Ogarnęła wzrokiem izbę, w której wrzała praca. Ciotka z Meghan miesiły ciasto na stole, Isabell obierała jabłka, a cała gromada pozostałych kobiet zajmowała się szyciem, siedząc w krąg przy kominku. Tess nie dawała już sobie rady z własnymi myślami. Chciała, musiała się komuś zwierzyć z nurtujących ją niepokojów. Czuła, że już dłużej nie wytrzyma, i czuła też, że kto jak kto, ale zawsze jej życzliwa ciotka Kirsten, Meghan od kilku lat mężatka i wiekowa Isabell zechcą jej wysłuchać. Czy mogę wam powierzyć pewną tajemnicę? Wszystkie trzy kiwnęły głowami jak na komendę. I nikomu nie powiecie? %7ładna z nas nie jest paplą. Ciotka Kirsten spojrzała na Meghan i Isabell, a potem na Tess. Nie żądam od was słowa, zanim wam nie opowiem, zresztą zamyśliła się i tak nie ma co robić z tego tajemnicy. Bądz spokojna, niczego nie wychlapiemy. Kirsten najwyrazniej uznała, że ma 134 prawo przemawiać w imieniu całej trójki. No więc posłuchajcie. .W pewnym sensie jestem zadowolona, że stryj i reszta trzymają Reyana przy sobie, bo w ten sposób pozna nas wszystkich lepiej. Przekona się, że złośliwości, które mu czasami prawię, to nic takiego, tak się po prostu w naszej rodzinie mówi, prawda? Trzy słuchaczki znów przytaknęły jak na komendę. Ale teraz najważniejsze, mogę? Nie krępuj się, kochanie. Dzięki za uprzejme zezwolenie. Tess zaśmiała się i nagle spoważniała. Przez chwilę ugniatała ciasto w milczeniu. Chcę wam powiedzieć zaczęła, nie podnosząc oczu że chyba nie poślubię Reyana. Uważam, że popełniłabym błąd, wiążąc go ze sobą. Skoro tak uważasz, to nie trzeba było przed draniem zadzierać spódnicy syknęła Isabell. I właściwie o co ci chodzi? Nie jest dobry w łóżku? Tess zarumieniła się jak piwonia. Zgromiła wzrokiem siwowłosą kuzynkę. Przeciwnie, jest bardzo dobry, powiedziałabym, że najlepszy, gdybym miała taką skalę porównań jak ty, stara ladacznico. Już ja potrafiłabym mu wystawić cenzurę. Poznałam w życiu niejednego ogiera, choćby ten.... Dość tego, Isabell zaprotestowały chórem Kirsten i Meghan. Nie będziemy teraz słuchać o kochankach, którzy dawno już leżą w grobie. Wszyscy wiedzą, co wyprawiałaś w młodości dodała Kirsten. Tess ma coś ważnego do powiedzenia, więc się uspokój, bo jak nie, to zatkam ci tę twoją bezzębną gębę jabłkami. Chwilę trwało, nim Tess przestała chichotać. Kochane kuzynki, nic się nie zmieniły! Isabell jak zawsze chciała się chwalić swoimi romansami, a Kirsten jak zawsze ją karciła. Ktoś obcy mógłby odnieść wrażenie, że młodsza nie ma szacunku dla siwowłosej damy. W rzeczywistości przepadały za sobą. Wszyscy zresztą uwielbiali Isabell i bezustannie karcili ją, gdy chciała snuć swoje podejrzane wspomnienia z młodości. A dlaczego uważasz, że byłby to błąd, moje dziecko? wróciła do przerwanego wątku Kirsten. Dlatego, że jestem dziedziczką, a on jest biedny, nie ma nic prócz miecza i honoru. Ależ, moja droga, Halyardowie to zacna rodzina i nie słyszałam, żeby biedowali. Rodzina, a zwłaszcza jego starszy brat, ma się niezle, ale Reyan nie ma nic, ani ziemi, ani majątku. Niczego nie odziedziczył. Taki jest los młodszych synów. Więc ucieszy go twoje wiano. Nie twierdzę, że wślizgnął ci się łóżka z nadzieją na majątek, ale wszyscy wiedzą, jak to jest. Biedak jego pokroju nigdy by nie dostał takiej bogatej panny jak ty. Lękasz się, że chce cię poślubić tylko dla pieniędzy. Wcale nie, prawda jest taka, że nie chciał mnie poślubić właśnie dlatego, że jestem bogata.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|