|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ravensburg wymknÄ…Å‚ siÄ™ spod kontroli. ProszÄ™ odpowiedzieć tak albo nie. Czy jest pani sama? Nie. ZadzwoniÄ™ jeszcze raz jak tylko bÄ™dÄ™ mógÅ‚. Tymczasem niech wszyscy wyjdÄ… z pokoju. Lucy wyÅ‚Ä…czyÅ‚a telefon. Sekretarz zadzwoni jeszcze raz, a w tym czasie ja muszÄ™ wykonać kilka prywatnych telefonów. ProszÄ™ poczekać w barze albo w holu. Marsha, zadzwoniÄ™ do 202 ciebie na komórkÄ™. Panie Hakim, chyba może już pan poÅ‚ożyć siÄ™ spać. Bardzo panu dziÄ™kujÄ™ za współpracÄ™. Menedżer hotelu przyjÄ…Å‚ te sÅ‚owa z widocznÄ… ulgÄ…. Bardzo proszÄ™, pani senator. SprowadziÅ‚em szefa naszej ochrony wraz ze wszystkimi jego ludzmi. To piÄ™tro bÄ™dzie odciÄ™te tak dÅ‚ugo, jak dÅ‚ugo pani tu pozostanie. Jeszcze raz dziÄ™kujÄ™. I gratulujÄ™ wspaniaÅ‚ego hotelu. PrzyÅ›lÄ™ grupÄ™ agentów dla pewnoÅ›ci powiedziaÅ‚ Helms. Lucy potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…. ProszÄ™ tego nie robić. ChcÄ™, żeby od tej pory wszystko odbywaÅ‚o siÄ™ nieoficjalnie. Rozumiem. Może pani zadzwonić do mnie w każdej chwili. DziÄ™kujÄ™. Obaj mężczyzni wyszli. Lucy wstaÅ‚a i przeciÄ…gnęła siÄ™. Dopiero po pół godzinie odezwaÅ‚a siÄ™ komórka Marshy Larson. OdebraÅ‚a z ulgÄ…. Helms może jest dobrym agentem, ale rozmowa z nim to Å›miertelna nuda. Czy on jeszcze tam jest? spytaÅ‚a Lucy. Tak. Niech idzie spać. Powiedz mu, że nic siÄ™ nie da zrobić, dopóki sekretarz Goldman nie wróci jutro do Waszyngtonu. Przyjdz do mnie zaraz. Marsha znaÅ‚a swojÄ… szefowÄ…. Jak tylko weszÅ‚a do pokoju, z jej ruchów wywnioskowaÅ‚a, że coÅ› siÄ™ dzieje. Mów! O godzinie czwartej trzydzieÅ›ci przyjedzie po mnie sÅ‚użbowym samochodem kapitan Givens z marynarki wojennej i zabierze mnie do bazy Sto sześćdziesiÄ…tego czwartego SkrzydÅ‚a Lotnictwa Wojskowego. Polecimy Å›migÅ‚owcem C141 do Maryville, gdzie bÄ™dzie na nas czekać dwudziestu marines i dwa helikoptery Blackhawk. O Å›wicie wylÄ…dujemy w samym Å›rodku terenu NAZL... Ravensburg bÄ™dzie nam musiaÅ‚ odpowiedzieć na parÄ… pytaÅ„! Oczy Lucy bÅ‚yszczaÅ‚y. Ja też mam lecieć? spytaÅ‚a Marsha. Nie. Goldman nie chciaÅ‚, żebym nawet ja leciaÅ‚a, ale nie ustÄ…piÅ‚am. Nikt nie może wiedzieć, nawet FBI. Goldman mówi, że Ravensburg wszÄ™dzie ma swoje uszy. ChcÄ™, żebyÅ› zostaÅ‚a tutaj, w tym pokoju. Gdyby ktoÅ› siÄ™ zjawiÅ‚ albo zadzwoniÅ‚, powiedz, że wyszÅ‚am na poranny spacer. 46 Doktor Jason Keen szedÅ‚ do sali rehabilitacyjnej w towarzystwie sennego strażnika, którego kolorowa bransoleta otworzyÅ‚a kolejne drzwi oddziaÅ‚u. DziÄ™kujÄ™. Możesz siÄ™ teraz poÅ‚ożyć. ZostanÄ™ tutaj przez sześć godzin. Strażnik skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… z wdziÄ™cznoÅ›ciÄ…, poczekaÅ‚, aż doktor wejdzie do Å›rodka, a potem nacisnÄ…Å‚ guzik zamykajÄ…cy drzwi. Kramer siedziaÅ‚ bezwÅ‚adnie na krzeÅ›le, ale oczy miaÅ‚ otwarte; byÅ‚y skierowane na ekran monitora. PielÄ™gniarka czytaÅ‚a książkÄ™, siedzÄ…c na łóżku. PodniosÅ‚a na chwilÄ™ wzrok, a potem wróciÅ‚a do lektury. Kramer wyprostowaÅ‚ siÄ™ i zerknÄ…Å‚ przez ramiÄ™. Wszystko jest w porzÄ…dku. Da siÄ™ zauważyć minimalne pobudzenie lewego pÅ‚ata skroniowego, ale zanika. Tak jak przewidywaÅ‚em powiedziaÅ‚ Jason. Teraz ja przejmÄ™ obserwacjÄ™. ProszÄ™ poÅ‚ożyć siÄ™ spać... DziÄ™kujÄ™, panie doktorze Kramer. Jestem panu wdziÄ™czny za fachowÄ… współpracÄ™. Mimo wyczerpania Kramer promieniaÅ‚ dumÄ…. WstaÅ‚, w ostatniej chwili powstrzymujÄ…c siÄ™ od stukniÄ™cia obcasami. To byÅ‚ dla mnie honor i niezwykÅ‚e doÅ›wiadczenie, doktorze Keen. Zazwyczaj zadowalam siÄ™ szeÅ›cioma godzinami snu. Potem bÄ™dÄ™ do paÅ„skiej dyspozycji. Jason zerknÄ…Å‚ na zegarek. ByÅ‚o dziesięć po szóstej. Doskonale, doktorze. Przyjemnych snów. Kramer otworzyÅ‚ bransoletÄ… drzwi. Gdy siÄ™ zamknęły, Jason spojrzaÅ‚ na twarz Apolla. ChÅ‚opiec spaÅ‚ spokojnie. Jason bardzo delikatnie wyjÄ…Å‚ rurkÄ™ z jego nosa. Apollo przebudziÅ‚ siÄ™ i otworzyÅ‚ oczy. RozpoznaÅ‚ doktora od razu. Spokojnie. UsunÄ™ ci teraz kroplówki z nosa i nadgarstka. Nie sÄ… już potrzebne. ChÅ‚opiec uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i zamknÄ…Å‚ oczy. Pomóc panu, doktorze? spytaÅ‚a pielÄ™gniarka. Nie, dziÄ™kujÄ™. Pózniej bÄ™dÄ™ potrzebowaÅ‚ pani pomocy. Jason wyjÄ…Å‚ igÅ‚Ä™ z nadgarstka Apolla, odsunÄ…Å‚ poÅ›ciel i zdjÄ…Å‚ diodÄ™ z jego kostki. ZwinÄ…Å‚ przewód i wyÅ‚Ä…czyÅ‚ monitor. PielÄ™gniarka podniosÅ‚a gÅ‚owÄ™, nieco zaskoczona. WyÅ‚Ä…cza pan? Tak, speÅ‚niÅ‚ swoje zadanie. NiedÅ‚ugo przeniesiemy pacjenta w normalne warunki. Jutro stanie na nogi. SpojrzaÅ‚ na zegarek. ByÅ‚o szesnaÅ›cie po szóstej. 204 ProszÄ™ mi podać dwie dodatkowe poduszki. PodÅ‚ożę mu pod gÅ‚owÄ™, żeby nie ruszaÅ‚ siÄ™ w czasie snu. Kobieta otworzyÅ‚a sza4àÄ™; z najwyższej półki zdjęła dwie poduszki, a z drugiej dwie bielutkie poszewki. Jason tymczasem otworzyÅ‚ sza4àÄ™ z lekarstwami. WybraÅ‚ odpowiednie buteleczki i strzykawki, a także rolkÄ™ mocnej taÅ›my klejÄ…cej do wiÄ…zania bandaży. Nagle Å›wiatÅ‚a zamigotaÅ‚y dwukrotnie. Jason zerknÄ…Å‚ na zegarek. ByÅ‚o dokÅ‚adnie osiemnaÅ›cie minut po szóstej. Pewnie nawaliÅ‚o główne zasilanie i wÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ awaryjny generator. Możliwe. Jason wÅ‚ożyÅ‚ buteleczki i strzykawki do plastikowej torebki, zwiÄ…zaÅ‚ jÄ…, po czym uÅ‚ożyÅ‚ starannie w nogach łóżka. PoÅ‚ożyÅ‚ rolkÄ™ taÅ›my na stoliku i ponownie zerknÄ…Å‚ na zegarek. ByÅ‚a szósta i dwadzieÅ›cia dwie minuty. PielÄ™gniarka umieÅ›ciÅ‚a poduszki po obu stronach gÅ‚owy Apolla. Chce pan go przenieść teraz? spytaÅ‚a. Nie, po przebudzeniu. Może pani spokojnie czytać książkÄ™. Ledwie zdążyÅ‚a usiąść, kiedy rozlegÅ‚ siÄ™ przytÅ‚umiony haÅ‚as. PodniosÅ‚a raptownie gÅ‚owÄ™. Co to byÅ‚o? Jason spojrzaÅ‚ na zegarek. ByÅ‚o punktualnie dwadzieÅ›cia pięć po szóstej. PrzesunÄ…Å‚ dzwigniÄ™ zwalniajÄ…cÄ… hamulce kółek. W tej samej chwili otwarÅ‚y siÄ™ drzwi. StanÄ…Å‚ w nich Yoshi z pistoletem w jednej dÅ‚oni i czarnym pudeÅ‚kiem w drugiej. MierzyÅ‚ prosto w pierÅ› pielÄ™gniarki. Lufa powÄ™drowaÅ‚a lekko do góry, gdy kobieta wstaÅ‚a. Za plecami Yoshiego staÅ‚o dwoje mÅ‚odych ludzi. OdsunÄ…Å‚ siÄ™, żeby zrobić im przejÅ›cie. Na ich twarzach malowaÅ‚o siÄ™ zaciekawienie. DzieÅ„ dobry, doktorze Keen. Jestem Mark Wallace, a to Agnes Ling. Witam odpowiedziaÅ‚ Jason, rzucajÄ…c mu rolkÄ™ taÅ›my. Załóż rÄ™ce na kark i zÅ‚Ä…cz nogi poleciÅ‚ pielÄ™gniarce Yoshi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|