|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
korpulentna. Zaczęło się to tak powoli i niepostrzeżenie, że zanim się zorientowała, było już za pózno. Ryms! Z górki jedzie się szybko, a ta podróż odbyła się w iście zawrotnym tempie. Tortury, którym się poddawała, nie pomagały. Jej kuchnia należała do najbardziej wykwintnych w mieście, lecz ona musiała głodować. A im więcej głodowała, tym stawała się grubsza. 36 Po roku wypadła z gry i obniżono jej pensję. Po dwóch latach była na wpół zapomniana i zastąpiona przez młodsze, a trzeciego roku została zwolniona. Wynajęła wówczas pokoik na poddaszu. To była straszna otyłość powiedział reżyser do suflera. To nie otyłość, to rozdęcie! odpowiedział sufler. Siadywała teraz na poddaszu i spoglądała na pola w dole. Stała tam stodoła na tytoń, którą dziewczyna polubiła za to, że nie było w niej okien, przez które ludzie mogliby ją podglądać. Pod dachówką mieszkały wróble, ale nie rozwieszano tam nigdy tytoniu, bo też nic takiego w okolicy nie rosło. Przez całe lato śpiewaczka siedziała i patrzyła na stodołę, zastanawiając się, do czego może służyć. Wierzeje ciągle były zamknięte na wielką kłódkę i nikt przez nie nie wchodził ani nie wychodził. Przeczuwała, że stodoła kryje w sobie jakieś tajemnice, ale jakie, o tym miała się już wkrótce dowiedzieć. Z czasów minionej sławy zostały dziewczynie jeszcze dwa wspomnienia, których trzymała się kurczowo i którymi żyła: były to jej popisowe role Carmen i Aida wciąż nie obsadzone z braku następczym. W pamięci publiczności żyły więc jeszcze jej wspaniałe kreacje. Nastał sierpień. Zapalono latarnie i znów otwarto teatry. Zpiewaczka siedziała przy oknie i spoglądała na stodołę, którą dopiero co pomalowano czerwoną farbą i pokryto nową dachówką. Od strony kartofliska nadszedł jakiś człowiek. Niósł duży, zardzewiały klucz. Otworzył stodołę i wszedł do środka. Potem przyszło jeszcze dwóch mężczyzn, którzy wydali jej się znajomi. Oni również zniknęli w stodole. Zaczynało to być interesujące. Po chwili trzej mężczyzni wyszli na zewnątrz dzwigając coś dużego i dziwnego, co przypominało spody od łóżek albo parawany. Przed wejściem odwrócili niesione przedmioty i oparli skosem o ścianę stodoły. Ukazał się na nich tandetnie namalowany piec kaflowy, a dalej drzwi do jakiegoś wiejskiego domku czy do chatki myśliwego. Potem przyniesiono las, okno i bibliotekę. Były to teatralne dekoracje. Po chwili rozpoznała krzak róży z Fausta . A więc w stodole znajdował się magazyn dekoracji należący do Opery, a przy tym krzaku róży ona sama kiedyś śpiewała: Jesteś moim małym kwiatkiem . Kiedy zrozumiała, że będą wystawiać Fausta , odczuła ból. Pocieszała się jednak myślą, że to nie ona śpiewała tam główną partię Małgorzaty. Niech sobie grają Fausta ! Lecz gdy tkną Carmen lub Aidę , umrę! Siadywała w oknie i obserwowała, jak zmienia się repertuar. Czternaście dni wcześniej niż gazety wiedziała, co będzie wystawiać Opera. Była to w każdym razie jakaś rozrywka! Widziała, jak wyciągają ze stodoły Wolnego strzelca z Wilczym Jarem i całą resztą ,Holendra Tułacza wraz ze statkiem i morzem, Tannhausera , Lohengrina i wiele innych. Aż nadszedł ten straszny dzień, bo w końcu zawsze musi przyjść to, co nieuniknione. Mężczyzni (jeden, jak pamiętała, nazywał się Lindqvist) najpierw z czymś się mocowali, a potem wyciągnęli rynek hiszpański. Kulisy były trochę przekrzywione i nie mogła dokładnie zobaczyć, co przedstawiają. Kiedy jednak jeden z mężczyzn przekręcił powoli ramę i potem ją odwrócił, ukazała się brzydka, tylna ściana, a na niej napisane wielkimi literami, które odsłaniały się jedna za drugą powoli, jakby specjalnie po to, by sprawić jej ból: C, A, R, M, E, N. To była Carmen ! 37 Teraz umrę! powiedziała śpiewaczka. Ale nie umarła biedaczka ani teraz, ani pózniej, kiedy wystawiono Aidę . Jej imię zostało wymazane z ludzkiej pamięci, z witryn księgarń i z pocztówek. W końcu w jakiś tajemniczy sposób zniknął nawet jej portret z foyer. Nie mogła pogodzić się z tym, że ludzie tak szybko zapominają. Było to wprost niewytłumaczalne. Opłakiwała samą siebie tak, jak opłakuje się zmarłego, bo tamta śpiewaczka, tamta uwielbiana, naprawdę już nie żyła! Pewnego dnia spacerowała samotnie po pustej ulicy, na której było wysypisko śmieci. Zatrzymała się przy nim bezwiednie i jakby na dowód swej śmierci zobaczyła leżącą na wierzchu pocztówkę ze swoim zdjęciem w roli Carmen.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|