|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nasłuchiwali. Mężczyzna odwrócił się, wyraznie na coś czekając. To na pewno nie był ten niezdarny mały Indianin, właściciel czerwonego samochodu. Ten był wyższy, może nawet wzrostu Vara. Popchnął ją. Kiedy zbliżali się do szczytu schodów, jej strach wzrósł jeszcze bardziej. Zostanie wciągnięta do swego pokoju, zamkną się drzwi, a potem będzie musiała oddać coś, czego nie posiada. Nie była w stanie pozbierać myśli. Ostami stopień na podeście był wyższy niż inne, uniosła stopę, aby go pokonać, gdy poczuła nagle za sobą ciężkie szarpnięcie; jednocześnie zelżał ucisk pistoletu na jej szyi. Po krótkiej chwili rozległ się głuchy odgłos spadania czegoś ciężkiego, a potem dzwięk metalowego przedmiotu ślizgającego się po kafelkach w hallu, na dole. Pózniej Jan zastanawiała się, dlaczego nie zdjęła opaski kneblującej usta i nie krzyknęła w momencie, gdy uświadomiła sobie, że jej napastnik zniknął. Nie uczyniła niczego do chwili, gdy usłyszała głos Piera z hallu. - Mam pański rewolwer, signor - powiedział nienaturalnym, piskliwym głosem. - Mogę użyć go z równie dobrym efektem, z jakim zrzuciłem pana ze schodów. 83 RS Słowa chłopca poraziły Jan jak prąd elektryczny. Zerwała opaskę i wrzasnęła, a potem rzuciła się w dół na podest, w kierunku pokoju Vara. Próbowała krzyczeć, ale wydobyła z siebie tylko głuchy jęk. Jej ręce chwyciły za pościel na jego łóżku. - Jan, co się stało? - Piero walczy z mężczyzną w hallu na dole. Wyskoczył z łóżka i pobiegł przez podest, zapalając w biegu światło. Usłyszała, jak Piero krzyczał: - Varo, on uciekł przez gabinet. Mam jego pistolet. - Wracaj i zapal wszystkie światła na zewnątrz. Jan zeszła pospiesznie po schodach i zobaczyła ich wybiegających z domu. Elene i Mario także byli w hallu, potem pobiegli w kierunku ogrodu, chwytając wszystko co wpadło im w ręce i mogło być przydatne do walki z włamywaczem. Jan wróciła do pokoju Adriany. Matka Vara spała mocno, na pewno otumaniona tabletkami, które zażyła, nieświadoma tego, że jej dom stał się sceną dramatycznych wydarzeń. Z sypialni Reillów także nie dobiegały żadne dzwięki. Na pewno dotarł do nich hałas lub blask świateł z ogrodu. Nieco pózniej Jan, Varo i Piero siedzieli przy kuchennym stole, pijąc kawę. Dziadkowie Piera poszli spać. Jan czekała na chłopca, żeby wyjaśnić Varowi dokładnie, co się stało. Piero nalegał, aby opowiedzieć całą historię jeszcze raz, jakby coś go niepokoiło, coś, czego nie potrafił wytłumaczyć. - Właśnie spałem na tarasie - powiedział - gdy zapaliło się światło w gabinecie. To na biurku - powtórzył, jakby ktoś mu zaprzeczał. - Myślałem, że to ty, Varo, że znowu wszedłeś. Pamiętasz, że szukałeś 84 RS kluczy do pracowni? Tym razem drzwi na taras były lekko uchylone. Wyśliznąłem się ze śpiwora, zajrzałem i zobaczyłem Jan przyciśniętą do ściany. Rozmawiał z nią mężczyzna, ale nic nie usłyszałem, choć widziałem pistolet. Zgasił światło w hallu, co ułatwiło mi pójście za nimi po schodach. Wiedziałem, co powinienem robić, ale nie byłem pewien, czy mi się uda. Varo poklepał go po ramieniu. - Myślę, że ja z kolei powinienem zapisać się do ciebie na naukę i trochę potrenować. -I ja - dodała Jan, wspominając zręczny chwyt, który umożliwił młodemu chłopcu pokonanie dwukrotnie cięższego mężczyzny. - W każdym razie pomyślałem, że jeśli nie powiedzie mi się, to przynajmniej Jan będzie miała czas, żeby uciec i zaalarmować ciebie. - Całe szczęście, że moja matka tak mocno śpi - powiedział Varo i dodał szybko - nie powinna wiedzieć, co się stało. Piero, mówiłeś, że on był ubrany w dopasowaną, czarną tunikę i miał na twarzy maskę z pończochy. - Tak. Gdybym tylko wiedział, jak posługiwać się rewolwerem, byłbym go dostał - powiedział z żalem. Varo zamknął oczy i rzekł stanowczym głosem: - Myślę, że zrobiłeś dość, więcej niż ja zdołałbym zrobić w podobnej sytuacji. No, teraz do łóżka, bo twoja babcia będzie gderać. Chłopiec nie poruszył się. Po chwili powiedział spokojnie: - On chyba był w domu przez cały czas. Varo i Jan spojrzeli na siebie. Varo wspominał o tej możliwości poprzedniego wieczoru. Piero ścisnął kurczowo jego rękę. 85 RS - Czy nie rozumiesz? Dziadek pozamykał wszystko bardzo dokładnie, ty sprawdziłeś wszystkie drzwi i okna, a ja, ponieważ powiedziałeś mi, że ktoś chodził wokół domu, sprawdziłem jeszcze raz. Trenowałem do pózna i spałem tylko chwilę, kiedy obudziło mnie światło. Jan, wspominając wydarzenia z poprzedniej nocy, powiedziała: - Czy mógł wejść przez balkon do pokoju, w którym spałam? - Nie - odpowiedział Varo. - Zamknąłem te drzwi na klucz i zabrałem go. Drabina również nie była używana. Sprawdziłem, że szopy są zamknięte na kłódki. - Ten cały hałas na pewno zbudził Lidię i Umberta. - Być może obudził Lidię, a ona stwierdziła, że nie powinno jej interesować, co się dzieje. Wyglądało na to, że oboje śpią, kiedy przechodziłam obok ich apartamentu. Jan pomyślała z przerażeniem, że ktoś przecież czyhał w ukryciu, obserwował, czekał i słuchał. Czekał na nią. Przekonali Piera, aby położył się spać w małym pokoju obok dziadków. Varo wziął ją za rękę. - Chodz na dół, do salonu, gdzie byliśmy wczoraj wieczorem. Napijemy się koniaku i porozmawiamy. Zwinięta na kanapie obserwowała, jak zaciąga zasłony i nalewa koniak. Postawił kieliszki na stole, usiadł obok niej i obejmując przyciągnął ją do siebie. Poczuła zadowolenie, które oddaliło strach. Pomyślała o rewolwerze, podniesionym przez Piera, ale nie zapytała o to. Varo powinien był zatroszczyć się o wszystko. 86 RS - No, Janito - zaczął łagodnie - wygląda tak, jakby oni byli przekonani, że jesteś tą, której szukają. Powiedz mi dokładnie, co się zdarzyło. Dlaczego wyszłaś z pokoju o tej porze? Wyjaśniła, że zeszła po mleko dla jego matki, potem zobaczyła światło w gabinecie. Wspomniała o pogróżkach mężczyzny. - Najśmieszniejsze jest to, Varo, że nie mam żadnego klucza. Pamiętałam nawet o tym, by zwrócić Ginie zapasowy, zanim opuściłam jej mieszkanie. Wypił połowę swego koniaku i powiedział powoli: - Rozważmy wszystko od początku jeszcze raz, od momentu, gdy po raz pierwszy usłyszałaś o willi Manzinich. Spotkałaś Lidię w restauracji koło Piazza Navona, a ona zaproponowała ci mieszkanie w zamian za naukę języka. Przy okazji, Jan, nie wiem dlaczego, nagle ogarnęła ją chęć doskonalenia swojej znajomości angielskiego. Niezle włada twoim językiem, a już na pewno nie ma możliwości zostać tłumaczem w firmie, ponieważ brak jej inteligencji. Jan zawahała się, ale tylko na chwilę. Sprawa była zbyt poważna, by cokolwiek przemilczeć. - Nie o to chodzi, to nie ma nic wspólnego z jej pracą dla ciebie. Lidia niedługo ma zamiar wyjechać z Rzymu, gdy sytuacja finansowa się poprawi. Jej ojciec przeniesie się na południe Włoch, do krewnych. Zauważyła, że ta wiadomość całkowicie go zaskoczyła. - Wyjeżdża? Dokąd? - Nie mam pojęcia. - A więc następnego ranka poszłaś do Koloseum. Pierwszy raz? - Nie, byłam już kiedyś. 87 RS - To raczej niezwykłe: iść tam po raz drugi. Czym przyciągnęło cię to ponure miejsce? - Wzruszył ramionami. -Oczywiście to tylko moje zdanie - uśmiechnął się po chwili. - W zeszłym roku na Wielkanoc papież ustawił tam drogę krzyżową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|