|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kapłani uprowadzili swoich tajnym przejściem do świątyni, kilku zaś wiernych odszukało Ja dona i opowiedziało mu, co zaszło. Walka w sali biesiadnej rozszerzyła się na znaczną część obszarów pałacowych i przyniosła chwilową porażkę przeciwnikom Ja dona. Ci uciekli do świątyni i teraz stało się rzeczą jasną, że wojna toczy się między Ja donem i Lu donem. Ja don, dowiedziawszy się o tym, co zaszło w apartamentach O lo a i o udziale Tarzana w poprowadzeniu jego ludzi przeciwko wojownikom Lu dona, poczuł dla człowieka małpy jeszcze większą, niż poprzednio, życzliwość i żałował, że ten opuścił miasto. Zwiadectwo O lo a i Pan at lee wzmocniło wiarę w boskość Tarzana w Ja donie i wśród jego wojowników do tego stopnia, że zjawiło się dążenie do uczynienia Dor ul Otho a przedmiotem walki z Lu donem. Na nieszczęście nie było Tarzana, by natchnąć stronników Ja dona świętym zapałem, który rychło rozstrzygnąłby spór na korzyść starego wodza. A ponieważ ich usilne modły nie mogły sprowadzić o wiele mil odległego, słabsi duchem zaczęli wątpić, czy bóg sprzyja ich sprawie. W efekcie zaczęły wzrastać siły Lu dona, Ja dona zaś topnieć. Nastąpiła ze świątyni wycieczka, wynikiem była porażka sił pałacowych. Wprawdzie obrońcy pałacu ustąpili w porządku, ustąpili jednakże, pozostawiając pałac Lu donowi, który teraz został istotnym władcą pal ul donu. Ja don, zabrawszy ze sobą księżniczkę, jej kobiety i niewolnice, włącznie z Pan at lee, jak również żony i dzieci wiernych sobie wojowników, opuścił nie tylko pałac, ale i miasto A lur i cofnął się do swego własnego miasta Ja luru. Tu zaczął gromadzić nowe siły wśród okolicznych wiosek, gdzie był ceniony i kochany. Gdy wypadki te rozgrywały się na północy, Tarzan jad guru leżał w lwim lochu w Tu lurze. Tymczasem posłowie krążyli tam i z powrotem, między Mo sarem i Lu donem, gdyż mężowie ci targowali się o tron pal ul donu. Mo sar posiadał dosyć chytrości, by rozumieć, że w razie otwartego zerwania z Lu donem, będzie mógł na własny użytek wykorzystać swego więznia, doszły go bowiem poszepty, dowodzące, że wśród własnego jego ludu szerzyła się wiara w boskość cudzoziemca. Lu don pragnął Tarzana dla siebie. Chciał własnymi rękoma złożyć go w ofierze na wschodnim ołtarzu wobec zgromadzonych tłumów. Dzięki sposobowi, w jaki wielki kapłan Tu luru schwytał go w pułapkę, Tarzan zachował przy sobie broń, jak również i torbę, zawierającą różne drobiazgi. W torbie tej znajdowały się, między innymi, kawałki obsydianu, pióra do strzał, kilka krzemieni, trochę krzesiwa, stary nóż, igła z kości i struny kiszkowe. Gdy Tarzan spostrzegł się, jakiego spłatano mu figla, przygotował się na pojawienie się lwa. Przede wszystkim zbadał swe więzienie. Zauważywszy skórą przykryte okna, odsłonił je. Wpuszczone w ten sposób światło przekonało go, że jakkolwiek komnata znajdowała się głęboko pod poziomem świątyni, wznosiła się też zarazem na wiele stóp nad podstawą wzgórza, w którym świątynia była wykuta. Okna były bardzo gęsto zakratowane. Widać przez nie było pobliskie błękitne wody Jad in lulu i góry, wznoszące się poza zielonymi brzegami rzeki. Komnata była dosyć obszerna, z dwu stron zaopatrzona w drzwi większe dla ludzi, mniejsze dla lwów. Okna były małe i okratowane żelaznymi sztabami było to pierwsze żelazo, jakie Tarzan spotkał w pal ul donie. Drzwi były zamknięte ciężkimi złomami z kamienia, wpuszczonymi w wyżłobienia, sięgające aż do podłogi, kraty okien były umieszczone w otworach framugi ucieczka zdawała się niemożliwa. A jednak po upływie kilku minut Tarzan obmyślił plan ucieczki. Starym nożem, znalezionym w torbie, zaczął zeskrobywać i wydłubywać kamień dokoła sztab w oknie. Była to żmudna praca, ale Tarzan był cierpliwy. Przyniesiono mu strawę i wodę, szybko je wsuwając przez pomniejsze drzwi, które podniesiono tyle tylko, by mogły się zmieścić kamienne naczynia. Więzień wobec tego zaczął przypuszczać, że przeznaczono go nie tylko dla lwów, było mu to jednak obojętne jeśli zaczekają parę dni, nie zastaną go tu więcej. * * * Pewnego dnia Pan sat, główne narzędzie Lu dona, przybył do Tu luru z poselstwem od najwyższego kapłana do Mo sara. Lu don postanowił, że Mo sar ma zostać królem i zapraszał go, by natychmiast udał się do A luru. Pan sat, po udzieleniu mu tej wieści, poprosił o pozwolenie pomodlenia się w świątyni Tu lurskiej i tam odszukał wielkiego kapłana, któremu Lu don potajemnie przesłał prawdziwe zlecenia. Zamknęli się obaj w małej komnatce i Pan sat szepnął na ucho wielkiemu kapłanowi: Mo sar chce być królem i Lu don chce być królem. Mo sar chce zatrzymać obcego, który podaje się za Dor ul Otho, a Lu don pragnie go zabić; jeśli zaś tu jeszcze bliżej nachylił się do ucha wielkiego kapłana jeśli zaś ty zostaniesz najwyższym kapłanem A luru, będzie w twej mocy
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|