|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
został w niesławie wydalony ze służby. - Moim zdaniem to zbyt łagodna kara! - oburzyła się Emma. - To nie wszystko. Paru innych oficerów zmówiło się i kiedy został zwolniony, zastawili na niego pułapkę. Wybatożyli go, opluli i upokorzyli na różne nienadające się do powtórzenia sposoby, a w końcu puścili nagiego. - Zobaczył, że zbladła. - Proszę mi wybaczyć, to nie jest opowieść stosowna dla uszu damy. - Dostał to, na co zasłużył. - Emma była wdzięczna Lythamowi za szczerość; większość dżentelmenów uznałaby, że to zbyt drastyczna historia, by ją relacjonować kobiecie. - Dlaczego miałby pana za to nienawidzić? Chyba że był pan jednym z tych oficerów? - Nie, ale znałem ich plany i im nie przeszkodziłem. Powinienem był temu zapobiec, lecz ten łajdak napawał mnie odrazą i chociaż się do nich nie przyłączyłem, po cichu im sprzyjałem. Postąpiłem niegodnie i do dziś się tego wstydzę, panno Sommerton. Jest pani pierwszą osobą, której o tym opowiadam. - Pańskie zaufanie sprawia mi zaszczyt, sir. - Emma z niepokojem spojrzała na krople potu spływające mu na oczy. Najwyrazniej zle się czuł, ale nie chciał się do tego przyznać. Co powinna zrobić? - Dziękuję. Niezwykła z pani kobieta, Emmo Sommerton. - Jest pan pewien, że tego mężczyznę zabito w bójce? - Tak słyszałem, ale nie szukałem dowodów. Chciałem jak najprędzej o wszystkim zapomnieć. - To zrozumiałe - zgodziła się. - Może jednak powinien pan zasięgnąć języka w tej sprawie? - Racja. - Odłożył łyżkę. - Doskonała zupa, ale nie mam apetytu. Wybaczy mi pani, jeśli... - Wstał i nagle zatoczył się prosto na stół. Emma błyskawicznie się zerwała, podtrzymując go przed upadkiem. Oparł się o nią ciężko, bąkając przeprosiny, kiedy podprowadzała go do drewnianej ławki. - Jest pan chory, milordzie. Nie powinien pan opuszczać łóżka. - Proszę mi wybaczyć. Czułem się całkiem dobrze, schodząc na dół. Przyłożyła mu rękę do czoła. - Ma pan gorączkę, sir. Pozwoli pan, że odprowadzę pana do pokoju? - Niech pani zawoła oberżystę - zaprotestował słabym głosem. - Nie wypada, żeby pani kładła mnie do łóżka. - Wyszedł gdzieś, o ile wiem. Proszę się na mnie oprzeć i wejdziemy razem po schodach, krok po kroku. - Cóż, może dam radę z pani pomocą. Tak mi przykro, że robię pani kłopot. - Ciii... niech pan nie mówi głupstw. Proszę mnie objąć w pasie i ruszamy. Posłuchał jej; najwyrazniej cierpiał i był bardziej osłabiony, niż się przyznawał. Zastanawiała się, jakim cudem zdołał przez dłuższy czas prowadzić z nią rozmowę. Znalezli się w holu właśnie w chwili, gdy do sali jadalnej wchodziła grupka rozochoconych mężczyzn. Jeden z nich szturchnął w bok towarzysza, który obrzucił Emmę pożądliwym spojrzeniem. Sądzili zapewne, że dziwka dzwiga pijaka. Emma ich zignorowała. Byli już z Lythamem w połowie schodów, kiedy jedna z pokojówek podbiegła im pomóc. - Jego lordowska mość gorzej się poczuł, panienko? - spytała. - Był bardzo rozpalony i proponowałam, żeby wezwać doktora, ale nie chciał o tym słyszeć. - Trzeba to zrobić teraz - zdecydowała Emma, nie zwracając uwagi na protesty Lythama, którego już na pół niosła. Kiedy z trudem doprowadziła go, wraz ze służącą, do pokoju i położyła na łóżku, dziewczyna pobiegła wysłać stajennego po lekarza, a Emma zostawiła Lythama na chwilę samego i poszła do siebie, wołając po drodze Lily. - Pan markiz jest chory - poinformowała ją. - Musimy ułożyć go wygodnie i obmyć zimną wodą, żeby go trochę ochłodzić, zanim przybędzie lekarz. - Nie wypada - wyszeptała Lily. - Damie nie przystoi wchodzić do sypialni dżentelmena. - Już byłam w jego sypialni - zauważyła rzeczowo Emma. - Poza tym nikt nie musi o tym wiedzieć. To będzie nasz sekret, Lily. - Dlaczego nie pozwoli panienka, żebym sama zajęła się markizem? Tak właśnie powinna postąpić, oczywiście, ale nie mogła zostawić Lythama na łasce losu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|