|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nosiciela majestatu ludu rzymskiego, miał wysokie poczucie własnej godności. Mimo młode- go wieku był człowiekiem poważnym, myślącym, szczerym patriotą, dumnym ze swego rodu 92 i ojczyzny. Jeśli wierzyć pewnym wzmiankom w zródłach, już jako chłopiec interesował się sprawami polityki i roztropnie zabierał głos podczas zebrań rady oraz trybunałów sądowych; miał również dużo zrozumienia dla losu warstw uboższych, zwłaszcza w prowincjach; pod tym względem poświadcza to biskup Ambroży, a znamienne to słowa w jego ustach! przypominał cesarza Juliana. A tymczasem w Galii doszło do tego, że nikt nie traktował jego osoby i rozkazów z należnym szacunkiem; nawet służba, nawet przyboczni! On, cesarz Rzy- mian, musiał na każdym kroku znosić najdotkliwsze upokorzenia ze strony germańskiego wodza i jego najemnych żołdaków! Nie mógł nawet decydować o miejscu swego pobytu, nie wolno mu było swobodnie się poruszać po kraju, nad którym rzekomo panował! Arbogast w szczególności nie godził się na żądania powrotu do Italii, słusznie przewidując, że młody władca znalazłby tam poparcie dostojników oraz ludności, zawsze wrogiej barbarzyńcom. Na próżno więc więzień pałacu słał listy do Teodozjusza, z którym łączyła go nie tylko więz współwładzy, lecz i powinowactwa przez Gallę, rodzoną siostrę Walentyniana, obecnie żonę starszego cesarza, i to prawdziwie kochaną. Bezskuteczne okazały się również listy kie- rowane do biskupa Ambrożego, przynajmniej do pewnego czasu. Dopiero gdy Walentynian poprosił wyraznie, by przyjechał co rychlej do Wienny, udzielił mu chrztu i pośredniczył w sporze z Arbogastem, pasterz Mediolanu wybrał się w drogę, prawdopodobnie w początkach maja. Miał już za sobą szczyty Alp, już schodził w doliny, do Wienny jednak nie dojechał, bo i nie było po co; Walentynian nie żył. Walentynian i Ambroży Powracając pózniej myślą do dni tamtych, biskup tak je przedstawiał w mowie pogrzebo- wej ku czci Walentyniana, przyzywając pamięć zmarłego i zarazem jak by się usprawiedli- wiając: Otrzymałem twoje pismo, zalecające, bym uznał za wskazane wyjechać bezzwłocznie; a to dlatego, że chciałbyś mieć mnie za ręczyciela swej lojalności wobec komesa. Czy się sprzeciwiłem? Czy zwlekałem? Dodano też w liście, bym spieszył jak najrychlej; i bym nie sądził, że przyczyną podróży jest synod biskupów galijskich (a z powodu licznych ich sporów często się wymawiałem!), chodzi bowiem o to, że on sam, cesarz, pragnie chrzest otrzymać. Już przekraczałem szczyty Alp, gdy oto przyszła gorzka dla mnie i dla wszystkich wieść o śmierci tak wielkiego cesarza. Zawróciłem, a drogę obmywałem łzami swymi. Wśród jakich- że życzeń wszystkich mieszkańców wyruszałem z Mediolanu! Wśród jakichże jęków przy- bywałem tam z powrotem! Uważano powszechnie, że to nie władcę im zabrano, lecz nadzieję ratunku. Jakiż ogromny ból odczuwałem, że zginął taki władca, umiłowany przeze mnie i tak bardzo pragnący mnie ujrzeć! Dowiedziałem się pózniej, jaką okazywał gorączkową niecier- pliwość w ciągu owych dni, które minęły pomiędzy wysłaniem ostatniego do mnie listu a jego śmiercią. Oficer do specjalnych poruczeń opuścił Wiennę z listem wieczorem, a trzecie- go dnia rankiem on już wypytywał, czy przyjechał z powrotem, czy ja przybywam. Wierzył, że wraz ze mną zjawi się jakieś jego zbawienie. O młodzieńcze najlepszy, oby dane mi było zastać cię przy życiu! Oby jakaś zwłoka za- chowała cię aż do dnia mego przyjazdu! Nie obiecuję sobie, że coś by można osiągnąć dzięki mojej cnocie, dzięki rozumowi i roztropności. Ale z jaką troską i z jakim oddaniem starałbym się doprowadzić do zgody i pojednania pomiędzy tobą a twym komesem! A gdyby nawet on okazał się nieustępliwy, ja na pewno pozostałbym przy tobie! 80 Tyle Ambroży. Czy jednak rzeczywiście wcześniejsze przybycie biskupa do Wienny oca- liłoby cesarza i odwróciło bieg wydarzeń? Jeśli on sam stawiał sobie takie pytania i miał żal 80 Ambroży, De obitu Valentiniani consolatio, 25 27. 93 do siebie, to chyba niesłusznie. W ostatnich tygodniach konflikt pomiędzy Walentynianem a
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|