|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
porucznik Boldin. Do śmierci Starikowa w 1952 był jego adiutantem, a potem, już jako major, dostał się do Naczelnej Administracji Wywiadowczej Sztabu Generalnego, czyli GRU. Co robił przez następnych parę lat - nie wiadomo. Dopiero 11 marca 1961 został szefem jednego z najważniejszych wydziałów w GRU - Pierwszego Departamentu, odpowiedzialnego za wywiad zagraniczny. We wrześniu 1970 został mianowany zastępcą dyrektora GRU. Miał już wtedy stopień pełnego generała. 30 czerwca 1976 Boldin został szefem instytucji. Dyrektor CIA, Holmes, siedział w swoim obszernym gabinecie na siódmym, ostatnim piętrze budynku Centrali. Przeczytawszy raport Stranga oraz wydruki z biografiami członków grupy Michaił , nacisnął guzik telefonu wewnętrznego. - Niech pani poprosi do mnie Stranga. - Zamknął teczkę z dokumentacją. Sekretarka wprowadziła Stranga do gabinetu. - Przeczytałem to wszystko. - Holmes położył dłoń na teczce. - Doszedł pan do ciekawych wniosków. A więc okazuje się, że to nie była robota Rosjan. W każdym razie, niezupełnie. - Nie, sir. Za wszystkim kryje się Boldin. Był osobiście zainteresowany zdobyciem listy nazwisk członków grupy Michaił , aby ochronić własną skórę. Dla pewności chciał również sprzątnąć Hessa. - To niewiarygodne. - Holmes spojrzał na teczkę. - Kiedy zmarł marszałek Starikow, Boldin zdecydował się zerwać z nami kontakt i siedzieć cicho. Tak po prostu. Przez wiele lat musiał żyć w ciągłym strachu, że coś kiedyś wyjdzie na jaw i będzie musiał odpowiadać za zdradę. - Jestem tego pewien, sir. Myślę, że kiedy tylko został szefem GRU, przeszukał tamtejsze kartoteki szukając wzmianki o Michaile. Musiał znalezć raport z przesłuchań adiutanta Hessa, które przeprowadzono w czterdziestym piątym roku. Dowiedział się, że Michaił został zwerbowany osobiście przez Hessa, który mógł wciąż pamiętać. No i zdecydował się nie liczyć na jego amnezję. Holmes uśmiechnął się. - Jestem pewien, że na jego miejscu też bym na nią nie liczył. - Ani ja. - Boże, ale ten Boldin musiał być zdesperowany. - W lipcu kontrolę nad Spandau mają Rosjanie, ale pewnie za pózno odkrył związek Michaiła z Hessem, by zdążyć coś przedsięwziąć. Musiał czekać do następnego rosyjskiego miesiąca, czyli listopada. Wtedy jeden z jego ludzi założył podsłuch w sali odwiedzin. I tak wszystko się zaczęło. - Niech mnie diabli. - Holmes klepnął dłonią w teczkę. - Szef GRU. A kiedyś, drań, pracował dla nas. - Chyba dałby się namówić do podjęcia przerwanej współpracy. Holmes przyjrzał mu się uważnie. - Wiemy przecież, jak bardzo stara się ukryć swoją przeszłość. Mamy go w garści. Nie będzie się stawiał, bo nie ma wyjścia. Poniedziałek 4 lipca 1977 Rozdział 39 W moskiewskiej ambasadzie Stanów Zjednoczonych odbywało się przyjęcie z okazji Dnia Niepodległości. Wśród zaproszonych gości znalezli się członkowie radzieckiego rządu i aparatu partyjnego, a także dyplomaci z przedstawicielstw innych krajów. Strang stał z boku w wielkiej sali balowej w towarzystwie attache kulturalnego - Scully ego, obserwując przybywających gości. Obydwaj trzymali w dłoniach kieliszki z szampanem, ale mimo że stali tam już od dwudziestu minut, wypili tylko po jednym małym łyku. Bez reszty oddawali się lustracji przybywających. Do sali wkroczyli radzieccy generałowie z żonami, a za mmi wysoki mężczyzna w ciemnoszarym garniturze, którego Scully znał jako wysokiego oficera KGB. Mężczyzna złożył mu z daleka lekki ukłon, na co Scully uniósł kieliszek. Znał wszystkich wyższych oficerów radzieckiego wywiadu, a oni wiedzieli, że jest szefem placówki CIA w Moskwie. - Czy to Boldin? - spytał cicho Strang. - Nie, to generał Samsonow z KGB. Strang przyglądał się pilnie nowo przybyłym gościom. - W Bogu nadzieja, że przyjdzie. - Będzie tutaj - odparł Scully. - Dostanie go pan. Strang pociągnął łyk szampana, który był już ciepły i bez gazu, ale nawet tego nie zauważył. Obserwował szerokie wejście do sali balowej. Czekał na spotkanie z Boldinem przez całe dwa miesiące. Holmes nie od razu zgodził się na jego przyjazd do Moskwy. Wolał, żeby rozmowę z Boldinem odbył Scully, gdyż takie rozwiązanie było najprostsze. W końcu jednak uległ. Rozpracowanie Boldina było przecież zasługą Stranga, zgodził się więc, żeby doprowadził sprawę do końca. Tak więc poprzedniego dnia Strang przyleciał do Moskwy. Do sali balowej wszedł kolejny gość - masywnie zbudowany, ubrany w galowy mundur generał. Poniżej ozdobnych naramienników, na piersiach nosił trzy rzędy medali. - Oto Boldin - szepnął Scully. Boldin stanął niedaleko drzwi, rozejrzał po sali i kiwnął głową Scully emu. Przyszedł sam. Scully widział jego żonę tylko dwa razy, wiedział jednak, że generał spędza dużo czasu w towarzystwie wysokiej urzędniczki z GRU. Boldin dojrzał Samsonowa z KGB, stojącego w grupie kilku osób i natychmiast odwrócił wzrok. Scully wiedział, że nie zbliży się do tej części sali. Między obiema radzieckimi organizacjami wywiadowczymi istniał silny antagonizm: wojskowy GRU przeciwko politycznemu KGB. Rywalizacja ta była już uświęcona wieloletnią tradycją. - Nie ma co czekać - odezwał się Scully. - Zróbmy to od razu. - Ruszyli przez salę pełną gości w kierunku Boldina. - Dobry wieczór, panie Scully - Boldin z uśmiechem wyciągnął do niego rękę. Był średniego wzrostu, miał siwe, zaczesane do tyłu włosy. - Dobry wieczór, generale - Scully podał mu rękę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|