|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
braciszkiem. Wiem, co robię. Wprawdzie nie był już jej małym braciszkiem, ale młodszym bratem miał pozostać na zawsze. Postanowiła jednak nie przekonywać go do tego subtelnego rozróżnienia. Przesłała mu wymuszony uśmiech. - Masz rację. Postaram się trzymać buzię na kłódkę. - Na chwilę zamilkła. - Ale to nie będzie łatwe, wiesz. Todd się odprężył. Nawet się do niej przelotnie uśmiechnął. - Oj, wiem. W drugim pomieszczeniu Dixon Haggard zostawił swoją szefową na pastwę wolontariuszy i ruszył w stronę pokoju Todda. Był bez marynarki. Oliwia uśmiechnęła się przez szybę do Dixona. Kilka razy z nim rozmawiała, odkąd Todd zaczął pracować w sztabie wyborczym. Haggard był sztywnawym i nerwowym facetem z pociągłą twarzą, w wieku około trzydziestu pięciu lat. Włosy ciemnoblond szybko mu się przerzedziły. Czaszkę, ukazującą się półkoliście po obu stronach głowy, miał tak samo kościstą, jak koścista była reszta jego ciała. Z postawy i ruchów było widać, że Dixon zawsze jest spięty. Otworzył drzwi, skinął głową Oliwii i skierował się prosto do maszynki do kawy, stojącej w kącie. Oliwia zwróciła uwagę, że raczy się kawą w podobnych ilościach jak ona. Pije ją litrami. - Już myślałem, że to zebranie nigdy się nie skończy - rzekł Dixon, gdy nalał sobie kubek gęstego, ciemnego naparu. - Wiesz, jaka jest Eleanor, Todd. Gdy zabierze głos, trudno ją powstrzymać. Toddowi zabłysły oczy. - To jedna z cech, które czynią ją urodzonym zwycięzcą. - Masz rację. - Dixon przełknął trochę kawy. - Jak pani leci, Oliwio? Słyszałem, że ma pani problemy w Glow. - Nie wiem, dlaczego odniósł pan takie wrażenie. - Oliwia przesłała Toddowi ostrzegawcze spojrzenie. - Panuję nad sytuacją. Zmiana władzy postępuje bardzo gładko. Wiedziała, że zainteresowanie Dixona jej sprawami jest tylko grzecznościowe, ale miała we krwi wszystko, co przez lata wyłożył jej wujek Rollie. Glow należało do rodziny, dlatego problemów firmy nie dyskutowało się poza rodziną. Uświadomiła sobie jednak, że jest teraz jeden rażący wyjątek od tej reguły: Jasper Sloan. Na poparcie swoich słów przesłała Dixonowi uśmiech numer sześć. Zdawało się, że go tym zadowoliła, być może dlatego, że miał dużo doświadczeń z podobnym uśmiechem u swojej szefowej. Eleanor znakomicie umiała stwarzać pozory panowania nad sytuacją. Była urodzonym przywódcą. Oliwia wiedziała od Todda, że Dixon Haggard szefuje kampaniom Eleanor Lancaster od początku jej kariery. Przed sześcioma laty pomagał jej wszystko organizować, gdy pierwszy raz kandydowała do parlamentu stanowego, i od tej chwili niezmiennie ją wspierał. Dixon był oddany Eleanor Lancaster ciałem i duszą. Kiedy tylko wypowiadał jej imię, w jego głosie pobrzmiewała żarliwa nuta. Czasem Oliwia zastanawiała się, jak głęboko sięgają uczucia tego mężczyzny dla Eleanor. Czasem zdawało jej się, że gdy Dixon patrzy na Todda, ma w oczach błysk nienawiści. Podsunęła mu miseczkę z chipsami, unurzanymi w sosie. - Wpadłam tylko powiedzieć cześć Toddowi. Podobno kampania idzie jak po maśle. - Eleonor nic nie zatrzyma. - Dixon upił parę łyków kawy. - Pieniądze leją się szerokim strumieniem. Wszyscy chcą mieć swój wkład w poparcie dla zwycięzcy. - To mnie wcale nie dziwi. - Jedynym liczącym się konkurentem jest Patricia Stryker, ale za miesiąc będzie z tyłu o kilka długości. Nawiasem mówiąc, Oliwio, chciałbym porozmawiać z panią o kilku sprawach dotyczących mityngu. Przede wszystkim dowiedzieć się czegoś więcej o tym pomyśle z podświetloną flagą. - To będzie bajeczne - zapewniła go Oliwia. W drugim pomieszczeniu Eleanor oddaliła wolontariuszy i ruszyła w stronę pokoju Todda. Dixon sięgnął po maszynkę do kawy. - Będzie chciała się napić. Poza właściciela Eleanor, jaką przybrał, nie uszła uwagi Todda. Oliwia widziała, jak brat zmienia się na twarzy, ale nie wspomniała o tym ani słowem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|