|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapach włosów odurzały go jak najlepsze perfumy. Wiedział, że do końca życia nie zapomni tego zapachu. - Mamy dla siebie całą resztę lata. Zesztywniała. Jej palce przestały mierzwić jego włosy. Powoli oderwała się od niego i otworzyła oczy. - Może masz rację. Pocałował ją w czubek nosa. - Nie może, tylko na pewno. - Zapewne przesadziłam tamtej nocy. - Całkowicie zrozumiałe - zapewnił ją. - Masz za sobą ciężki rok. Teraz też dużo się dzieje. Musisz podjąć ważne decyzje dotyczące galerii i przyszłości. %7łyjesz w dużym stresie. - Tak. - Chyba miałaś rację co do jednego. - przyznał wspaniałomyślnie. - Może nie jest najfajniej myśleć o sobie jak o kimś w rodzaju terapeuty, ale muszę przyznać, że dobry seks naprawdę ma terapeutyczne działanie. - Pewnie dlatego, że wydziela się dużo endorfin, no i jeszcze ten wysiłek fizyczny. - Właśnie. Wysiłek fizyczny. - Nie był pewien, czy chciał podążać akurat w tym kierunku, ale właściwie nie miał zbyt dużego wyboru. - Chyba działa podobnie jak energiczny spacer plażą - zastanawiała się. Policzył do dziesięciu i zmusił się do uśmiechu. - Nie ma potrzeby, żeby aż tak dogłębnie to analizować. Seks to jak najbardziej naturalna sprawa i dwoje zdrowych, odpowiedzialnych dorosłych ludzi, którzy są wolni, ma pełne prawo cieszyć się z tej przyjemności razem. Octavia zrobiła krok w tył, wyswabadzając się z jego dłoni. - Zastanowię się nad tym. Stał nieruchomo. - Zastanowisz się? - Tak. - Odwróciła się i zeszła ze schodów. - Nie mogę dać ci dzisiaj odpowiedzi. W tej chwili nie myślę zbyt jasno, a nie chcę podjąć kolejnej pochopnej decyzji pod wpływem rozbuchanych emocji. Jestem pewna, że to rozumiesz. - I kto teraz wpada w panikę? - zapytał miękko. - Myślisz, że boję się mieć z tobą romans? - Tak właśnie myślę. - Może masz rację. - W jej głosie słychać było pewien żal, ale i akceptację takiej możliwości. - Jak sam zauważyłeś, ostatnio żyję w stresie. Trudno zachować równowagę między logiką i emocjami. Zszedł za nią i odprowadził do samochodu. Kiedy się otrzymała przy aucie, też się zatrzymał, tuż obok niej. Wyciągając rękę, by otworzyć drzwi, przy okazji musnął palcami jej apetyczne biodro. - Do zobaczenia rano - powiedział. - Tymczasem spróbuj się trochę przespać. Wsunęła się za kierownicę. - Myślę, że będę spała jak niemowlę. - Szczęściara. Kiedy wkładała kluczyk do stacyjki, coś jej się przypomniało. - Czekaj, miałam ci coś powiedzieć. - Co takiego? - zapytał, trzymając drzwi od góry. - Myślę, że powinieneś zadzwonić do Jeremy'ego. Zaprosić go na piwo albo... No nie wiem, co wy faceci robicie, kiedy chcecie coś obgadać. - Niby czemu miałbym to zrobić? - Bo kiedyś byliście dobrymi przyjaciółmi i nie ma powodu, żebyście znowu nie mogli się przyjaznić. Tak naprawdę to on wie, że nie miałeś romansu z jego żoną. Przekręciła kluczyk, zamknęła drzwi i odjechała w ciemność. ROZDZIAA 16 Nick wiedział, że to będzie ciężki dzień, kiedy następnego ranka, zaraz po dziesiątej wjechał na parking przed Incandescent Body i zobaczył niedaleko wejścia czarną limuzynę. W samochodzie siedział kierowca, popijając kawę i czytając gazetę. - Jeszcze tylko tego mi brakowało - mruknął Nick do siebie, kiedy Carson gramolił się z tylnego siedzenia. - Tylko tego. Carson spojrzał na niego. - Czego ci brakowało, tato? - Zaraz sam zobaczysz. - Zamknął tylne drzwi i ruszył do drzwi piekarni. - Dzisiaj wezmę gorącą czekoladę i pomarańczowego muffina - oznajmił z namaszczeniem Carson. - I dla pani Brightwell też wezmiemy prawda? Muffina i kawę. - Będę się musiał nad tym zastanowić. - Nadal był trochę zirytowany tym, co powiedziała mu wczoraj na odchodnym. Ma tupet. Proponować mu, żeby pierwszy wyciągnął do Jeremy'ego rękę na zgodę. - Jak to? Zawsze zanosimy jej kawę i muffina - zapytał zdziwiony Carson. - Sytuacja trochę się skomplikowała. - Ale musimy zanieść jej kawę i muffina. Zawsze to robimy. Ona się teraz tego spodziewa. Tato, przecież obiecałeś, że nie będziesz jej denerwować. - Dobrze już, dobrze, zaniesiemy jej kawę i muffina. Otworzył drzwi piekarni. Carson natychmiast zauważył dwóch mężczyzn siedzących przy małym stoliku. Szalenie podekscytowany, rzucił się do nich biegiem. - Pradziadek. - krzyknął i obejrzał się przez ramię. - Tato, pradziadek przyjechał. - Zauważyłem - powiedział Nick. Nad głową Carsona spojrzał naipierw na Sullivana, a potem na Mitchella, który wydawał mu się bardzo z siebie zadowolony. - Co za niespodzianka. Nie spieszył się, idąc za Carsonem do stolika, przy którym pili kawę. O jedno z krzeseł stały oparte dwie łaski. Pomyślał, że patrząc na nie można się bardzo pomylić. Na pierwszy rzut oka można by nieopatrznie założyć, że są one oznakami słabości. Nic bardziej błędnego. Widział zdjęcia Mitcha i Sullivana z czasów, kiedy służyli razem w wojsku. Wtedy byli w swoich najlepszych latach, młodzi, silni, gotowi chwycić się za bary z przyszłością. Zdjęcie to zostało zrobione zaraz po tym, jak ocaleli z piekła walki w dalekiej dżungli i widać było, że przeżycia te odcisnęły na nich silne piętno. Nawet teraz, jeśliby ktoś uważnie im się przyjrzał, ciągle mógłby to dostrzec w ich oczach. Ci dwaj byli twardymi facetami, z gatunku tych, których warto mieć u swego boku, kiedy zapuszczasz się w ciemną uliczkę. Obu cechował też cholerny upór i jak się na coś zawzięli, zawsze postawili na swoim. Ale jeśli miał oddać im sprawiedliwość, musiał przyznać, że to wspólna właściwość wszystkich pokoleń Madisonów i Harte'ów. Sullivan uśmiechnął się szeroko do Carsona, kiedy chłopiec wyhamował przy jego krześle. Uściskał go i czule zmierzwił włosy. - Cześć, kolego, co słychać? - Cześć - odpowiedział Carson. - Przyjechałeś, żeby zobaczyć mój rysunek na wystawie? Bo jeśli tak, to będziesz musiał jeszcze zaczekać parę dni. Wystawa jest dopiero w czasie weekendu. Narysowałem Winstona. - Na pewno będę na wystawie - zapewnił go Sullivan. Delikatnie pchnął go w stronę lady. - Idz, kup sobie muffina, na mój koszt. - Dobra. - Carson szybko się oddalił. - To pańska robota, prawda? - powiedział Nick, patrząc na Mitchella. - Po prostu pomyślałem, że twój dziadek powinien wiedzieć, co się dzieje w Eclipse Bay - odparł Mitchell z wrogim uśmieszkiem. - Słyszałem, Nick, że ostatnio masz sporo zajęć. - Sullivan podniósł swoją kawę. - Szukasz obrazu po starym Thurgartonie i romansujesz sobie z Octavią Brightwell. - No niekoniecznie w tej kolejności, ale owszem, na razie tak mniej więcej można podsumować moje wakacje. - Godząc się z nieuniknionym, Nick przyciągnął sobie krzesło i usiadł. - Mam nadzieję, że sytuacja jeszcze się rozwinie. Po lunchu w Dreamscape i pobieżnej rozmowie z Rafe'em i Hannah, którzy nie mieli czasu z powodu tłumów w restauracji, Nick i Sullivan zabrali Carsona i Winstona na plażę rozciągającą się poniżej starej rezydencji. Sullivan patrzył, jak jego prawnuk śmiga niestrudzenie za Winstonem, od jednej pozostałej po przypływie sadzawki do drugiej. - Kiedyś będziesz musiał kupić chłopakowi psa - powiedział. - Na szóste urodziny - zgodził się Nick. - To w przyszłym miesiącu. - Tak, wiem. Carson stale mi przypomina, że czas nie stoi w miejscu. - Będzie miał już sześć lat. - Sullivan pokręcił ze zdumieniem głową. - Kiedy to zleciało?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|