|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Boże, jak strasznie! Jak mogÅ‚a! Wybuchnęła pÅ‚aczem i dÅ‚ugo leżaÅ‚a, szlochajÄ…c. Wreszcie opanowaÅ‚o jÄ… wyczerpanie i zasnęła. ZniÅ‚a: Parami spacerowaÅ‚o siÄ™ po ogrodzie, po wszystkich zakrÄ™tach Å›cieżek, coraz dalej i dalej, w nieskoÅ„czoność; Helga i Jörgen Rag szli na przedzie, ona z Halvorem za nimi. Helga i Jörgen wziÄ™li siÄ™ pod rÄ™kÄ™, ona i Halvor również. DziwiÅ‚o jÄ… to, ale nagle przypomniaÅ‚a so- bie, że byli przecież małżeÅ„stwem obie pary. Z ciekawoÅ›ciÄ… przyglÄ…daÅ‚a siÄ™ parze, która szÅ‚a przed niÄ… i byÅ‚a zdania, że partii tej nie można byÅ‚o nic zarzucić; ale Å›wiadomość byÅ‚a jej przykra, czuÅ‚a niejasno, że na dnie musi być jakiÅ› bÅ‚Ä…d, nie mogÅ‚a tylko odkryć, na czym po- legaÅ‚. I Halvor bezustannie przeszkadzaÅ‚ jej skupić siÄ™, skarżąc siÄ™ na jej chód. Ale czy mogÅ‚a coÅ› na to poradzić, że szÅ‚a kaczkowato, skoro spodziewaÅ‚a siÄ™ dziecka. NierozwiÄ…zane pytanie drÄ™czyÅ‚o jÄ… bezustannie jak komar, którego brzÄ™czenie sÅ‚yszy siÄ™ nad gÅ‚owÄ… w ciemnoÅ›ciach i oczekuje siÄ™, że lada chwila siÄ…dzie na twarzy wszystko to razem silnie jÄ… podnieciÅ‚o. Wtem, Helga odwróciÅ‚a siÄ™ i rzekÅ‚a: Może siÄ™ zamienimy?" Pani Berg czuÅ‚a, że obowiÄ…z- kiem jej jest poÅ›wiÄ™cić siÄ™ dla córki, uczepiÅ‚a siÄ™ wiÄ™c mocno ramienia Halvora, ażeby móc siÄ™ oprzeć temu uczuciu. Nie powinna przecież, dla dobra dziecka, które nosiÅ‚a pod sercem. Chyba na wypadek, gdyby Helga również... to nie mogÅ‚o stać siÄ™ pod żadnym pozorem, w żadnym razie... A wiÄ™c powiedzmy to... usÅ‚yszaÅ‚a jakiÅ› gÅ‚os odpowiadajÄ…cy i otworzyÅ‚a oczy. Halvor przechodziÅ‚ przez frontowy pokój i zatrzymaÅ‚ siÄ™ na progu. Tak, niech wiÄ™c przy tym zostanie rozlegÅ‚ siÄ™ gÅ‚os Helgi w przedsionku. MiaÅ‚aÅ› zamiar uciąć poobiedniÄ… drzemkÄ™? Tak, upaÅ‚ mnie zmÄ™czyÅ‚. Pani Berg obejrzaÅ‚a siÄ™. Sen majaczyÅ‚ jej ciÄ…gle jeszcze przed oczyma, wÅ‚aÅ›nie chciaÅ‚a podać rÄ™kÄ™ Halvorowi i prosić, żeby usiadÅ‚ obok niej. WpadÅ‚a Helga: Mamo, musisz usÅ‚yszeć coÅ›my przeżyli! WidzieliÅ›my jak zabijano krowÄ™ i zakopano jÄ… w lesie. W jednej chwili znów wszystko odżyÅ‚o we wspomnieniu pani Berg i znów opanowaÅ‚y jÄ… mdÅ‚oÅ›ci. Ale radość z tego powodu, że Helga staÅ‚a przed niÄ…, nie jako żona Jörgena, lecz narzeczona Halvora, wzięła górÄ™, i o tym co jÄ… przedtem tak bardzo poruszyÅ‚o, mogÅ‚a teraz myÅ›leć prawie obojÄ™tnie. Przy tym czuÅ‚a siÄ™ tak zmÄ™czona, tak rozkosznie bezsilna. 77 XXI. Dni upÅ‚ywaÅ‚y mieszkaÅ„com Klatki szpaków" spokojnie i harmonijnie. Pan Halvor byÅ‚ szczęśliwy i patrzaÅ‚ w przyszÅ‚ość ufniej, niż kiedykolwiek. Nie byÅ‚ to stan miÅ‚osnego oszoÅ‚omienia, w jego uczuciach nie znajdowaÅ‚o siÄ™ nic z dzikiego pożądania nie- poskromionej mÅ‚odoÅ›ci, nic burzliwego, żadnej tÄ™sknoty. Zamiast tego, wystÄ™powaÅ‚o nie- wzruszone przekonanie, że szczęście mu dopisuje, i to napeÅ‚niaÅ‚o go spokojnym zadowole- niem. ChwaliÅ‚ sobie Opatrzność, która go obdarzyÅ‚a Å‚adnÄ…, dobrÄ… i bogatÄ… narzeczonÄ…, majÄ…cÄ… tylko jedno życzenie: być caÅ‚kowicie jego oraz biorÄ…cÄ… do serca jego napomnienia prawie aż nazbyt gorliwie. ByÅ‚ zadowolony z siebie samego. Jak Å‚atwo rozwiÄ…zaÅ‚ to zadanie wycho- wać narzeczonÄ…! Już siÄ™ tak bardzo zmieniÅ‚a, nie pytaÅ‚a siÄ™ o wschód, kiedy mówiono o za- chodzie, prawie nigdy nie Å›miaÅ‚a siÄ™ przy poważnej rozmowie i nauczyÅ‚a siÄ™ sÅ‚uchać. Temu ostatniemu mianowicie przypisywaÅ‚ wielkie znaczenie. Sztuka sÅ‚uchania byÅ‚a prawdziwym kluczem do kultury duchowej, ale czy wiele kobiet sztukÄ™ tÄ™ posiadaÅ‚o! Jak sÅ‚usznym byÅ‚o, że każdy dobry czyn zawieraÅ‚ w sobie nagrodÄ™, także nagrodÄ™ mate- rialnÄ…. Nie ceniÅ‚ zbytnio tych mÄ™czenników ludzkoÅ›ci, którzy musieli gÅ‚odować, dlatego, że pracowali bezinteresownie dla jej dobra; ich praca nie byÅ‚a wiele warta. Gdyż życie samo byÅ‚o peÅ‚ne optymizmu i nigdy nie pozostawiaÅ‚o bez należytej nagrody, czynu naprawdÄ™ war- toÅ›ciowego. A chociaż i on przeżyÅ‚ okres przygnÄ™bienia, czuÅ‚ jednak, że w gÅ‚Ä™bi swej istoty zachowaÅ‚ wiarÄ™ w zwyciÄ™stwo dobra, a zatem byÅ‚ optymistÄ…. I jak to byÅ‚o znakomicie urzÄ…dzone, że nagroda za szlachetność skÅ‚adaÅ‚a siÄ™ z dóbr ziem- skich. Bez chleba i piwa bohater byÅ‚ niczym, i rycerz ducha również niczym. Takie bagatel- ki, jak przyzwoite ubranie, zaspakajanie drobnych skÅ‚onnoÅ›ci do zbytku i temu podobne, same w sobie marnoÅ›ci nabieraÅ‚y znaczenia, wzmacniajÄ…c wiarÄ™ w sprawiedliwość, i zabi- jajÄ…c pojawiajÄ…ce siÄ™ wÄ…tpliwoÅ›ci we wÅ‚asnÄ… wartość czÅ‚owieka. Obecnie już miaÅ‚ odwagÄ™ snuć plany, którym dawniej nie oÅ›mieliÅ‚by siÄ™ poÅ›wiÄ™cić jednej myÅ›li. PowziÄ…Å‚ postanowienie stworzenia monumentalnego dzieÅ‚a: Nowoczesna literatura i zdziczenie obyczajów" miaÅ‚o to zapoczÄ…tkować nowÄ… erÄ™, a może nawet ugruntować szkoÅ‚Ä™. Teraz nie byÅ‚o odpowiedniego spokoju, ale skoro tylko siÄ™ ożeni, zaraz siÄ™ tym zajmie. Ażeby oddać siÄ™ takiej pracy, trzeba byÅ‚o zupeÅ‚nie unormowanych stosunków; i dlatego najlepiej byÅ‚o urzÄ…dzić wesele możliwie najwczeÅ›niej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|