|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ośnieżonych stoków gór. Długie godziny szliśmy jej lewym brzegiem, patrząc jak wciąż potężnieje. W końcu dotarliśmy do ujścia, miejsca, w którym stapiała się z ogromnym przestworem morza. Daleko, w głębi falującej płaszczyzny, dojrzeliśmy trzy wyspy. Położona najbardziej na lewo to Anorok byliśmy tego pewni. Wreszcie zbliżyliśmy się do rozwiązania naszego problemu odnalezienia drogi do Sari. Ale na razie najważniejszym pytaniem było jak dotrzeć na wyspę. Musieliśmy zbudować łódz. Perry jest najbardziej zaradnym z ludzi. Ma zasadę, która głosi, iż cokolwiek zostało zrobione przez jednego człowieka, może być zrobione przez innego, bez względu na to, czy wie on jak się do tego zabrać, czy nie. Kiedyś, krótko po naszej ucieczce z Phutry, w początkach tworzenia federacji dzikich plemion Pellucidaru, Perry postanowił wyprodukować proch strzelniczy. Stwierdził, że kiedyś ktoś, nie wiedząc nawet, iż taka rzecz może istnieć, przypadkowo ten proch stworzył. Więc on, Perry, nie widzi przeszkód, dla których człowiek, który wie o prochu wszystko poza tym, jak się go robi, nie mógłby zdziałać tego samego. Pracował bardzo ciężko, mieszając wszystko ze wszystkim, aż w końcu powstała z tego substancja, rzeczywiście przypominająca wyglądem proch. Perry był bardzo z niej dumny, obnosił ją po wiosce Sarian, prezentując każdemu, kto chciał go słuchać. Wyjaśniał do czego ona służy i jak ogromnym spustoszeń zdolna jest dokonać. Po pewnym czasie tubylcy byli tak przerażeni, że żaden nie chciał podejść do Perry ego i jego wynalazku na odległość mniejszą niż dziesięć kroków. Zaproponowałem w końcu, by przeprowadzić eksperyment. Perry rozpalił ognisko, umieszczając proch w bezpiecznej odległości. Potem przytknął żarzącą się głownie do odrobiny śmiercionośnej substancji. Głownia natychmiast zgasła. Powtarzane kilkakrotnie eksperymenty utwierdziły mnie w przekonaniu, że Perry, poszukując materiału wybuchowego, przypadkowo wytworzył substancje gaszącą, która w świecie zewnętrznym przyniosłaby mu fortunę. Teraz zabrał się do pracy nad budową łodzi. Jej projekt miał być oparty o zasady ściśle naukowe. Sugerowałem, byśmy zrobili prostą dłubankę, ale Perry przekonał mnie, że powinniśmy zaopatrzyć się w coś bardziej odpowiadającego supermenom w świecie kamienia łupanego. Musimy tubylcom wykazać naszą wyższość wyjaśniał. Nie możesz zapominać, Dawidzie, że jesteś Imperatorem Pellucidaru. I jako taki, chcąc zachować godność, nie możesz zbliżyć się do brzegów obcego mocarstwa w czymś tak prymitywnym jak dłubanka. Zwróciłem mu uwagę, że o ile pływanie w zwykłym czółnie może być uwłaczające dla godności imperatora, o tyle dla godności jego pierwszego ministra równie uwłaczające jest budowanie łodzi własnymi rękoma. Uśmiechnął się słysząc te słowa, ale natychmiast, dla osłabienia efektu tego uśmiechu, zapewnił mnie, że w zwyczaju premierów leżało osobiste doglądanie budowy okrętów, które miały wchodzić w skład królewskich sił morskich, a to powiedział jest królewska flota Jaśnie Oświeconego Dawida I. Imperatora Połączonych Monarchii Pellucidaru . Wyszczerzyłem zęby, jednak Perry mówił całkiem serio. Zawsze w pewnym stopniu żartem wydawało mi się to, że ktoś może się do mnie zwracać jak do majestatu. A jednak w czasie krótkiego panowania moja królewska siła i dostojeństwo były bardzo realne. Do federacji przyłączyło się dwadzieścia plemion i ich wodzowie przysięgli wieczną wierność mnie i sobie wzajemnie. Wśród tych plemion było wiele potężnych, choć prymitywnych narodów. Ich wodzów ukoronowaliśmy, a ziemie plemienne nazwaliśmy królestwami. Ich własną, prymitywną broń uzupełniliśmy łukami, strzałami i mieczami. Przeprowadzałem z nimi ćwiczenia w posługiwaniu się tymi nowymi rodzajami oręża. Uczyłem ich także sztuki prowadzenia działań wojennych o tyle, o ile ją pamiętałem z obszernych lektur na temat kampanii Napoleona, von Moltkego, Granta i wodzów starożytnych. Oznakowaliśmy naturalne granice, dzielące poszczególne królestwa i ostrzegliśmy plemiona spoza tych granic, że nie wolno ich przekraczać. Przeciwko tym, którzy się do tego zakazu nie stosowali, urządzaliśmy ekspedycje i surowo ich karaliśmy. Starliśmy się z Maharami oraz Sagothami i odnieśliśmy zwycięstwo. W krótkim czasie zademonstrowaliśmy, że mamy prawo do imperium. Bardzo szybko zaczęto uznawać nas za granicą i dużo o nas mówić. I właśnie w tym momencie mój wyjazd do zewnętrznego świata i zdrada Hooji zniszczyły nasze dzieło. Ale teraz wróciłem. Praca, której efekty zostały zniweczone, musi być wykonana na nowo i chociaż moje tytuły pobudzały mnie do śmiechu, to przecież czułem spoczywający na mych barkach ciężar obowiązku i odpowiedzialności. Powoli budowa zbliżała się do końca. Była to imponująca łódz, ale jej wygląd rodził w mym umyśle pewne wątpliwości. Gdy zdradziłem się z nimi wobec Perry ego, przypomniał mi grzecznie, że moi przodkowie od wielu pokoleń byli właścicielami kopalni, a nie budowniczymi statków i w związku z tym nie można ode mnie wymagać znajomości szkutnictwa. Przez chwilę miałem ochotę wypytać go o jego dziedziczne zdolności. Powstrzymałem się jednak w obawie, że go urażę., gdyż jego ojciec był pastorem w wiosce, która leżała bardzo daleko od wybrzeża. Traktował swą prace śmiertelnie poważnie i muszę przyznać, że przy narzędziach, którymi dysponował, szła mu ona niezwykle sprawnie. Mieliśmy ze sobą tylko dwie krótkie siekierki i myśliwskie noże. A przecież ścinał i ociosywał nimi drzewa, dzielił na deski, wyrównywał je i przycinał do odpowiednich rozmiarów. Aódz miała około czterdziestu stóp długości i dziesięciu szerokości. Jej burty były zupełnie pionowe i wysokie na całe dziesięć stóp w celu jak wyjaśniał Perry dodania dostojeństwa jej wyglądowi. Oczywiście także po to, by utrudnić wrogom wspięcie się na nią. Wiedziałem, że w rzeczywistości chciał zapewnić załodze bezpieczeństwo w razie obrzucenia łodzi włóczniami wysokie burty dawały znakomitą ochronę. Dzięki nim łódz od wewnątrz
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|