|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nikt mnie nie zobaczy - odparła, idąc w stronę drzwi. - Wszyscy pewnie jeszcze śpią. - Albo jedzą śniadanie i zużywają gorącą wodę. - Wiesz, co miałam na myśli. Zresztą... nawet jak ktoś mnie zobaczy, co za różni- ca? To hotel. Jest niedziela rano. Wiele osób jest w szlafroku i na bosaka. R L T Nie podczas śnieżycy, chciał powiedzieć Marcus. On i Della byli nieubrani tylko dlatego, że nie mieli się w co przebrać. Nie wspomniał jednak o tym. Jeśli będzie po- wstrzymywał ją przed wyjściem, Della wymyśli kolejne powody, dla których musi wyjść z pokoju. Jeżeli będzie naciskał, zacznie go podejrzewać. - W porządku - rzekł, patrząc znów na gazetę, wściekły. - Nie zapomnij wziąć klu- cza. - Oczywiście. Zaraz wracam. To znaczy, pomyślał Marcus, że jej rozmowy z Geoffreyem nie są długie. Facet musi się tylko upewnić, że Della robi, co jej każe. Marcus odczekał, aż drzwi się za nią zamkną, potem po cichu podszedł i uchylił je, by wyjrzeć na korytarz. Della wyjęła telefon z kieszeni i wybierała numer. Kiedy zniknę- ła za rogiem, zabezpieczył drzwi i ruszył za nią. Della wyszła na klatkę schodową. Mówiła tak cicho, że nie rozróżniał słów. Za- trzymał się przy drzwiach na schody i nasłuchiwał. Niestety wciąż słyszał niezrozumiałe pomruki. Możliwie najciszej nacisnął klamkę i odrobinę uchylił drzwi. Della siedziała na górnym stopniu plecami do niego. - Naprawdę, Geoffrey, wszystko w porządku - usłyszał. - Nie ma powodu, żebyś po mnie przyjeżdżał. Utkniesz w śniegu. Marcus myślał, że usłyszy w jej głosie strach, tymczasem mówiła normalnym to- nem. - To znaczy, wiesz, śnieg jest jak narkotyk - ciągnęła. - Ale ty i tak nie pozwalasz mi nigdzie wychodzić. Więc nie wolno jej oddalać się z domu, pomyślał Marcus. Potwierdziła jego podej- rzenia. - W tym tygodniu dostarczą mi zakupy spożywcze - rzekła. - Zamówiłam też dwie książki. Dzięki za czytnik e-booków i subskrypcję w Netflix. Sukinsyn przynajmniej tyle mógł zrobić, skoro nie pozwala jej opuszczać domu. - Co? - spytała Della i cicho się zaśmiała. - Nic podobnego. To ostatnia rzecz, ja- kiej potrzebuję. Głównie komedie romantyczne. Coś lekkiego, co pomoże mi zapomnieć. R L T Urwała, a Marcus nie wiedział, czy Geoffrey coś mówił, czy ona zastanawiała się, co powiedzieć. - Skoro musisz wiedzieć: Dziennik Bridget Jones", To właśnie miłość" i Dumę i uprzedzenie". - Znów się zaśmiała. - Tak, uwielbiam Colina Firtha. Twoja żona też, o ile pamiętam. Nie takiej rozmowy z żonatym mężczyzną, który praktycznie ją więził, spodziewał się Marcus. Niepokoiło go, że w głosie Delli, gdy rozmawiała z Geoffreyem, słyszał coś innego niż wtedy, gdy z nim rozmawiała. Jakąś swobodę i łatwość, żadnego oficjalnego tonu. Jakby lepiej czuła się z tamtym człowiekiem niż z nim. Jakby łączyła ją z Geo- ffreyem relacja oparta na zaufaniu, a nie na kontroli. Kim do diabła jest dla niej ten człowiek? Wtedy Marcus usłyszał coś, co go zmroziło. - Jak długo jeszcze mam tak żyć? Po- wiedziałeś, że to potrwa pół roku. To było jedenaście miesięcy temu. Obiecałeś, że jeśli zrobię wszystko, co mi każecie... Każecie? Więc chodzi nie tylko o Geoffreya? Czy przekazują ją sobie z rąk do rąk? - ...będę wolna - ciągnęła. - A ja wciąż... Tamten mężczyzna musiał jej przerwać, bo Della zamilkła i słuchała posłusznie przez kilka minut. Marcus widział, jak nerwowo poprawiła włosy. Kilka razy mruknęła aha", potem skuliła się i przycisnęła czoło do kolan. W końcu z przygnębieniem, może z odrobiną strachu, spytała: - Dwa tygodnie? Tylko tyle mi zostało? Do czego? - chciał krzyknąć Marcus. Czego ten człowiek od niej oczekuje, co wzbudza w niej taką niechęć? - Więc naprawdę do tego dojdzie - rzekła z rezygnacją. - Będę musiała to zrobić. Co zrobić, na Boga? - Nie, rozumiem. Zrobię to. Nie mam wyboru, prawda? - Zrobiła pauzę i podjęła: - Wiem, że obiecałam. Dotrzymam warunków umowy. Ja tylko... nie sądziłam, że będę się tak czuła przez to wszystko. - Potem, gdyż Geoffrey chyba jej nie usłyszał, rzekła z me- lancholią: - Nic ważnego. Nieważne. R L T Nic ważnego. Nieważne, jak ona się czuje. Ten facet tak ją sobie okręcił wokół palca, że Della nawet nie zdawała sobie sprawy, jaka to niezdrowa relacja. A raczej układ czy umowa. Przynajmniej dla niej. - Więc mam dwa tygodnie - powiedziała - żeby się przygotować i być w dobrym nastroju. Marcus nie chciał myśleć, co znaczy ta gotowość. Jeszcze mniej chciał myśleć o tym, co oznacza dobry nastrój. Kilka razy Della powiedziała jeszcze tak" i nie". Z każ- dą chwilą mówiła coraz bardziej jak dziecko. Potem obiecała, że zadzwoni nazajutrz o zwykłej porze i zamknęła telefon. Marcus już miał zawrócić do pokoju, kiedy usłyszał coś, co go zatrzymało - stłu- miony płacz. Nie przywykł do płaczu kobiet. Głównie dlatego, że zadawał się z kobieta- mi równie płytkimi jak on. Della nie była płytka. Zaangażowanie i emocje były dla niej ważne, nawet jeśli związała się z niewłaściwym mężczyzną. Odkładając na bok na razie fakt, że to określenie pasuje równie dobrze do niego, co do Geoffreya, Marcus pchnął drzwi i ruszył przed siebie. Nie wiedział, czemu to robi. Byłoby najlepiej dla nich obojga, gdyby wrócił do pokoju i udawał, że nie słyszał roz-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|