|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
działanie środka uspokajającego. Kiedy wróciła do swojego domu, Jackson usiłował uwolnić się od obsesyjnych myśli.. Teraz zrozumiał, że nie potrafi zapomnieć ani od niej uciec, że może tylko starać się zachować rozsądek i jakoś żyć dalej. Tak. To było rozwiązanie. Sposób na to, by Jackson Cade i Haley Garrett mogli zachowywać się jak zwykli znajomi. Ludzie, którzy przypadkiem spotykają się na ulicy i wymieniają nic nieznaczące uprzejmości. Ani wrogowie, ani przyjaciele. Nieważne, że budziła w nim wszystkie możliwe męskie pragnienia. Jeśli zachowa ostrożność, będzie zwracał uwagę na maniery, jak nauczyła go lady Mary... jakoś to będzie. - .. .ciężko uwierzyć. - Co takiego? - Jackson gwałtownie oderwany od swoich myśli, ale zadowolony z wniosków, rozzłościł się, słysząc uwagę Jessego. - Dlaczego ciężko uwierzyć? Jak się postaram, to dam radę. Mina Jessego wyrażała powątpiewanie w psychiczne zdrowie Jacksona. 38 RS - Czy mógłbyś mi wyjaśnić, o czym ty właściwie mówisz? I o co zamierzasz się starać? Jackson rzucił kowbojowi smętny uśmiech i pokręcił głową, przesuwając ręką po napiętych mięśniach karku. - Wybacz, Jesse, myślałem o czymś innym. Nieważne. Jesse zmrużył oczy. - Sądząc po twojej reakcji, było to jednak coś ważnego. - Mówię ci, że nieważne - powtórzył Jackson. - A skoro już to ustaliliśmy, czy mógłbyś powtórzyć, co mówiłeś? - Który kawałek? - Co to znaczy, który kawałek? - To znaczy, że gadam do ciebie od pięciu minut, a jeśli usłyszałeś z tego chociaż jedno słowo, to jestem gotów zjeść własny kapelusz. Jackson parsknął śmiechem. Doszedł już do ładu z samym sobą i wiedział, jak ma postępować, więc nastrój od razu mu się poprawił. - Z solą czy bez? - To chyba nie będzie konieczne, prawda? - Nie. - Przyznał z leniwym uśmiechem. - Właściwie nie powinno mnie obchodzić, nad czym się tak zamyśliłeś - zasugerował Jesse. - Masz rację - przyznał Jackson. - Może po prostu powtórzysz, co mówiłeś? W każdym razie sam koniec. - Nie ma sprawy. - Ton Jessego był odrobinę zbyt radosny. - Mówiłem, że Tancerz przeszedł piekło, ale szybko doszedł do ciebie. Pięć dni temu nie dałbym za niego złamanego grosza. 39 RS Właściwie było to pięć dni i czternaście godzin temu. Odliczanie godzin stało się miarą dni i nocy Jacksona, co bardzo go niepokoiło. Minęło już pięć dni, odkąd Haley Garrett odpowiedziała na jego wezwanie, zrobiła to, co uważała za swój obowiązek. A potem, jakby nigdy nic, odeszła z jego życia, ale wkroczyła nieodwołalnie do snów. Od tamtego poranka nie odezwała się ani słowem. Nie interesowała się losami Tancerza. Nie dała znaku życia. Pewnie Davis Cooper nie zostawiał jej wiele czasu. Coop nie ukrywał, że chętnie wpisałby Haley na listę swoich podbojów. - Zajęta czy nie - mruknął pod nosem - jednak mogłaby... Jesse popatrzył na niego z ukosa i czekał na ciąg dalszy. W końcu ciekawość zwyciężyła. - No? - No co? - No co miałeś zamiar powiedzieć? Jackson oparł się o płot i patrzył na galopującego ogiera. - Wydaje mi się dziwne, że Haley... że doktor Garrett nie wpadła sprawdzić, jak się ma Tancerz. - Co ty wygadujesz? - A wpadła? - No jasne. Jest tu codziennie. Czasami dwa razy dziennie. - Kiedy? - Jackson popatrzył groznie na Jessego, którego przewyższał o głowę. - Dlaczego mi nie powiedziałeś? - Myślałem, że ciebie to nie obchodzi. - Wzruszył ramionami. - Jasne, że Tancerz mnie obchodzi. A o co była cała afera? Jesse mógł się obrazić, skoro jego obecność w River Trace była tylko 40 RS przysługą wyświadczoną Jacksonowi. Ale ponieważ lubił trzeciego z synów Gusa Cade'a i rozumiał walkę, którą ten toczył z samym sobą, mruknął tylko pojednawczo: - Wiem o tym. Każdy głupi by zauważył. Pewnie nie uwierzysz, ale łatwo cię odczytać. Jesteś przezroczysty jak kryształ, Jacksonie Cade. Jeżeli ktoś się dobrze przyjrzy. - O co ci właściwie chodzi? - Jackson nie miał nastroju do wysłuchiwania filozofowania Jessego. -I co to ma wspólnego z tym, że nikt mi nie powiedział o wizytach doktor Garrett? - Tancerz jest zdrowy. A jak nie lubisz tej małej, to po co mamy cię denerwować i gadać o niej? - Nie jest mała, a co ma do rzeczy, czyją lubię, czy nie? - Nic, tylko uznałem, że w ogóle cię nie interesuje, co robi. Skoro najwyrazniej się myliłem, to ci teraz powiem, że kiedy wpadnie następnym razem, spodziewamy się... - My? To znaczy kto? - Mała i ja. Wyników badań histopatologicznych Tancerza. - I będzie wiedziała, co spowodowało atak - zainteresował się Jackson. - Może - powiedział Jesse z nadzieją. - Nie wierzysz w to? - Moim zdaniem to nie ma znaczenia. - Jesse patrzył na Tancerza pędzącego przez pastwisko. - Moim zdaniem mamy szczęście, że żyje. - Nie uważasz, że to był głupi kawał? Jakiś głupi dzieciak chciał zrobić zamieszanie? 41 RS - A ty? - Jesse popatrzył na Jacksona długo i z namysłem. Jackson też się zamyślił i nie spieszył z odpowiedzią. - Nie. - Poważnie pokiwał głową. - Nie, nie sądzę, żeby to był głupi kawał. Ale chciałbym w to wierzyć. Tancerz to miliony dolarów
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|