|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prawdziwa. Jedyna możliwa. Jedyna... Jedyna. Skrzypnęły drzwi. - O, przepraszam, nie było zamknięte - powiedział Ari. I zamarł na progu. A po chwili spokojnie, bez drgnięcia powieki odezwał się: - Zajebisty pomysł. Super teraz wyglądasz! 5. Zaraz po laszowaniu Filozof wymknął się z uroczystości. Powędrował do pokoju, międląc w głowie gorzkie, ponure myśli. Popełnił błąd, teraz już był pewien. Popełnił cholerny błąd. W końcu złamał się i poprosił o pomoc - o ten jeden, jedyny raz za dużo. Głupio. Niepotrzebnie. Trzeba było wierzyć we własne szczęście i możliwości, a nie lecieć do mamusi jak dziecko z rozbitym kolankiem. I prosić o kogoś naprawdę dobrego. No to teraz miał, co chciał. Firma w łaskawości swojej wyznaczyła mu kontakt z gościem, który podobno miał być dobry, choć Filozof go nie znał i nigdy o nim nie słyszał. Co mogło być w sumie nie najgorszym prognostykiem: im kto lepszy, tym mniej o nim wiadomo, tylko leszcze lansują się gdzie popadnie. Wyglądało na to, że koleś okazał się najlepszy z możliwych: łyknął wszelkie informacje jak młody pelikan i dotąd nie raczył się odezwać. Skrzynka emailowa była pusta, na umówionym blogu nie pokazały się żadne komentarze, dyskretne podbicie do Firmy nie przyniosło żadnych rezultatów: nie, nikt nic nie wie, nie zna się, nie widział, wszyscy są zarobieni. Ale tak, to normalne, ten pan zawsze zwykł był pracować sam. Może jego też pożarł Fiołek? - zastanawiał się Filozof z rosnącym zdenerwowaniem, a to nie wróżyło niczego dobrego. Zimne nerwy, ciepłe majtki, tak powinno być i zostać. A tu zaczynał gonić w piętkę, co gorsza doskonale zdawał sobie z tego sprawę i nie poprawiało mu to samopoczucia. %7ładnego pozytywnego wzmocnienia. Widocznie raz na zawsze wyczerpaliśmy limit szczęścia w chwili, w której dowiedzieliśmy się, że ten pieprzony pendrive jest w drodze i poczuliśmy się panami tego świata. O drobne piętnaście minut za wcześnie. Wszedł do pokoju, odpalił komputer. Wpisał adres, zeskanował wzrokiem znaną już na pamięć stronę. Surprise, surprise. No przecież, jakżeby inaczej. %7ładnych nowych wpisów. Nic a nic. Odetchnął głęboko, wyprostował się. No to przerąbałem, obwieścił sam sobie w duchu. W głębi klatki piersiowej zaczął narastać wyjątkowo parszywy chłód. Aapał co popadnie: przełyk, tchawicę, przeponę - i zamrażał do woli. Co teraz, próbował przed nim uciec Filozof. Myśl, chłopaku, myśl! A niby co możesz zrobić, odparł chłód, prócz tego, co robiłeś dotąd? Właz do strefy i szukaj, licząc na fart. Tylko wez sobie kogoś zaufanego na plecy, zanim cię sprzątnie prawdziwy pan Bond. Bo przecież nie możesz wykluczyć, że kolega superszpieg zorientował się, ile jest wart twój fant. Filozof zwiesił smętnie głowę, podrapał się prawą dłonią po karku. Spojrzał na drzwi: warto wracać na imprezę? Owszem, nareszcie odbył się skok, w którym nikt nie zginął. Zwietna sprawa, pewnie to ta mała przyniosła fart. Ale... Popatrzył na ekran monitora, szurnął krzesłem i zasiadł przed biurkiem. Zaczął wstukiwać szereg cyfr, okienka otwierały się i zamykały niemalże z prędkością serii z karabinu maszynowego, wreszcie pojawił się widok kradziony Stróżom. Kurde, szkoda czasu na pierdoły. Może w tej chwili któryś z Orbiterów patrzy na właśnie tego trupa? 6. Milka odwróciła głowę, omiotła Ariego niechętnym spojrzeniem. Wracamy do świata, szybko. I udajemy, że wszystko gra. - Tak sobie obiecałam kiedyś - rzuciła gdzieś w pustkę przed sobą, byle powiedzieć cokolwiek. - %7łe jak się dostanę do Os, to spróbuję się ściąć na zero. A ty tu czegoś potrzebujesz? Nie krępuj się! - powiedziała dość nieprzychylnie, licząc na to, że może zrazi się i odejdzie, albo przynajmniej zajmie swoimi sprawami. - Przerobiłaś się na G.I. Jane? - Uśmiechnął się, kręcąc głową z podziwem. - Nie żebym miał coś przeciwko rudym włosom, ale obecna fryzura wyjątkowo ci pasuje! Spojrzała w lustro. Demi Moore wyglądała lepiej, o niebo lepiej w czymś takim. Ale przecież nie w tym rzecz, żeby się komukolwiek przypodobać. Prawda? - O co ci chodzi, Ari? - zapytała wprost. - Liczysz na mały, romantyczny podryw dziś wieczorem? Powiem ci uczciwie: nie wchodzi w grę. Wszedł do łazienki, szybkim ruchem zamknął drzwi. - Coś ci powiem, Milka, ale to bardzo krótko, na temat, i niech to zostanie między nami - powiedział. - Nie, nie podrywam cię, pomimo twoich wielu oczywistych zalet. Nie zamierzam jednak wchodzić bratu w paradę. Tylko się z nim droczę. Przyjmij to do wiadomości, proszę. Odwróciła się ku niemu natychmiast. - Między mną a %7łuczkiem nie dzieje się nic, co by wykraczało poza ramy szczerej przyjazni - oznajmiła sucho. - Przyjmij to do wiadomości, proszę. Uśmiechnął się, popatrzył w mlecznobiałą szybę okna, za którą panoszył się mrok. - Szczera przyjazń to jedna z najwspanialszych rzeczy na świecie - stwierdził. - Olbrzymia część kłopotów w związkach bierze się stąd, że ludzie się nie przyjaznią. Zakochują się w sobie, owszem, ale tak naprawdę wcale się nie lubią. Nie rozmawiają ze sobą i te de. - Tia, bo wy to głównie chcecie z nami rozmawiać - odparła gwałtownie, wyobrażenia scen z pokoju Drakkara wciąż paliły ją pod powiekami. - Niezła dupa to wszystko, co się liczy, powiedzmy sobie uczciwie. Pokręcił głową. - Zdziwiłaś mnie, przyznaję. Takie teksty wygłaszają zazwyczaj zaniedbane, zakompleksione brzydule. Najłatwiej zwalić brak chęci do pracy nad sobą na odwieczną podłość męskiego rodu. Ale ty?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|