|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lazł więc pewne nowe rozwiązanie: postanowił skrócić znacznie czas trwania spacerów. Ale okazało się, że obydwaj byli z tego bardzo niezadowoleni. Wtedy do sprawy wtrąciła się córka, która miała tyle samo lat co Mukiel. Najprawdopodobniej zainspirowana przez matkę, zaproponowała bardzo praktyczne rozwiązanie. - Ponieważ nasz Mukiel - oświadczyła - jest czarny jak noc, trudno go zauważyć zwłaszcza wieczorem, dlatego powinniśmy zrobić coś, aby był bardziej widoczny. Zaraz też wyjaśniła, co przez to rozumie. - Powinniśmy go ubrać w coś kolorowego, wtedy łat- wiej będzie go zauważyć. %7łona natychmiast poparła córkę. Mężczyzna jednak zdecydowanie odrzucił ten pomysł. - Pies ma pozostać taki, jaki był, naturalny - oświadczył. Ustaliliśmy kiedyś z mamą, że nie będziemy mu nigdy dawać żadnych dodatkowych ozdób, wymyślnych fryzur, błyszczących obroży, a już w żadnym wypadku jakichś ubranek. - Ależ nic takiego - natychmiast uroczyście zapewniły żona i córka. - Chodzi tylko o mały ociep- lacz na plecy i brzuszek. Na pewno ochroni go on przed deszczem i śniegiem. - Wymyśliły obydwie, że uszyją psu taki ochronny ocieplacz i to z materiału, który już z daleka rzucałby się w oczy. Również łatwiej będą go mogli zobaczyć kierowcy samochodów. - No, zaszkodzić to mu chyba nie zaszkodzi - zgodził się w końcu mężczyzna. Także dla niego bezpieczeństwo Mukla było w tym wszystkim najistotniejsze. - No, zobaczymy, co z tego wszystkiego wyniknie - oświadczył - ale o jedno was proszę, nie zróbcie z niego klowna! Obydwie - mama i córka - przystąpiły do dzieła. Najpierw został więc ustalony kolor materiału, z którego miało być uszyte ubranko. Po dłuższym zastanowieniu ustalili, że nie będzie to ani błyszcząca czerwień, ani też jaskrawa żółć, a delikatnie mieniąca się zieleń. I coś takiego na próbę przyniesiono od razu Muklowi, który ze zdziwieniem obwąchał materiał i pomrukując, jakby zadowolony, pozwolił im na zabiegi związane z przymiarką. Rezultat był zaskakujący. Na pewno nie wyglądało to na żadną rzecz noszoną przez człowieka. A ponieważ Mukiel zdawał się czuć w tym bardzo dobrze, zaakceptował to także mężczyzna. Pies nie był już odtąd niewidocznym czarnym cieniem, lecz stał się rzeczywiście widoczny z daleka. Gdy kilka dni pózniej Mukiel mimo to uciekł podczas spaceru, mężczyzna obrał inną taktykę po- szukiwań. Działał według planu. Znał już także kilka słów po włosku - w czym pomogła mu skutecz- nie córeczka, i co bardzo mu się przydało. Potrafił więc pozdrowić zagadniętego na ulicy człowieka w jego ojczystym języku, a następnie zapytać z odpowiednią intonacją: - Cane nero piccolo? - co oznaczało: mały, czarny pies? Każdy orientował się naturalnie, o co mu chodzi. Ale ludzie zwykle uśmiechali się w odpowiedzi i rozkładali bezradnie ręce, mówiąc przy tym w swoim dialekcie coś, co najpewniej znaczyło: - Nieste- ty, nie możemy panu pomóc. Małych, czarnych psów jest u nas wiele. W tym momencie mężczyzna przypomniał sobie, że Mukiel ma przecież na sobie jasnozieloną kamizelkę. Pytał więc teraz: - Cane nero piccolo in veste verde! A więc: Czarny, mały pies w zielonej kamizelce. - Si, si, signore - usłyszał w odpowiedzi od sympatycznego Tesańczyka. Widział takiego psa i wskazał krzaki rosnące przed łaznią. I Mukiel był tam rzeczywiście. Wieś Caslano, a raczej osada mająca charakter małego miasteczka, była pięknie położona, oto- czona łagodnymi wzgórzami i licznymi ogrodami, pełnymi kwitnącej roślinności. Przede wszystkim jednak atrakcją było jezioro, o kryształowo czystej, zródlanej wodzie. Wokół panowała niczym nie zmącona cisza, w której doskonale się odpoczywało. Mieszkać tutaj choćby tylko przez kilka tygodni w roku było prawdziwym darem. Ale za to oczywiście trzeba było słono płacić. Tymczasem nastało lato. Pies i pan, po nieco denerwujących przygodach w czasie ferii Bożego Narodzenia, znowu doszli, zdaje się, do porozumienia. Ta niepisana umowa między nimi, narzucona panu zapewne przez tego małego wyrafinowanego psa, miała następujący charakter: Ty, człowieku, będziesz pozwalał mi swobodnie się poruszać, a ja za to gwarantuję ci, że nie będę ci uciekał. Będziesz chodził za mną, a ja będę biegał przed tobą! Porozumienie to zdawało na razie egzamin i obaj byli z tego zadowoleni. Lato tego roku było wyjątkowo upalne. W tym okresie przypadały też urodziny żony, które jak zwykle obchodzono bardzo uroczyście. Do Caslano zjechało zatem mnóstwo przyjaciół, również naj- bliższa przyjaciółka żony, bardzo zaprzyjazniona z Muklem. Przyjechała tu nawet kilka dni wcześniej, by pomóc swej przyjaciółce w przygotowaniach do przyjęcia. Pies i pan cieszyli się z jej wcześniejszego przyjazdu, gdyż mogli teraz wymknąć się i odpoczy- wać w cieniu drzew przepięknego caslańskiego parku. Pies cieszył się przy tym na swój sposób, obwąchując i znacząc swoim psim zwyczajem miejsca, w których przebywali. Prowadziło to oczywiście do znacznego ubytku wody w organizmie i musiało być uzupełniane. Mukiel wolał chodzić ostatnio do parku niż nad jezioro. A pragnienie gasił w napotkanych poto- kach, jakich tu było wiele, kałużach, bajorkach, bądz pił wodę prosto z kranów umieszczonych przy domach. Pijąc wodę z potoków, uważał, aby czasami nie wejść na grząski teren. Prawdopodobnie miał wciąż w pamięci przygodę na bagnie koło domu w rodzinnej Bawarii. Tym razem Mukiel także nie uchronił się od przykrych, niemal grożących śmiercią przygód, i to głównie z powodu nie tyle może lekkomyślności, co pewnej niefrasobliwości swego pana. Mimo że
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|