|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skąd brały się wilki! Znieżyca minęła, ponury pejzaż wyłonił się na nowo - falista linia pagórków na tle mrocznych skał. Jak to możliwe, by Tengel Zły nie słyszał nic o Ulvarze? O wilkach? O tym, że Ulvar miał brata-blizniaka, a był nim właśnie ten, którego Zły latami poszukiwał siłą swej myśli? Spoczywał w otchłani zła , to właśnie spotkało Ulvara. Tengel umieścił go tam, o nic nie pytając do czasu, aż stanie mu się potrzebny. Nastąpiło to właśnie teraz. Nataniel znów przemówił do ciężko dotkniętego przekleństwem młodzieńca: - Ulvarze... Dobrze wiesz, że kiedy żyłeś, nie byłeś lubiany... Ulvar wybuchnął urągliwym śmiechem. - Doskonale! Na tym mi właśnie zależało, rozzłościć wszystkich! Boże, to się nie uda, zwątpił Nataniel, ale nie ustawał w próbach: - Ale był jeden jedyny człowiek, który cię kochał bez względu na to, co robiłeś. Był nim Marco, dobrze o tym wiesz. - Brednie - prychnął Ulvar, ale z jego twarzy dał się wyczytać wyraz niepewności. - Ten hipokryta maminsynek! - Jak mógł być maminsynkiem, skoro nigdy nie widział swej matki? - Ja też jej nie znałem, ale świetnie dawałem sobie radę! - Naprawdę? Ja uważam, że całe twoje życie było jednym wielkim niepowodzeniem. - Brednie - powtórzył Ulvar. Najwidoczniej nie mógł znalezć innych słów. Nataniel uznał to za oznakę słabości i postanowił ją wykorzystać. Wraz z Sol i Markiem szybkim krokiem zbliżyli się do chłopców. Obaj odruchowo się cofnęli, ze zdumienia zapominając o swoich ofiarach. Sol była szybsza, otoczyła ramionami opierającego się, wierzgającego Kolgrima i mocno go uścisnęła. 170 - Jesteś moim jedynym krewnym - powiedziała spokojnie. - A ja twoją. - Do stu diabłów! - pisnął Kolgrim, próbując uwolnić się z jej objęć. - Nie potrzeba mi żadnych krewnych, jestem silny, ja... I wtedy właśnie, w tym momencie, ujawniła się siła Nataniela. Moc, nad którą wszyscy się zastanawiali i której próbowali się doszukać. Nataniel, niezdecydowany, niepewny, marzyciel... Teraz uderzył! Gdy Sol trzymała w objęciach wnuka, Marco zbliżał się do Ulvara, który wycofywał się coraz dalej, wściekły, przypominający prężącego się do skoku kota. Rune, Ian i Halkatla błyskawicznie zajęli się nieprzytomnymi, przeciągnęli ich w bezpieczne miejsce. Ale Nataniel... Wszyscy, oniemiali, zastygli w pół ruchu i zapatrzyli się w niego. Od Nataniela biło światło, otaczało go niczym aura. Z jego oczu spływały opalizujące płomienie, a było w nich takie ciepło i dobroć, o jakich nikomu się nawet nie śniło. Przyjaciele stojący za nim nie widzieli jego oczu, wyczuwali jednak siłę, potężną moc miłości! Sol i Marco wpatrywali się weń zaskoczeni, a Ulvar i Kolgrim stali jak sparaliżowani. Na głowie Nataniela pokazała się niska czarna korona świadcząca o tym, że jest księciem Czarnych Sal. Cała moc, jaką nosił w sobie, ta, którą otrzymał od Ludzi Lodu, od Demonów Nocy, Demonów Wichru, czarnych aniołów i od rodu swego ojca, w którym przyszedł na świat jako siódmy syn siódmego syna, wszystko to skupiło się w blasku, jaki z niego płynął. Podszedł do Kolgrima. Sol opuściła ręce i stała przy swym wnuku, który nie mógł nawet drgnąć. Nataniel ujął twarz chłopca w swoje dłonie. Wtedy właśnie wszyscy zrozumieli, że siłą, jaką nosi w sobie Nataniel, jest miłość. Nikt nigdy nie mógł pojąć, na czym ma polegać jego szczególna właściwość. Doszukiwano się potężnych magicznych zdolności, wewnętrznej siły, mogącej powalić każdego wroga. Dobroć i łagodność nikomu nie przyszła na myśl. - Kolgrimie - powiedział miękko Nataniel. - Co dał ci Tengel Zły? Samotność. Nikt nie chciał cię naśladować, nikt cię nie podziwiał nawet za twoje zło. A potem cię poświęcił. Dał ci samotny grób, podczas gdy ty sam spoczywałeś przez wiele stuleci w otchłani zła. Jest ktoś, kto cię kocha, Kolgrimie: twoja babka, Sol, która jest cudowną istotą i wzorem naprawdę 171 godnym naśladowania. Zastanów się! Nie mówię, byś w jednej chwili przeszedł na naszą stronę. Ale nam nie przeszkadzaj! O nic więcej cię nie proszę. Pozostawił Sol oszołomionego Kolgrima i zajął się Ulvarem. Blizniaczy brat Marca wpatrywał się w Nataniela jak zaklęty. - Korona - szepnął. - Korona? Skąd się ona wzięła? - Marco też ma taką, Ulvarze. Zobacz, właśnie się pojawiła. - Jeszcze piękniejsza! - zachwycił się Ulvar. - Jak książęca. - Tak - włączył się Marco. - Tobie również się należała. Ale wybrałeś złą stronę. Nataniel pokręcił głową, nie spuszczając wzroku z Ulvara.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|