|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mogła startować na Miss Poczytalności. Dobrze, że przynajmniej ma Manfreda. Chłopak chyba o nią dba i ceni jej zdolności. Myślisz, że powinniśmy powiedzieć Morgensternom o tym facecie z San Francisco? Sądzisz, ze byliby skłonni skontaktować się z jasnowidzem? Nie odpowiedziałam błyskawicznie. Tom zawsze coś zmyśla, jeśli nie ma jasnego odczytu. Podobnie jak Xylda. Ale ona robi to tylko wtedy, gdy nikomu to nie zaszkodzi. Tolliver spojrzał na mnie, jakby nie widział różnicy. Ciągnęłam dalej: Na przykład, jeśli jakaś nastolatka w wyniku przegranego zakładu przyjdzie zapytać ją, czy będzie w życiu szczęśliwa. Wtedy Xylda coś wymyśli, żeby dziewczyna wyszła spokojna i zadowolona. Coś takiego nie przyniesie żadnych szkód. Ale jeśli jej odpowiedz jest istotna, jeśli klient traktuje ją serio, nie powie nigdy czegoś w rodzaju: Twój zaginiony syn żyje , jak nie będzie miała prawdziwej wizji. Tom zawsze odpowiada, bez względu na okoliczności i czy faktycznie coś widział. Jeśli nie, to coś zmyśli. Dobrze, w takim razie nie będę go polecał stwierdził Tolliver nieco urażony. Chciałem im jakoś pomóc, ale chyba jedyne, co przyniesie im ulgę, to wykrycie sprawcy. Oczywiście, o ile to nie któreś z nich. Wiem rzekłam nieco zdziwiona jego irytacją. Czego się dowiedziałaś? Wczoraj, gdy stałaś na grobie? Nie miałam ochoty do tego wracać. Ale gdy pomyślałam o rozpaczy Morgensternów i o atmosferze podejrzeń, która ich otaczała, wiedziałam, że znów będę musiała odwiedzić Tabitę. Możemy pójść tam znowu, chcesz? zaproponowałam. Wiem, że w grobie nie będzie już jej szczątków, ale może uda się czegoś dowiedzieć. Tolliver nigdy nie kwestionował mojej fachowej opinii. W takim razie pojedziemy. Może wieczorem? Wykorzystamy to, że nikt nas nie śledzi. Nie możemy jechać tam taksówką, Przyznałam mu rację, szczególnie że we wstecznym lusterku pochwyciłam ciekawskie spojrzenie kierowcy. Wyskoczymy na Beale? zapytał Tolliver. Fajnie byłoby posłuchać muzyki przed kolacją. Zerknęłam na zegarek. Mało prawdopodobne, żeby o piątej po południu grała jakaś dobra kapela bluesowa. Wiesz, może idz sam zaproponowałam. Ja wrócę do hotelu i trochę się zdrzemnę. Tolliver wyskoczył przy B. B. King s Blues Club, na słynnej Beale Street, powtarzając taksówkarzowi, gdzie ma mnie wysadzić. Kierowca skrzywił się lekko. Jasne, jasne, pamiętam rzucił i podwiózł mnie pod hotel. Strasznie troskliwy ten pani chłopak powiedział, gdy płaciłam za kurs. Nadopiekuńczy facet. To mój brat. Brat? Taksówkarz spojrzał na mnie z półuśmieszkiem, jakbym go nabierała. Jego mina zbiła mnie z tropu tak, że zagapiłam się i zostawiłam mu napiwek. Po wyjściu z auta, nie rozglądając się, ruszyłam prosto do hotelu. Szybko zapłaciłam za ten brak ostrożności. Po raz drugi tego dnia ktoś chwycił mnie za ramię. Tym razem jednak zaczepił mnie mężczyzna i to rozzłoszczony. Podszedł, gdy wchodziłam do holu i zanim zdążyłam mu się dobrze przyjrzeć, poprowadził mnie do jednego z foteli. Doktor Nunley był ubrany nieco lepiej niż wczorajszego ranka. W sportowej marynarce i ciemnych spodniach wyglądał jak typowy wykładowca. Tylko jego buty wymagały przeczyszczenia. Jak to zrobiłaś? zapytał, wciąż ściskając mnie za ramię. Co? Zrobiłaś ze mnie głupka. Stałem tuż obok. Ewidencja była zapieczętowana. Sprawdziłem, nikt nie czytał tych dokumentów. Jak to zrobiłaś? Zrobiłaś ze mnie idiotę przed studentami, a potem twój cholerny alfons dzwoni do mnie po kasę. Zniesmaczona zauważyłam, że Nunley był pijany. Szarpnęłam się w próbie odzyskania wolności. Przestraszył mnie, więc rozzłościłam się jeszcze bardziej. Puść mnie i odsuń się powiedziałam głośno i ostro. Kątem oka dostrzegłam trzech młodych pracowników hotelu, którzy kręcili się przy recepcji, niepewni, co robić. Ucieszyłam się bardzo, kiedy ktoś podszedł, kładąc rękę na ramieniu Nunleya. Proszę puścić tę damę nakazał mężczyzna, którego widziałam wczoraj na cmentarzu. Jego spokojna, zdecydowana postawa wyraznie mówiła: Wiem, co robię i lepiej ze mną nie zadzieraj
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|