|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podążyłem statecznie za nimi. Barman spokojnie przyjął zamówienie na trzy piwa i pudełko zapałek. Pożyczoną od Stirnera dyskietkę wsunąłem w szczelinę w kontuarze, ileś tam wirrów zdjętych zostało z konta starszego pana, a ja złapałem wysunięty dysk. - Za armię, chłopcy! - zaproponowałem toast. - Mam nadzieję, że nie będziecie żałować swego wyboru kariery. Wychylili duszkiem po pół kufla, nim dotarł do nich sens tego, co powiedziałem. - Akurat wyboru! - Też mi kariera! Z poboru wzięli! - I w dupę dali na kursie rekruckim! Kto by wybierał coś takiego! Reakcja była tak spontaniczna, że aż się przekrzykiwali. Zamówiłem po steku z frytkami i kolejnym piwie, a wszystko to zniknęło w mgnieniu oka. Przy następnych piwach starali się nawet nie czkać, a to ze względu na siedzącą przy sąsiednim stoliku Sharlę, którą zdążyli już zauważyć; niemniej na sierżantów i innych kaprali wylewali jedno wiadro pomyj za drugim. Dałem znać Stirnerowi i skryłem twarz za kuflem. - Młodzi żołnierze z odległej planety - zagaił. - Przepraszam, ale niechcący słyszeliśmy z córką waszą rozmowę, stąd też mamy pytanie. Czy to prawda, że zostaliście zmuszeni do służby całkowicie wbrew waszej woli? - Możesz się założyć, że tak - odparli, nie spuszczając wzroku z Sharli. Byli tak zaaferowani, że prawie nie słyszeli Stirnera. Postawiłem każdemu przed nosem po kuflu. To nieco ich rozproszyło i Stirner miał wreszcie szansę na nawiązanie kontaktu. - Przykro mi słuchać o waszych nieszczęściach, tym bardziej że na tej planecie coś takiego byłoby niemożliwe. Zmuszanie kogoś do czegokolwiek jest niezgodne z naszymi zasadami. Ciekawi mnie natomiast, dlaczego daliście się tak traktować? - A co mieliśmy robić? Wkoło płot, nadzór przez cały dzień, kula w łeb za ucieczkę i nigdzie nie można się ukryć, bo od razu obstawią rodzinę, a facetowi w mundurze nikt obcy nie pomoże. - Dziwne, zaiste, miejsce - stwierdził Stirner. - My tu nie mamy ani płotów, ani wolno biegających po okolicy strzelców. Ziemi jest dostatek, ludzie przyjazni, a jak kto jest ubrany, nie ma najmniejszego znaczenia. Tak wiec, choć może trudno wam sobie to wyobrazić, cała planeta stoi przed wami otworem. Jeśli nie będziecie tego chcieli, to nikt niepożądany was nie znajdzie. Obaj siedzieli sztywno, próbując przetrawić to, co usłyszeli, a przy tej ilości piwa nie było to łatwe. - Kurwa... - westchnął jeden z nich z rozmarzeniem. - Nie znam słowa, którego użyłeś, ale widzę, że niezbyt wierzysz w to, co powiedział mój ojciec. - Sharla uśmiechnęła się rozbrajająco. - Zapewniani was jednak, że to prawda. Mieszkamy w wiosce o dzień drogi pociągiem stąd. Oto nasze bilety, jeśli chcecie sprawdzić. Możecie je nawet wziąć sobie na pamiątkę. Wzięli. Najwyrazniej proces myślowy dobiegł końca, i to z jedynym właściwym wynikiem. - Boczne wejście na stację nie jest pilnowane - dodała mimochodem dziewczyna. - Ale pociąg wkrótce odjedzie. - Stirner wstał i podniósł spory tobół z podłogi. - Muszę iść do necesejo, jak to się u nas na wsi mówi. Tu są ubrania dla moich chłopaków, którzy osobliwym trafem są akurat waszej budowy. Jak chcecie, to możecie je przymierzyć... Omal się nie pozabijali w drodze do wychodka. - Znasz dobrze tę wioskę? - spytałem Sharlę. - Możesz ich zaprowadzić do kogoś, kto im pomoże? - W życiu tam nie byłam, ale zapominasz o zasadach naszej Wspólnoty. Każdy pomoże im z radością, ja tylko wytłumaczę podstawy. Wrócę za dwa dni, nie musicie się o mnie martwić. Popatrzcie, jakie ładne chłopaki zrobiły się z nich, gdy zrzucili mundury! Aadni to oni obiektywnie rzecz biorąc nie byli, tym bardziej że wdzianka pasowały raczej mniej, niż więcej, ale rzeczywiście utracili wojskowy wygląd. Wyszli, a ja wróciłem do rzeczywistości i do siedzącego przy pobliskim stoliku Mortona, tak zapatrzonego w drzwi, za którymi zniknęła dziewczyna, że dopiero drugi kopniak wyrwał go z odrętwienia. - Wróci pojutrze. Nagrałeś wszystko?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|