|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Związku Sowieckiego. Za każdy prawie artykuł oskarżenia groziła kara śmierci. Wtedy ks. Stępień zauważył dziwną dla niego prawidłowość, że jeśli oskarżony zdołał udowodnić, iż uratował życie choćby jednemu %7łydowi, to mógł liczyć na łagodniejsze potraktowanie. Ukrywanie Polaków czy nawet obywateli sowieckich nie było aż tak wysoko oceniane. Usiłował więc przywołać przykład Jurka Wilnera z getta, któremu pomagał, ale prokurator na rozprawie go zakrzyczał i nie pozwolił mu nawet dokończyć tego wątku. Wyrok zapadł 29 listopada 1947 roku. Ksiądz Stępień otrzymał czterokrotną karę śmierci, utratę praw honorowych na zawsze i przepadek mienia. Z tym było najłatwiej, bo praktycznie nic nie miał. Walkę o jego życie podjęli ks. bp Jan Kanty Lorek i ks. kard. Adam Sapieha. Interwencje okazały się skuteczne - Bolesław Bierut łaskawie zamienił wyrok na 15 lat więzienia. Do tego czasu skazany przebywał jednak w celi śmierci, z której codziennie wyprowadzano kogoś na stracenie. To ciężkie chwile w życiu każdego więznia. Obłaskawił nawet kryminalistów Szykany i karcery wobec więzniów politycznych były wówczas na porządku dziennym. Pierwsze Zwięta Wielkanocne ks. Stępień spędził w odosobnieniu, w tzw. karcu, na posadzce z kantówką, czyli listwami drewnianymi o przekroju trójkątnym, aby więzień nie mógł leżeć na podłodze. Więzniowie polityczni www.radiomaryja.pl Strona 6/8 osadzani byli na ogół w celach z licznymi kryminalistami, których zadanie polegało na dodatkowym szykanowaniu "politycznych", co było dobrze widziane przez władze więzienne. Wrodzona dobroć i pozytywny stosunek do wszystkich ludzi pozwoliły ks. Stępniowi na zmianę nastawienia kryminalistów do "politycznych". Pomogło mu w tym wcześniejsze doświadczenie - przed wojną był bowiem duszpasterzem w Ognisku dla Młodzieży w Warszawie, w którym przebywało ponad 200 młodocianych wykolejeńców. Potrafił nawiązać z nimi kontakt, a na jego Msze św. przychodzili wszyscy... W więzieniu też nie tracił czasu. Zorganizował duszpasterstwo więzienne, zarówno w celach, w których przebywał, jak i dla innych więzniów, podczas spacerów czy kąpieli w łazni. Utrudnieniem było tylko to, że stosunkowo często przerzucano go do innych cel, ale z czasem i z tym sobie poradził. Za każdym razem zaczynał to samo od początku, nie poddając się zwątpieniu. A miałby ku niemu istotne powody. 28 nocy i dni bez snu Strażnicy na ogół dokuczali mu, jak mogli. Codzienne i conocne rewizje były na porządku dziennym; wysypywanie słomy z siennika na podłogę celi, polewanie jej wodą i nakazywanie "sprzątania" w ciągu kwadransa (!). Całymi nocami musiał robić porządki, w dzień zaś nie wolno było spać. "Uświadomiłem sobie, że jestem skazany na nową próbę wytrzymałości psychicznej" (...). "Skazany na pozbawienie snu wytrzymałem 28 dni i nocy" - tak lakonicznie przedstawił to w pózniejszych wspomnieniach. A przecież trudno to sobie nawet wyobrazić. I mimo to zachował w sobie tyle dobroci, że przy nadarzającej się okazji pomagał w nauce tym strażnikom, którzy uzupełniali wykształcenie. Uczył ich podstaw z zakresu szkoły podstawowej, bo byli to na ogół ludzie bardzo prości. Tylko takim "władza ludowa" mogła zaufać. Nauka odbywała się w pojedynczej celi i oczywiście potajemnie, bo surowe konsekwencje mogły spaść zarówno na nauczyciela, jak i jego uczniów. Aamanie postawy więzniów, którzy cieszyli się charyzmą wśród towarzyszy niedoli, to stała praktyka. Można było na przykład trafić do celi zwanej "szafą" z racji braku jakiegokolwiek wyposażenia, nawet do załatwiania potrzeb fizjologicznych. "Nie pamiętam, jak długo przebywałem w tej karnej pojedynce. Pewnie nie dłużej niż miesiąc". Czy coś takiego można sobie w ogóle wyobrazić? A jednak był sposób na przetrzymanie. Ksiądz Stępień po prostu cały czas odprawiał Mszę św., widząc w tym znak jakiejś szczególnej misji. Cztery lata w karcerach i pojedynkach Co jakiś czas pojawiał się wysłannik Centrali MBP w celu prowadzenia rozmów sondażowych, czy więzień już skruszał na tyle, że jest gotów do otwartego poparcia "władzy ludowej" - oczywiście, w zamian oferowano wcześniejsze zwolnienie i stosowne przywileje. Pewnego razu zaproponowano mu podpisanie odezwy w imieniu byłych członków władz Stronnictwa Narodowego, która miała być wyrazem poparcia dla nowych www.radiomaryja.pl Strona 7/8 władz. Oczywiście ks. Stępień zdecydowanie odmówił. Podobnie postąpili inni koledzy z Prezydium ZG SN przebywający w więzieniach, choć dobrze wiedzieli, co ich w zamian czeka. Odmowa współpracy każdorazowo skutkowała bowiem nasileniem represji, a tych ks. Stępień doznał w więzieniu bez liku. Jak pobieżnie wyliczył, w pojedynczych celach i karcerach spędził łącznie ponad cztery lata, czyli ponad połowę swego więziennego życia. Dopiero "odwilż" pod koniec okresu stalinowskiego przyniosła odmianę jego losu. 1 kwietnia 1955 r. pozwolono mu przerwać odbywanie kary. Do więzienia na szczęście już nie wrócił. W służbie Bogu i nauce Poza posługą kapłańską ks. Stępień mógł od tej pory rozwijać swe zainteresowania naukowe. Ale nie od razu... Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Kielcach nie zezwoliło mu na pełnienie jakichkolwiek funkcji w seminarium duchownym. Dopiero dwa lata pózniej został wykładowcą teologii biblijnej w Wyższym Seminarium Duchownym w Sandomierzu i egzegezy Nowego Testamentu w Wyższym Seminarium Duchownym w Drohiczynie. W 1960 r. uzyskał zatarcie skazania i z rekomendacji Prymasa Polski ks. kard. Stefana Wyszyńskiego rozpoczął pracę na Wydziale Teologicznym Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, gdzie też przedłożył rozprawę habilitacyjną na temat: "Autentyczność Listów do Tesaloniczan". W 1963 r. Ojciec Zwięty Paweł VI przyznał mu godność szambelana domowego Jego Zwiątobliwości. Z Akademią Teologii Katolickiej ks. Stępień był związany przez ponad dwadzieścia lat. Tutaj w 1967 r. został profesorem nadzwyczajnym, a w 1974 r. - profesorem zwyczajnym. Przez trzy kadencje z rzędu (1972-1981) pełnił funkcję rektora tej uczelni. Był cenionym w świecie uczonym (miał ponad dwieście publikacji z dziedziny biblistyki), koncentrującym swe zainteresowania na teologii św. Pawła. Słynął również jako sprawny organizator i kaznodzieja. I zawsze znalazł czas dla wszystkich, którzy go potrzebowali. Po wyjściu z więzienia związał się z Zakładem dla Ociemniałych w podwarszawskich Laskach. Miał tam własny domek, pełen książek, gdzie zawsze można go było zastać przy pracy umysłowej. Tam też zmarł 9 stycznia 1995 roku. W następnym roku ukazały się drukiem jego więzienne wspomnienia pt. "Droga krzyżowa w słońcu". Do ich napisania od lat zachęcał go m.in. ks. Prymas Stefan Wyszyński. Leszek %7łebrowski Zdjęcia pochodzą z Archiwum UKSW. www.radiomaryja.pl Strona 8/8
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|