|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pójdzie, zdążę je jeszcze dzisiaj wymienić. Na razie! - Pożeg nała go promiennym uśmiechem i nonszalanckim machnię ciem ręki. Dopiero w swoim mieszkaniu pozwoliła sobie na zrzuce nie z twarzy niewygodnej maski. Czuła się zażenowana. Mia ła trzydzieści lat, czyli o wiele za dużo, żeby zachowywać się jak egzaltowana nastolatka. Tymczasem musiała w jakiś spo sób dojść do siebie. Weszła do kuchni, nalała sobie szklankę mleka i otworzyła paczkę serowych chrupek. To była jej własna recepta na stres. - A więc dobrze, plan jest taki... - zaczęła mówić głośno do samej siebie, kiedy, opróżniwszy torebkę do połowy, od zyskała dystans do rzeczywistości. - Jeżeli Michael potrafi udawać, że ten pocałunek nigdy się nie zdarzył, ja też potrafię. Tylko że ja będę to robić na odległość. - Podniosła szklankę z mlekiem, żeby spełnić toast. - Za powodzenie! Michael zauważył, że Brett przez następne dwa dni prawie się nie pokazywała, uznał jednak, że to z nadmiaru pracy. Nie zapomniał ich pocałunku. Nie był w stanie myśleć o niczym innym, ale ona wyglądała wtedy na tak przerażoną, że każdy nieostrożny krok mógł ją wystraszyć na dobre. Poza tym, z formalnego punktu wiedzenia, był jej szefem i za nic nie 46 CYGACSKA SZKATUAKA chciał, by pomyślała, że jej praca może zależeć od ich oso- bistych układów. Prześladowała go w myślach i w marzeniach sennych. Ostatniej nocy kochał się z nią we śnie - było cfjraz cudów- niej, coraz bardziej namiętnie, kiedy obudził go hałas. Dopie ro po kilku sekundach rozpoznał w nim płacz dziecka. Niemożliwe. W tym domu nie było żadnych dzieci. Pomy ślał, że mu się zdawało, ale kiedy próbował zasnąć z powro tem, płacz się powtórzył. Mrucząc pod nosem, włożył podko szulek i spodnie od dresów, zdecydowany natychmiast znalezć zródło dziwnego hałasu. Zadanie okazało się proste. Coraz wyrazniejsze kwilenie dziecka zaprowadziło go do mieszkania Brett. Czyżby oglą dała o tej porze telewizję albo film na wideo? Cokolwiek by to było, przeszkadzała innym spać. Zapukał do drzwi. Otworzyła mu od razu. Płacz nie dobie gał z telewizji, lecz był płaczem dziecka, które Brett tuliła w ramionach. ROZDZIAA CZWARTY - Co ty robisz z tym dzieckiem? Skąd ono się tu wzięło? Dorabiasz sobie pilnowaniem dzieci? - Michael przekrzyki wał coraz głośniejszy lament niemowlęcia. - Nie możesz go jakoś uspokoić? - Robię, co mogę. - Zdaje się, że niewiele możesz. - Proszę bardzo! Jeżeli uważasz, że potrafisz zrobić to lepiej, sam ją uspokój - powiedziała z desperacją Brett, wrę czając mu dziecko. - Nie znam się na dzie... - Zanim zdążył dokończyć zda nie, dziewczynka przestała płakać i uśmiechnęła się do niego promiennie. - Mówiłeś coś? Michael trzymał niemowlę w wyprostowanych sztywno rękach, ostrożnie, jakby to był ładunek wybuchowy, który w każdej chwili może eksplodować. - Coś takiego... Przestało płakać. No więc czyje to dziecko? - Nie wiem. - Zgodziłaś się przyjąć na noc dziecko i nie znasz jego rodziców? - Właściwie... nie wzięłam jej na noc. - Więc co ona tu właściwie robi? 48 CYGACSKA SZKATUAKA - Ja... musiałam się nią zaopiekować. - Na jak długo? - Nie jestem pewna. - Brett, o co tu chodzi? - Znalazłam ją rano w twoim domu. Naprawiałam skrzyn kę na listy. Zabrakło mi jakiegoś narzędzia, poszłam go po szukać, a kiedy wróciłam, w korytarzu za drzwiami zobaczy łam śpiące w foteliku samochodowym dziecko. - Może ktoś je zostawił przez pomyłkę? - Przez pomyłkę? Niemowlaka?! To nie torba z zakupami. Przepytałam wszystkich lokatorów, czy nie odwiedził ich ktoś z małym dzieckiem. A zresztą do kocyka przypięta była kar tka: Błagam, zaopiekuj się moją córką". - Więc ktoś ją porzucił? W takim razie natychmiast po winniśmy zawiadomić policję. - Nie! - Dlaczego nie? Już to zrobiłaś? - Nie - odpowiedziała szeptem, delikatnie wyjmując z buzi dziecka rąbek podkoszulka Michaela. - Posłuchaj, ja doskonale wiem, dokąd ją zabiorą, jeśli zawiadomimy policję. Mam to za sobą. Wyląduje w miejskim sierocińcu. Jako ko lejna pozycja w statystyce państwowego systemu opieki spo łecznej ! A to j est prawdziwe małe dziecko... - Wielu ludzi chętnie adoptuje takie małe dzieci.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|