|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wała się ze wszystkich rzeczy tego świata i ze wszelkich pojęć napełniających świat we- wnętrzny. Zaprawdę ten tak rozumny człowiek nie mógł o niczym myśleć. Wszystkie myśli zlatywały w otchłań czasu i niosły się w przestrzeni. Miesiąc jest taki a taki, dzień taki a taki w miesiącu, upłynęło tyle a tyle miesięcy, tyle dni oto były istotne, wewnętrzne myśli. Trzeba dziś lub nazajutrz iść w takim a takim kierunku, do takich oto ludzi, a raczej do na- zwisk wypisanych w lekarskim karnecie oto była wszystka wewnętrzna wola. I tak oto jako wspólnicy drogi życia stowarzyszył się z osierociałym jedyny towarzysz pusty czas i jedyna towarzyszka jałowa przestrzeń. Wszystko zaś inne było obojętną i obcą miazgą przydarzeń. Przeczytawszy w pewnej książce, iż Perykles ateński zniósł bez żałoby śmierć dwu swych świetnych synów, doktor Zenon doświadczył wzburzenia wewnętrznego, jak gdyby osobistej insultacji, a nawet zniewagi. Cóżem ja jest za człowiek? z pogardą zapytywał samego siebie. Wnet jednak zjawiła się usłużna refleksja: Ba! Gdzież jest pewność, że ów Perykles czuł śmierć swych synów, skoro ją zniósł bez żałoby? Może dlatego zniósł śmierć synów bez żałoby, ponieważ wcale ich nie żałował. Może był człowiekiem-drewnem, twardym pniakiem bukowym, którego żadnym sposobem nie ima się zgniłość uczucia, gdyż jego cały skład wewnętrzny aż do rdzenia jest bukowy. Toż według świadectwa Shelleya, stary ojciec Cenci modlił się żarliwie, szczerze i z uniesieniem, ażeby Bóg poraził śmiercią dwu jego synów. Nie jest jednolity, jak u zwierząt, lecz jest wieloraki, złożony i zagadkowy gatunek ojca w rodzaju ludzkim . O pewnej póznej nocy, gdy zbudzony ze snu szedł do chorego dziecka z nieszczęśliwym ojcem, który obok niego dreptał, pogadując, wdzięcząc się, a po tysiąckroć przepraszając, akomodując się i zalecając, żeby znakomitego diagnostę dobrze usposobić, doktor Zenon poczuł w sobie ostre nadpęknięcie. Ziąb i dreszcz nie w ciele, lecz w głębi duszy. Zmiech gruby w głębi. Szli na dalekie przedmieście przez puste pola, śniegiem zasłane, przez pagór garbaty i przykry. Buty doktora przemokły, zmaczane w śniegu zakończenia spodni wilgotną masą chlapały dookoła zziębniętych kostek. Brnąc w ciemności z zagona na zagon doktor zagadnął współtowarzysza: Jak się też panu wydaje, czy czas naprawdę istnieje? Bo ja... Albo przestrzeń? Jak pan sądzi? Stroskany ojciec, zajęty jedyną myślą, żeby jak najprędzej i jak najpomyślniej dostawić le- karza do łóżka swej chorej dzieciny, coś tam wymiamlal. Nie o odpowiedz chodziło... Mnie się wydaje perorował doktor że mają słuszność Indusi nauczając, a teraz w tej ciemności szczególnie wyraznie to zobaczyłem, iż czas jest to w gruncie rzeczy tylko porzą- dek następstwa w naszym poznawaniu rzeczy na świecie. A znowu sławiona przestrzeń to nie co innego, tylko kierunek ustawienia przedmiotów tej ziemi. Jedno i drugie nie są to wcale 77 jakoweś zewnętrzne trwania, lecz dwa sposoby ujęcia tego, co my, biedne kretyny, wiemy o otoczeniu. Towarzysz drogi potakiwał z zapałem, wiarą i entuzjazmem: Skoro pan doktor przyszedł do takiego przekonania, a, w takim razie... Przeszłość, terazniejszość, przyszłość to przywykliśmy nazywać wyrazem czas , a potem powiedzieliśmy sobie, że on trwa jako byt samoistny. Jest to po prostu pusta idea, na- zwa bez rzeczy. Tu, tam, w tamtym kierunku to znowu przestrzeń. A wszakże to, co nazy- wamy czasem, w naszym odczuwaniu rozszerza się albo kurczy, staje się nieskończonością albo się unicestwia, jeżeli je mierzyć miarą radości albo miarą boleści. Przeszłość, terazniej- szość, przyszłość a jedno w drugie wchodzi jak linia zwinięta w punkt geometryczny, staje się nicością jak mgnienie oka... Pan doktor doskonale to przedstawia... I wielki myśliciel niemiecki, po swojemu rozumując, powiada, iż sam w sobie, poza przedmiotami czas jest niczym. Jest to, według niego, podmiotowy warunek naszego zmy- słowego rzutu myśli. A przestrzeń? To, co nazywamy przestrzenią, jest jedynie formą wy- obrazni naszej zmysłowości, w których mieszczą się przedmioty zewnętrzne. Lecz ta forma przedmiotów, jako istota, poznać się nie daje i poznaną być nie może. Czy człowiek ślepy ma wyobrażenie przestrzeni? Czy głusi, ślepi, daltoniści, neurastenicy, a także nieszczęśliwi, przyswajają sobie zjawiska w sposób przyrodzony każdemu przedmiotowi, w postrzeganiu powszechnym ludzi zdrowych i normalnie obojętnych? Zeszli parowem ku przedmieściu i mijali chałupę, gdzie o tej tak póznej nocy rznęła siar- czyście muzyka i rozlegały się wściekłe tupania, śpiewy i wrzaski. Zdawało się mijającym, że te weselne wyrwasy wysiepią belki z węgłów, a hołubce wyrzucą ciężki dach z wiązania. O, Boże mój! Ci ludzie teraz tańczą i tak się weselą... szepnął ojciec chorego dziecka mijając tę budę radości. Jakże jesteś szczęśliwy... odpowiedział mu doktor w myśli. Na progu dopiero stoisz, skoro cię takie przeciwieństwo dotyka i uraża. Nie wiesz ty, bracie, co znaczy za życia, cho- dząc po ziemi, leżeć w grobie, gdzie już wszystko jest tożsamością, gdzie już nie ma prze- strzeni i gdzie już czasu wcale nie ma. W czasie operacyj, które prowincjonalnemu lekarzowi wypadało dokonywać w najtrud- niejszych zazwyczaj warunkach, samemu, kędyś w domostwach odległych, bez narzędzi i środków pomocniczych w ciężkich wypadkach, gdy trzeba było zwalczać chorobę, wyra- stającą z brudu, nędzy, wszy i zaduchu przy barłogach na poły zgniłych wśród szmat zetla- łych od lepkiego potu dobie najtrudniejszych rokowań i decyzyj, skoro przyszło ważyć się na środki i przedsięwzięcia ostateczne, doktor Zenon odwoływał się do pomocy swego asy- stenta , niewidzialnego współpracownika, zgasłego syna. W owych ostatecznych chwilach na wezwanie modlitewne, na westchnienie z samej głę- bi trzewiów i jestestwa, jakby na skutek rozpęknięcia się serca zawsze przybywał niewi- dzialny. Samego nie było ani widać, ani słychać, ani czuć, ani można dotknąć, ani niczym
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|