|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
muszona mina. Najwyrazniej dobry nastrój był, dla Taylor zbyt optymistycznym wariantem. Dzień dobry powiedział, przeczesując wło- sy ręką. Co to jest, u diabła? zapytała, wciskając mu w rękę lokalną gazetę. ,,Taylor Gee zaatakowana przez działacza na rzecz obrony praw zwierząt . A żeby nie było wątpliwości, pod spodem umieszczono jego wiel- kie kolorowe zdjęcie, na którym pociesza po- brudzoną farbą Meg. 182 Stephanie Bond Jarett westchnął przynajmniej nie będzie mu- siał szukać pretekstu do rozpoczęcia rozmowy. Wejdz powiedział. Zrobię kawy. Taylor weszła do pokoju. Nie chcę żadnej cholernej kawy. Chcę wie- dzieć, jak to jest możliwe, że byłam z tobą gdzieś wczoraj wieczorem, skoro nawet nie pamiętam, żebym wychodziła z pokoju! Rosie nie chce mi nic powiedzieć. Stoi tylko i trzęsie się jak mały ratlerek. Usiądz, Taylor. Ale... Usiądz! Usiadła. Włożył filtr do ekspresu i nalał wody do pojem- nika. Obiecałaś, że przestaniesz brać te proszki. A co to ma wspólnego z... Wszystko przerwał jej Jarett, z trzaskiem stawiając pojemnik na blacie. Woda przelała się górą. Wziął głęboki wdech, po czym powoli wy- puścił powietrze z płuc. Twoje branie pigułek ma dużo wspólnego z tym zdjęciem dodał cicho. Nie rozumiem. Taylor, miałaś pojawić się na wczorajszym przyjęciu. Mort Heckel tam był. Mac Peterson powiedział, że ma wątpliwości na temat prze- dłużania ci kontraktu po twoim wyskoku w Za- go . I dotarły do niego plotki, że coś bierzesz. Być gwiazdą 183 Przełknęła ślinę i potrząsnęła głową. Więc? Więc Peterson kazał mi zrobić wszystko, żebyś tam się pojawiła. Na jej twarz wypełzł hardy uśmiech. Więc musiałeś dać mi całą garść jakichś środków pobudzających, bo nic nie pamiętam. Nic nie pamiętasz, bo cię tam nie było. Przestała się śmiać. Co powiedziałeś? Znalazłem ci sobowtóra. Taylor otworzyła usta i podniosła gazetę do oczu. To niemożliwe. A jednak powiedział sucho, wlewając wodę do ekspresu. Włączył go, po czym odwrócił się z powrotem do Taylor. Jej opalona twarz przybrała kolor purpury. Kto to był? Ktoś stąd. Ktoś cudowny. Ktoś szczególny. Jak śmiesz? Zerwała się na nogi i ruszyła w jego stronę. To mogło zrujnować moją karierę. Złapał ją za nadgarstki, zanim zdołała go ude- rzyć. Nie, Taylor. Byłaś na najlepszej drodze, żeby zrobić to własnymi rękami. I powinienem był ci na to pozwolić. Może czegoś by cię to nauczyło. Prychnęła i wyrwała mu rękę. Na pewno nikt nie uwierzył, że to byłam ja. 184 Stephanie Bond Wszyscy uwierzyli powiedział, wskazując zdjęcie. Nawet ty. Jej twarz wykrzywiła się, a do oczu napłynęły łzy złości. Dlaczego mnie ranisz? Przecież wiesz, że cię kocham. Jarett westchnął i podszedł do szafy, żeby wyjąć koszulę. Taylor, czy ty naprawdę tego nie widzisz? Zrobiłem to, żeby ci pomóc. I nie było to łatwe, ani dla mnie, ani dla niej. Taylor znów spojrzała na zdjęcie. Czy ona jest aktorką? Jak ją znalazłeś? Pamiętasz ten sklep, w którym robiłaś wczo- raj zakupy? Skinęła potakująco głową. Kiedy wchodziliśmy, zauważyłem, że pracują- ca w nim dziewczyna jest bardzo do ciebie podobna. Ta szara mysz? prychnęła. Chyba sobie żartujesz. Schylił się, żeby stuknąć palcem w gazetę. Nie. Taylor wyciągnęła paczkę papierosów i zapal- niczkę z kieszeni szlafroka. To jest pokój dla niepalących. Nic mnie to nie obchodzi powiedziała i zapaliła. Zaciągnęła się, założyła nogę na nogę, po czym wysunęła papieros w jego kierunku. Być gwiazdą 185 Tak myślałam, że coś między wami tam zaszło. O czym ty mówisz? Zmarszczył brwi. Wydmuchała dym w jego stronę. Widziałam, jak z tobą flirtuje. Nie przepadał, kiedy Taylor wpadała w szał zazdrości, więc dziękował Bogu, że zdążył po- zbierać ubrania, które nosiła Meg, i zanieść je do łazienki. Wyobraziłaś sobie. Zaśmiała się gardłowo, a jej stopa zaczęła podrygiwać. Była tobą zachwycona. Pewnie nie musiałeś jej nawet za to płacić. Jak się okazało powiedział Jarett, na- chylając się, żeby wyjąć jej papierosa z ręki zostawiłaś niedopałek w przebieralni i omal nie spaliłaś całego sklepu. Zapłaciłem jej dwa- dzieścia tysięcy dolarów, żeby pokryć koszty i za to, że zgodziła się ciebie zastąpić na przyję- ciu. Taylor spojrzała na resztki papierosa i wyraznie spokorniała. Na całe dwie sekundy. Mam nadzieję, że za dwadzieścia tysięcy dolarów dała dobre przedstawienie. Tak było. Mort Heckel był nią zachwycony. Uśmiech wykrzywił jej usta. Chcesz powiedzieć, że był zachwycony mną. Tak. Skinął głową. Myślał, że to byłaś ty, 186 Stephanie Bond i był oczarowany. Przeprosiła za twoje niekultura- lne zachowanie w Zago i podbiła jego serce. Oczy Taylor zwęziły się. Och, naprawdę? Tak. Powinnaś jej podziękować. Zmierzyła go spojrzeniem od stóp do głów i przechyliła głowę. Wygląda na to, że twoje serce też podbiła. Jarett nalał dwie filiżanki kawy. Meg Valentine jest nauczycielką w szkole podstawowej w Peorii. Zajmuje się sklepem siost- ry, która wyjechała. I jest bardzo miłą osobą. Skąd wiesz, że nie poleci do jakiejś gazety? Postawił jedną filiżankę przed Taylor, sam napił się z drugiej. Meg nie jest takim typem osoby. Poza tym mogłaby stracić pracę, gdyby ktokolwiek się do- wiedział. Uśmiechnął się krzywo. W razie gdybyś o tym jeszcze nie słyszała, Taylor Gee nie jest wzorem do naśladowania. Pokazała mu język. Ale jak udało ci się sprawić, że naprawdę wyglądała jak ja? Rosie mi pomogła. Ufarbowała jej włosy, kupiła kolorowe szkła kontaktowe. Stylistka i fry- zjerka zrobiły resztę. Naprawdę nie wiedziały, że to nie ja? Nie. Dałem im twoje zdjęcie, żeby miały
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|