|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
88 Mary Balogh kÅ‚amstw i wszetecznej obÅ‚udy, nadeszÅ‚y Å›wiÄ™ ta. Dla wszystkich, także dla czwórki grzesz ników: pana Hollandera, Debbie, wicehrabiego Folingsby'ego i Verity. Tamtej nocy, od której minęło ponad osiem naÅ›cie stuleci, narodziÅ‚o siÄ™ Å›wiÄ™te dzieciÄ…tko. Co rok rodzi siÄ™ wciąż na nowo i tak bÄ™dzie zawsze. Zawsze bÄ™dÄ… narodziny. Zawsze nadzieja. Za wsze miÅ‚ość. - Drodzy przyjaciele... - GÅ‚os duchownego byÅ‚ pogodny, a jednoczeÅ›nie peÅ‚en powagi, caÅ‚ kiem inny niż gÅ‚os wielebnego Moffatta, kiedy konwersowaÅ‚ przy herbacie czy podczas kolacji. Teraz wielebny uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do każdego z nich z osobna, jakby chciaÅ‚ ofiarować im ciepÅ‚o, spokój i radość tej Å›wiÄ™tej nocy. NabożeÅ„stwo trwaÅ‚o przeszÅ‚o godzinÄ™, na koniec odÅ›piewano piÄ™kny hymn. Wszyscy Å›pie wali z zapaÅ‚em, każdy trochÄ™ po swojemu. Verity bardzo czysto, w przeciwieÅ„stwie do jednego ze stangretów, który faÅ‚szowaÅ‚ niemiÅ‚o siernie. Gospodyni stosowaÅ‚a imponujÄ…ce vib rato. Pan Hollander dysponowaÅ‚ silnym teno rem. Debbie Å›piewaÅ‚a z wymowÄ… jawnie wska zujÄ…cÄ… na Yorkshire. MaÅ‚y David w Å›piew wkÅ‚a daÅ‚ caÅ‚e swoje serce, stosujÄ…c siÄ™ przy tym caÅ‚kowicie do wÅ‚asnej tonacji. Nie, nie stanowili idealnego chóru, ale nie miaÅ‚o to żadnego zna czenia. Ich Å›piew byÅ‚ wyrazem najwiÄ™kszej Gwiazda betlejemska 89 radoÅ›ci. Obchodzili przecież Å›wiÄ™ta. ZwiÄ™ta Bo żego Narodzenia. Kiedy umilkÅ‚y ostatnie dzwiÄ™ki, niespodzie wanie przemówiÅ‚a pani Moffatt: - Panie Hollander, pani Hollander! ProszÄ™ wybaczy:, że narażam paÅ„stwa na kolejne nie wygody. Henry, kochanie, wydaje mi siÄ™, że nasze dziecko pojawi siÄ™ na Å›wiecie w dniu Bożego Narodzenia. ROZDZIAA SZÓSTY Henry Moffatt dÅ‚ugimi krokami przemierzaÅ‚ bawialniÄ™, co czyniÅ‚ zresztÄ… nieustannie przez ostatnich kilka godzin. - WÅ‚aÅ›ciwie czÅ‚owiek powinien do tego przywyknąć - powiedziaÅ‚, zatrzymujÄ…c siÄ™ na chwilÄ™ przed Julianem i Bertiem, którzy obaj, jeden bledszy od drugiego, trwali na swych krzesÅ‚ach po obu stronach kominka. - W koÅ„cu mam już dwóch synów. A tak nie jest. Wszyst kie moje myÅ›li sÄ… teraz przy dziecku, moim dziecku, które z trudem toruje sobie drogÄ™ na Å›wiat. Wszystkie moje myÅ›li sÄ… też przy mojej towarzyszce życia, osobie tak mi bliskiej, jakby to byÅ‚a moja krew. Cierpi teraz niewysÅ‚owiony ból, samotnie stawiajÄ…c mu czoÅ‚o, dlatego czujÄ™ siÄ™ tak bezradny i jednoczeÅ›nie winny, że nie mam w sobie wiÄ™cej wiary w zamysÅ‚y Wszech mogÄ…cego. Poza tym, może zabrzmi to trywial- Gwiazda betlejemska 91 nie, ale nawet w takiej chwili nie potrafiÄ™ zapomrieć, jak bardzo oboje z żonÄ… pragniemy córki. - Wielebny westchnÄ…Å‚ i podjÄ…Å‚ swojÄ… wÄ™drówkÄ™ donikÄ…d, czyli tam i z powrotem. - Czy to siÄ™ wreszcie skoÅ„cz? Julian nigdy nie przebywaÅ‚ pod jednym da chem z kobietÄ… wydajÄ…cÄ… dziecko na Å›wiat. Kiedy pomyÅ›laÅ‚ o tym, co dzieje siÄ™ teraz na piÄ™trze - bo i jakże mógÅ‚ o tym nie myÅ›leć1?-! - sÅ‚yszaÅ‚ w uszach dziwny szum, w nozdrzach czuÅ‚ osobliwy chłód. DopuszczaÅ‚ nawet moż liwość omdlenia, choć to nie on byÅ‚ przyszÅ‚ym ojcem. ] przypominaÅ‚ sobie, jak nonszalancko kilka dni temu w pokoju dziecinnym w swoim domu planowaÅ‚ posiadanie dziecka jeszcze przed nastÄ™pnym Bożym Narodzeniem. Albo tuż po. To musi boleć jak diabli, pomyÅ›laÅ‚. Dla niego ta myÅ›l byÅ‚a niemal odkryciem stulecia. W wiosce nie byÅ‚o doktora, tylko akuszerka, która mieszkaÅ‚a co najmniej milÄ™ stÄ…d. Dotarcie do niej byÅ‚o teraz niemożliwoÅ›ciÄ…, o skÅ‚onieniu jej do przybycia do domu pana Hollandem nie wspominajÄ…c. A dziecko byÅ‚o już w drodze. Na szczęście pani Moffatt z uÅ›miechem - bez wÄ…tpienia byÅ‚a to tylko maska spokoju - ob wieÅ›ciÅ‚a wszystkim, że przecież urodziÅ‚a już dwójkÄ™ dzieci, byÅ‚a też przy narodzinach kilkor ga innych, wiÄ™c doskonale da sobie radÄ™ sama, o ile kucharka przygotuje kilka rzeczy, i to 92 Mary Balogh jak najprÄ™dzej, bo czas nagli. ProsiÅ‚a też, żeby wszyscy udali siÄ™ na spoczynek, a ona obiecuje, że nie bÄ™dzie przeszkadzać gÅ‚oÅ›nymi krzykami. Julian natychmiast oczyma wyobrazni ujrzaÅ‚ kobietÄ™ wijÄ…cÄ… siÄ™ z bólu w Å›miertelnych mÄ™czar niach i, naturalnie, krzyczÄ…cÄ… wniebogÅ‚osy. Debbie, z oczyma zajmujÄ…cymi teraz wiÄ™cej niż poÅ‚owÄ™ twarzy, wpatrywaÅ‚a siÄ™ w bladego jak papier Bertiego. - Skoro pani tak twierdzi... - odezwaÅ‚ siÄ™ sÅ‚abym gÅ‚osem. - Chodz, Henry - powiedziaÅ‚a pani Moffatt. - Najpierw poÅ‚ożymy chÅ‚opców spać. Pani Simp- kins, czy mogÄ™ liczyć na paniÄ…? ProszÄ™ przyjść tu za kilka chwil... Twarz pani Simpkins przybraÅ‚a kolor jasnej zieleni. I wtedy przemówiÅ‚a Blanche: - Pani Moffatt, sama sobie pani nie poradzi. Poza tym pani zadaniem jest wytrzymać ból i nic wiÄ™cej. My zajmiemy siÄ™ caÅ‚Ä… resztÄ…. Panie Moffatt, czy nie mógÅ‚by pan sam zaprowadzić chÅ‚opców do łóżek? ChÅ‚opcy, pocaÅ‚ujcie mamÄ™ na dobranoc. Rankiem czeka was wspaniaÅ‚a niespodzianka. Im szybciej zaÅ›niecie, tym szybciej przekonacie siÄ™, co to za niespodzianka. Pani Lyons, proszÄ™ nagrzać wody w dużym kocioÅ‚ku i trzymać na ogniu. Pani Simpkins, proszÄ™ przygotować jak najwiÄ™cej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|