|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najbliższej tacy pełny kieliszek szampana. Jej intencje były jasne jak słońce, kiedy wczepiła palce w pasek i patrząc Clayowi prosto w oczy, wlała zawartość kieliszka w jego spodnie. 31 RS ROZDZIAA TRZECI Następnego ranka Maddie siadła przy kole garncarskim i całą swoją frustrację i upokorzenie wyładowała na biednej, bezbronnej kupie gliny. Kiedy waliła w nią pięścią i formowała według własnych życzeń, widziała przed sobą Claya. Panowanie nad wilgotną zimną bryłą pochłaniało ją w równym stopniu jak myśli o wilgotnych, ciepłych ustach bananowego chłopca. Poddała się po piętnastu minutach daremnej walki o odzyskanie koncentracji. Przygarbiona, ponuro patrzyła w okno pracowni, starając się zagłuszyć uporczywą pamięć ostatniego wieczoru. - To się nigdy nie zdarzyło - oświadczyła Maxwellowi, łaciatemu kocurowi, który jak co dzień towarzyszył jej w pracy. - Nie sterczałam na tym przyjęciu jak postrzelona trzynastolatka, robiąc do Claya Jamesa cielęce oczy. Nie stałam przed nim jak wryta, licząc na pocałunek. I oczywiście nie załamałam się jak spróchniała stołowa noga, kiedy odczytał moje myśli i jego zabójczo zmysłowe usta wykrzywiły się w szyderczym uśmieszku, a potem orzekły, że jestem zalana. Rozmasowała zesztywniałe ramiona i westchnęła z niesmakiem. Gdzie ona, do diabła, miała głowę? Może Clay się nie mylił? Może rzeczywiście przesadziła z szampanem? To by jakoś tłumaczyło, dlaczego próbowała z nim flirtować. Wsparta łokciami na udach, dłubała nieprzytomnie w glinie oblepiającej jej palce. - Niezłe zagranie, Brannigan - mruknęła, porzucając nadzieję, że doczeka się choć odrobiny współczucia od kota - ale przecież ty, biedna idiotko, nie byłaś wstawiona. Była ciekawa. Zaintrygowało ją to, co powiedział Garrett, podnieciły pewne wspomnienia i oczarował kuszący błysk w błękitnych oczach Claya. - Nie. Oczywiście, że nie byłam wstawiona... Było gorzej! Coś ją wtedy opętało. A najgorsze, że on o tym 32 RS wiedział. Wiedział dokładnie, co jej chodzi po głowie. - Chciałaś zaspokoić swoją ciekawość, a skończyłaś z gigantycznym guzem urażonej dumy. W innej dzielnicy miasta Clay w swoim biurze wgapiał się w listę materiałów do zaplanowanej na pózną jesień budowy. Fakt, że dochodziło południe, a on ślęczał wciąż nad tą samą kartką papieru od ponad godziny, nie poprawił mu nastroju. Wciąż myślał o ostatnim wieczorze. To była totalna katastrofa, która zaczęła się od występu w numerze Chiquita Banana". Potem Maddie na przyjęciu ochrzciła mu szampanem ptaszka - i to jak na jeden dzień powinno wystarczyć. Ale nie. Dobiła go Veronica, która ni stąd, ni zowąd zadała mu subtelne pytanie, do czego oboje zmierzają, a na odpowiedz nie musimy się z niczym spieszyć" poradziła mu, żeby wobec tego wypchał się końskim łajnem. W ten oto sposób objawiła mu się Veronica, jakiej dotąd nie znał. Z jednej strony z ulgą przyjął fakt, że za tymi przejrzystymi niebieskimi oczami kryje się coś istotniejszego od przepisów kulinarnych. Z drugiej jednak odkrycie, że ta istota jest tak wulgarna, wprawiło go w szok. Prawdę mówiąc, nie miał jej wcale za złe, że się wściekła. Ostatnio dosyć jasno dawał jej do zrozumienia, że traktuje ich związek bardzo poważnie. I naprawdę nie wiedział, dlaczego raptem zaczął się wycofywać. Gotowy był przecież się ustatkować. Uwierzył, że Veronica jest właśnie tą kobietą, z którą chce założyć rodzinę. tu jeden uśmiech, jeden kuszący, niepewny uśmieszek Maddie, tej nawiedzonej złośnicy, sprawił, że zawirowało mu w głowie i niczego już nie był pewny. Musi wziąć się w garść! Po raz czwarty tego ranka zbierał się, żeby wysłać Veronice kwiaty z przeprosinami. I wciąż nie mógł się na to zdobyć. Właściwie z każdą chwilą zwłoki nabierał pewności, że już nigdy nie wyśle kwiatów Veronice, nie zadzwoni do niej, że to już koniec. Powinien się tym trochę bardziej zmartwić, ale w końcu przyznał 33 RS się sam sobie, że choć bardzo lubi Veronike, to tak naprawdę nigdy jej nie kochał. Kochał myśl o tym, że ją kocha, że ożeni się, założy rodzinę, lecz, Bogiem a prawdą, tylko wmawiał sobie tę miłość. Nie, nie zadzwoni już do Veroniki. Nim zatracił się w spekulacjach, dlaczego tak ochoczo porzuca pewny, trwały związek, jego myśli poszybowały w innym kierunku. Znowu stanęła przed nim Maddie, kusząca go słodkim spojrzeniem wilgotnych oczu. Patrzył w te oczy jak zaczarowany, a potem w panice uciekł się do starej, niezawodnej taktyki - napaści z zaskoczenia. Kiedy zadrwił z Maddie, że jest pijana, krótki, przelotny błysk w jej oczach sprawił, że coś w nim się załamało. Omal nie spalił się ze wstydu. Nie chciał jej zranić. A już na pewno, do diabła, nie zamierzał nie spać po nocach przez to, że jednak to zrobił! W końcu nic specjalnego się nie stało. Napadali na siebie od zawsze... Ale nigdy dotąd nie czuł się przez to tak podle. Nie podobało mu się to wszystko: jego wyrzuty sumienia, to, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|