|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Georg uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szyderczo. - Naturalnie, przyjÄ™li tÄ™ wiadomość entuzjastycznie, aby wyÅ‚udzić od was wiÄ™cej. - Pohamuj siÄ™, Georg, jak możesz tak mówić o naszych pracownikach? - powiedziaÅ‚a rozgniewana Rose. WybuchnÄ…Å‚ ze zÅ‚oÅ›ciÄ…: - Zamilcz, co ty możesz o tym wiedzieć! Radca wyprostowaÅ‚ siÄ™ gwaÅ‚townie. - WstydziÅ‚byÅ› siÄ™, jak możesz faÅ‚szywie i niesprawiedliwie oceniać naszych ludzi! To robotnicy pomogli nam uczynić zakÅ‚ady Carola wielkimi. Z pewnoÅ›ciÄ… nie dokonali tego sami, bo oprócz siÅ‚y fizycznej potrzebna byÅ‚a inteligencja. Ale bez ich pomocy nie osiÄ…gnÄ™libyÅ›my tak wiele. Pracodawcy i pracownicy tworzÄ… caÅ‚ość, sÄ… na siebie skazani i dlatego obie strony muszÄ… dziaÅ‚ać, aby stworzyć dobre wzajemne stosunki. Georg szydziÅ‚: - To oddaj im wszystko, co masz, do ostatniego grosza, wtedy może bÄ™dÄ… zadowoleni. - Tego nikt z nich nie żąda, musiaÅ‚by być niespeÅ‚na rozumu. CzyniÄ™ ludzi wolnymi i zadowolonymi z pracy i to daje mi satysfakcjÄ™. Ty, mój kochany Georgu, masz mimo swojej zarozumiaÅ‚ej wyniosÅ‚oÅ›ci ciasne horyzonty myÅ›lowe. Gdybym pozwoliÅ‚ kierować wedÅ‚ug twojego widzimisiÄ™, zle dziaÅ‚oby siÄ™ w zakÅ‚adach Carola. I dlatego, powiem ci o tym już dzisiaj, także po mojej Å›mierci bÄ™dzie rzÄ…dziÅ‚ tutaj mój duch. Gert bÄ™dzie wykonawcÄ… mojej woli. a ty nie bÄ™dziesz mógÅ‚ przedsiÄ™wziąć nic bez jego zgody. Nie oddawaj siÄ™ zatem marzeniom o przyszÅ‚oÅ›ci, niepotrzebnie Å‚udzisz siÄ™, że bÄ™dziesz tu rzÄ…dziÅ‚ samowolnie. PodporzÄ…dkuj siÄ™ zawczasu; wszystko tu bÄ™dzie dalej prowadzone wedÅ‚ug moich ustaleÅ„. Twarz Georga wykrzywiÅ‚a siÄ™. PodskoczyÅ‚ i podszedÅ‚ do okna. WypeÅ‚niÅ‚a go bezmyÅ›lna wÅ›ciekÅ‚ość i jednoczeÅ›nie straszna nienawiść do brata. Radca sam byÅ‚ zdenerwowany, mimo że próbowaÅ‚ siÄ™ opanować. MusiaÅ‚ wreszcie raz zdecydowanie porozmawiać ze starszym synem. Spokojnie zwróciÅ‚ siÄ™ teraz do żony, która siedziaÅ‚a naprzeciwko z zaciÅ›niÄ™tymi ustami. - Klaryso, ale odeszliÅ›my od życzenia Rose zorganizowania zabawy dla dzieci. Mam nadziejÄ™, że dasz na to swojÄ… zgodÄ™. PieniÄ…dze na tÄ™ uroczystość dostanie Rose jako urodzinowy prezent ode mnie. To naturalnie nie musi ci przeszkodzić w urzÄ…dzeniu przyjÄ™cia w domu. Radczyni nie odpowiedziaÅ‚a od razu. Rose wyciÄ…gnęła do niej proszÄ…co rÄ™ce i patrzyÅ‚a bÅ‚agalnie. Radczyni uniosÅ‚a wysoko ramiona. - JeÅ›li o mnie chodzi, róbcie, co chcecie. Przecież ja nie mam nic do powiedzenia! Doprawdy, nie rozumiem ciÄ™, Rose. Co to może być za przyjemność? Jestem naprawdÄ™ ciekawa, na jakie osobliwe pomysÅ‚y jeszcze wpadniesz. Najpierw przeforsowaÅ‚aÅ› ten kaprys z przedszkolem, dzisiaj uroczystość w lesie, jutro podchwycisz jeszcze inny dziwaczny pomysÅ‚. Nie wiem, co na to poradzić, jestem caÅ‚kowicie po stronie Georga i podpisujÄ™ siÄ™ pod tym, co powiedziaÅ‚. SÅ‚yszÄ…c sÅ‚owa matki, Georg odwróciÅ‚ siÄ™ od okna i podszedÅ‚ do stoÅ‚u. MilczÄ…c, z odÄ™tymi ustami, zajÄ…Å‚ ponownie swoje miejsce. Zaraz po kolacji radczyni i Georg oddalili siÄ™. Radca spojrzaÅ‚ za nimi z gorzkim uÅ›miechem. Gert chwyciÅ‚ impulsywnie jego rÄ™kÄ™. - Kochany, kochany tato - powiedziaÅ‚ tylko. Starszy pan uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niego. - Już dobrze, mój synu! Rose, zaÅ›piewaj nam kilka pieÅ›ni, musimy zmienić nastrój! To nierozsÄ…dne, aby różnice poglÄ…dów pozbawiaÅ‚y nas dobrego humoru. Rose objęła go. A potem poszÅ‚a do pokoju muzycznego. PodeszÅ‚a do okna i popatrzyÅ‚a na drugi brzeg. I znowu zobaczyÅ‚a tam dwie szczupÅ‚e postacie. Zaraz zapomniaÅ‚a tÄ™ przykrÄ… scenÄ™ przy stole. PodeszÅ‚a do fortepianu i zagraÅ‚a przygrywkÄ™. RadoÅ›nie rozlegÅ‚ siÄ™ jej gÅ‚os w ten wiosenny wieczór i oddawaÅ‚ to, co czuÅ‚o serce: Kocham ciÄ™ teraz i w wiecznoÅ›ci". Gdy Gert Ruhland szedÅ‚ nastÄ™pnego ranka przez salÄ™ korespondentek, zobaczyÅ‚, że także dzisiaj miejsce Käthe jest puste. Nie mógÅ‚ siÄ™ pozbyć wewnÄ™trznej obawy o niÄ…. WszedÅ‚ do swojego gabinetu i podsÅ‚uchiwaÅ‚ z zapartym tchem, co dzieje siÄ™ po drugiej stronie. Ale przez obite drzwi nie przechodziÅ‚ żaden dzwiÄ™k. Georg nie zamieniÅ‚ z nim od wczorajszego wieczoru ani sÅ‚owa. Przy Å›niadaniu siedzieli w milczeniu naprzeciwko siebie. Gert sÅ‚uchaÅ‚ jeszcze chwilÄ™. Potem usiadÅ‚, zÅ‚y na siebie, przy biurku i zaczÄ…Å‚ pracować. Ale ciÄ…gle nasÅ‚uchiwaÅ‚. DrÄ™czyÅ‚o go, że Käthe Lindner byÅ‚a po drugiej stronie, z jego bratem. NajchÄ™tniej wszedÅ‚by i pod byle jakim pretekstem tak dÅ‚ugo zatrzymaÅ‚ siÄ™ u brata, dopóki ona nie opuÅ›ciÅ‚aby gabinetu. Sam nie wiedziaÅ‚, czego siÄ™ lÄ™kaÅ‚. JeÅ›li Georg rzeczywiÅ›cie za bardzo zbliżyÅ‚by siÄ™ do panny Lindner, to nie byÅ‚a ona, jego zdaniem, osobÄ…, która by sobie na to pozwoliÅ‚a. Być może obawiaÅ‚aby siÄ™ utraty posady, gdyby musiaÅ‚a jego brata przywoÅ‚ać do porzÄ…dku. Nie mogÅ‚a przecież wiedzieć, że znalazÅ‚aby z pewnoÅ›ciÄ… ochronÄ™ i pomoc u jego ojca. Nagle podniósÅ‚ siÄ™ przerażony. Z drugiej strony, mimo obitych drzwi, dobiegÅ‚ gÅ‚uchy odgÅ‚os. Nic nie mogÅ‚o go już powstrzymać. Zdenerwowany podskoczyÅ‚ do drzwi i otworzyÅ‚ je zdecydowanym ruchem. WszedÅ‚ i zobaczyÅ‚ Käthe Lindner stojÄ…cÄ… obok maszyny do pisania. KrzesÅ‚o, na którym siedziaÅ‚a, leżaÅ‚o przewrócone. Jej twarz byÅ‚a blada i wyrażaÅ‚a gniew. A Georg staÅ‚ pozornie spokojny przy swoim biurku i wertowaÅ‚ stos
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|