|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w sÅ‚oÅ„cu ostatni przebÅ‚ysk piÄ™kna przed rzeziÄ…. Aeb potwora zniżyÅ‚ siÄ™, po czym zaczÄ…Å‚ poruszać siÄ™ miarowo w bok, tam i z powrotem, wraz z zagÅ‚Ä™bianiem siÄ™ kłów. SzaÅ‚ darcia i kÄ…sania. Potwór, usiÅ‚ujÄ…c zaspokoić swój wynaturzony głód, rozrzucaÅ‚ wokół wydarte kawaÅ‚ki. . . Gdy czerwieniejÄ…ce promienie sÅ‚oÅ„ca oÅ›wietliÅ‚y arenÄ™ rzezi i zniszczenia, po- twór, nasyciwszy palÄ…cy głód, uniósÅ‚ swe nadÄ™te cielsko i odleciaÅ‚, pragnÄ…c prze- trawić potężnÄ… ucztÄ™. 116 ChÅ‚odny wietrzyk owiaÅ‚ sÅ‚abo czÅ‚owieka, podwiewajÄ…c poÅ‚y jego peleryny. CzÅ‚owiek nieprzytomnie uniósÅ‚ powieki, a gdy jego zakoÅ„czenia nerwowe eks- plodowaÅ‚y ostatnimi minutami popoÅ‚udniowej drzemki, caÅ‚ym ciaÅ‚em wstrzÄ…snęła straszliwa konwulsja. Vhintz ziewnÄ…Å‚ szeroko i podrapaÅ‚ siÄ™ po ramieniu. Cmoka- jÄ…c i przeciÄ…gajÄ…c siÄ™, podniósÅ‚ ksiÄ™gÄ™ i schowaÅ‚ jÄ… ostrożnie do plecaka. Sztyw- no wstaÅ‚, przeciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ po raz kolejny, rozmasowaÅ‚ plecy i wyruszyÅ‚ w stronÄ™ nastÄ™pnego miasta, pozostawiajÄ…c po sobie ogrzany fragment pniaka, odciÅ›niÄ™ty w trawie ksztaÅ‚t czÅ‚owieka i malutkÄ… kupkÄ™ przeżutego pożółkÅ‚ego pergaminu. Delikatny powiew wiatru uniósÅ‚ strzÄ™py, ukrywajÄ…c je pod stertÄ… zeszÅ‚orocz- nych liÅ›ci. Nieopodal, trawiÄ…c popoÅ‚udniowÄ… biesiadÄ™, chrapaÅ‚ cichutko maÅ‚y mól książ- kowy. * * * Na samym koÅ„cu ciemnego, wilgotnego, brukowanego zauÅ‚ka kilkudziesiÄ™ciu najpodlejszych przestÄ™pców z caÅ‚ego fortu Knumm spÄ™dzaÅ‚o szalonÄ… noc poza domem. Nie byÅ‚o w tym nic niezwykÅ‚ego. Zawsze spÄ™dzali noc poza domem. Zawsze znalezli jakÄ…Å› wymówkÄ™. Wykazywali siÄ™ niesamowitÄ… inwencjÄ… przy ich wymyÅ›laniu. JeÅ›li nie byÅ‚o nowego zbiega, którego przystanie do wesoÅ‚ej gromadki należaÅ‚o oblać, zawsze wypadaÅ‚a rocznica przystania nowego zbiega do gromadki, czasem nowe mor- derstwo do uczczenia, a czasem nawet rozrzutny zÅ‚odziej, który stawiaÅ‚ kolejki, by oblać Å‚up z ostatniego wÅ‚amania. W Królewskiej Czapie Å‚atwo byÅ‚o znalezć przyjaciela: byÅ‚ nim każdy nietrzymajÄ…cy noża przy twoim gardle, nerkach itp. PrzestÄ™pcy w forcie Knumm umieli siÄ™ bawić. Zawsze przebywali w Czapie, jak skrótowo okreÅ›lano lokal. Kochali tutejszÄ… AtmosferÄ™, a ona kochaÅ‚a ich. ObowiÄ…zkiem byÅ‚o zajrzeć na imprezÄ™. Nie uznawano żadnych wymówek. Na- wet morderstwa, w tym wÅ‚asnego. Tej nocy jak zwykle byÅ‚o tÅ‚oczno. Ichnaton Asasyn siedziaÅ‚ przy stoliku do gry w Czachy6 wraz z Aznarem WykidajÅ‚Ä…. Wokół stolika tÅ‚oczyÅ‚a siÄ™ zgraja pod- rzÄ™dnych bandytów i zÅ‚odziei. UkÅ‚adaj! wrzasnÄ…Å‚ Ichnaton, przekrzykujÄ…c gwar. 6 Czachy sÄ… grÄ…, do której potrzebne sÄ…: pÅ‚aska pÅ‚yta kamienna o szeÅ›ciu uzach, dwa niewielkie toporki i zero zasad. No dobra, zasady istniejÄ…, ale sÄ… w stu procentach zmienne i zależne od dwóch czynników: a) kto potrafi gÅ‚oÅ›niej wrzeszczeć; b) ile dotychczas wypiÅ‚. 117 Aznar pochyliÅ‚ siÄ™, wrzuciÅ‚ monetÄ™ w bok stoÅ‚u i zaczÄ…Å‚ ukÅ‚adać to, co siÄ™ na nim pojawiÅ‚o. Barman Skroth m walczyÅ‚ z kilkoma wariatami, wykłócajÄ…cymi siÄ™ o cenÄ™ ostatniej kolejki. Reszta klienteli albo bawiÅ‚a siÄ™ oglÄ…daniem zapasów przy barze, albo oszuki- waÅ‚a siÄ™ nawzajem na tysiÄ…ce sposobów przy maÅ‚ych stoliczkach, rozrzuconych po mrocznym wnÄ™trzu. PanowaÅ‚a wyÅ›mienita Atmosfera, sprzyjajÄ…ca byciu zÅ‚ym. Ja rozbijam! pisnÄ…Å‚ Ichnaton, stajÄ…c twarzÄ… w twarz z Aznarem i dla lep- szego efektu dzgajÄ…c nożem trzech skradajÄ…cych siÄ™ zÅ‚odziejaszków. W powietrzu pojawiÅ‚ siÄ™ blady, czarny grymas. Atmosfera siÄ™ nagrzewaÅ‚a. Kiedy jÄ… uÅ‚ożyÅ‚! Czy ty siÄ™ KAÓCISZ? odparÅ‚ pytajÄ…co Ichnaton, bawiÄ…c siÄ™ nonszalanc- ko przeszÅ‚o trzynastocalowym nożem do patroszenia. . . . eee. . . Ja rozbijam powtórzyÅ‚ Ichnaton szeptem, który jednakże wszyscy sÅ‚y- szeli. Przed nim, na pÅ‚askim kamiennym stole, leżaÅ‚o pięć sferycznych przedmio- tów, uÅ‚ożonych w przybliżeniu w trójkÄ…t. WyprostowaÅ‚ siÄ™, unikajÄ…c niskich, dÄ™bowych belek, zacisnÄ…Å‚ zÄ™by i opuÅ›ciÅ‚ swój topór na najbliższÄ… kulÄ™. Gdy pÄ™kÅ‚a, rozlegÅ‚ siÄ™ dzwiÄ™k rozÅ‚upywanych koÅ›ci. Bandyci i zÅ‚odzieje wyrazili okrzykami swojÄ… aprobatÄ™. Na stole szara masa wymieszaÅ‚a siÄ™ z krzepnÄ…cÄ… już krwiÄ… i pociekÅ‚a do uz. Pierwsza! Cha, cha, cha! wrzasnÄ…Å‚ Ichnaton, podnoszÄ…c topór do dru- giego uderzenia. Tym razem pod ciosem pÄ™kÅ‚y dwie czaszki Å›wieżych nieboszczyków. ZÅ‚odzie- je oszaleli z zachwytu. Aktywny udziaÅ‚ publicznoÅ›ci byÅ‚ żywotnym elementem życia nocnego w Czapie. JeÅ›li nie rozbawiÅ‚eÅ› publiki swojÄ… grÄ…, niebawem publi- ka mogÅ‚a zabawiać siÄ™ tobÄ…, i to niekoniecznie w jednym kawaÅ‚ku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|