|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
słuchawkę. Naprawdę. - Z udaną pewnością siebie dodała: - Dobranoc, Elizabeth. Do zobaczenia rano. Jonas wziął od niej słuchawkę i odłożył na widełki. - Co takiego masz mi powiedzieć? - To trochę skomplikowane. - Wbrew powszechnemu przekonaniu my, ludzie prości, rozumiemy angielski. Musisz po prostu mówić wolno i nie używać zbyt trudnych słów. TEN TRZECI " 81 Zaskoczona jego sarkazmem, Alanna uprzytomniła sobie, że zle to rozgrywa. - Przykro mi, że Elizabeth nam przerwała. - Nie ma sprawy. - Jego zazwyczaj łagodny głos miał dziwnie chropawe brzmienie. - Lepiej przestań robić uniki i zdradz mi to, o czym tak bardzo boisz się powiedzieć. - Nie możemy wracać do domu razem, Jonas. - Dlaczego? - Zmrużone oczy zalśniły lodowatym bły skiem. - Ale czy muszę pytać? - Nie jest tak, jak myślisz - zaprotestowała, sięgając po żakiet. Mignięcie kremowej piersi na chwilę zakłóciło tok myśli. Pożądanie. Złość. Strach. Doświadczał tych uczuć nie raz, ale nigdy jednoczesnie. I, do diabła, nie było to przyjemne doznanie. Alanna potrafiła rozpoznać ślepy upór. Ale nigdy nie wi działa go u Jonasa. Przeciwnie, zawsze uważała go za najspo kojniejszego, najbardziej zgodnego człowieka na ziemi. - Nawet nie starasz się tego zrozumieć, prawda? - Wypróbuj mnie. - Jonas złożył ręce na piersi. - Zgoda. Po jutrzejszej uroczystości w Różanym Ogro dzie Mitch wraca do San Francisco. - Nietrudno się tego domyślić. Chodzi o to, żebyśmy w drodze powrotnej udawali, że się nie znamy, tak? - To trochę bardziej skomplikowane. - Ciekawe, dlaczego mnie to nie dziwi. Nienawidziła jego szorstkiego głosu, chłodu, rezerwy, z ja ką ją traktował. - Jonas... - Po prostu przestań to przeciągać, Alanno. Powiedz mi wreszcie, co, u diabła, uknułaś z Elizabeth. - Mitch zatrzyma się w naszym domu. - W naszym, to znaczy w twoim i moim? Czy w naszym, czyli w twoim i Mitcha? 82 " TEN TRZECI Poznała Jonasa kilka dni po kupnie domu. Wspólnie plano wali każdy szczegół renowacji. Nieformalnie dom należał w takim samym stopniu do Jonasa jak do niej. Nie chcąc okazać, jak bardzo te słowa ją zraniły, przeszła przez pokój do stolika, na którym leżał klucz od apartamentu. - Znasz odpowiedz. Przerażony, rzucił bez zastanowienia: - Myślałem, że znam. Ale to było przedtem, zanim twój mąż zmartwychwstał. - Były mąż - powiedziała cicho Alanna. - Ja to wiem i ty też - odparował, przemierzając prze strzeń między nimi trzema długimi krokami. - Ale kiedy, u diabła, on się dowie, że nie jesteś już panią Cantrell? Zamknął ją w pułapce między stołem a sobą. Alanna wy czuwała siłę Jonasa, choć ich ciała ledwie się stykały. Po ostatniej nocy nie była zaskoczona jego gwałtownością. - Wkrótce mu powiem - szepnęła. - Jak tylko wyzdro wieje. Dlatego też chciałabym, żebyś poleciał do San Franci sco przed nami i zabrał z domu swoje rzeczy - wyrzuciła z siebie gwałtownie. Ujęła jego twarz w dłonie. - Byłeś tak cudownie wyrozumiały, Jonas. Tak cierpliwy. Daj mi jeszcze trochę czasu. Zgoda? Jonas nie miał najmniejszej ochoty być cierpliwy. Gniotąc wargami jej usta, pocałował ją z całym powstrzymywanym gniewem. Od tego pocałunku zakręciło jej się w głowie. W oba wie, że kolana jej nie utrzymają, Alanna przywarła do niego. Zbyt szybko wypuścił ją z objęć. Wciąż drżąca, wpatrywa ła się w niego przepełnionymi namiętnością oczami koloru morza. - Chcę, żebyś zapamiętała - powiedział -jak to smakuje. Jak to odczuwamy. Oboje. - Wsunął dłoń pod jej żakiet i pie ścił piersi przez cienką warstwę jedwabiu. TEN TRZECI " 83 Zanim zdobyła się na odpowiedz, otworzył drzwi. - Lepiej już idz, Alanno. Zanim ulegnę swoim najniższym instynktom i przywiążę cię do mego łóżka. Gdzie, jak oboje wiemy, jest twoje miejsce. Wypcłinął ją na korytarz i zdecydowanie zamknął drzwi, zostawiając za nimi oszołomioną, zdezorientowaną Alannę. Rozdział 7 Jonas zdawał sobie sprawę, że zabranie rzeczy z domu Alanny nie będzie łatwe. Nie spodziewał się jednak, że widok
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|