|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
referencje. Harcerze przyjęli wizytówki i byli chyba bardzo dumni z propozycji. Po dwudziestu minutach byliśmy już sam na sam ze staruszkiem. - Paweł Daniec - jeszcze raz przedstawiłem się podając mężczyznie rękę. - Tadeusz Mosiorowicz - odpowiedział. Przedstawiłem mu Olbrzyma i harcerzy. Pan Tadeusz zaprosił nas do swojego domku. - Chodzcie, panowie, mam tylko herbatę, ale zawsze to coś. - Mam trochę kanapek - pochwalił się Olbrzym. - A my chleb i konserwy - dodał Maciek. W sumie mieliśmy tyle prowiantu, że mogliśmy urządzić całonocną ucztę. Opowiedziałem naszemu gospodarzowi o poszukiwaniach skarbu Samsonowa, a Olbrzym przypomniał o liście. - No tak - przyznał pan Tadeusz. - Napisałem do pana, chociaż ten ślad może być bardzo nikły. - Powiem panu, że mój dziadek też opowiadał, że dostał rozkaz ze sztabu Samsonowa, żeby zakopać dwie tajemnicze skrzynie. - To dziwne - mruczał pan Tadeusz. - Posłuchajcie tej historii. Mój ojciec, Andrzej, urodził się 28 pazdziernika 1888 roku. Mieszkał w wiosce, która obecnie znajduje się na Ukrainie. W chwili wybuchu pierwszej wojny światowej został wcielony do armii carskiej. Jego ojciec też służył w armii i walczył na Kaukazie. - Pewnie z Czeczenami - wtrącił Maciek. - Zgadłeś - pan Tadeusz kiwnął głową. - Dziadek dużo nam opowiadał o tamtych walkach. Mówił, że Czeczeni byli doskonałymi wojownikami i tak naprawdę wojsko rosyjskie bało się wychodzić ze swych fortec. Do walki z Czeczenami wysyłano wielu Polaków, którzy nie chcieli walczyć przeciwko narodowi pragnącemu wolności. Urodziłem się w 1925 roku. Od kiedy pamiętam, coś gnębiło ojca. Tuż przed śmiercią opowiedział nam tajemnicę swojego życia. Podobno w czasie bitwy pod Tannenbergiem, gdy część wojsk została okrążona, żołnierze chcieli uciekać z okrążenia. Lecz ci, którzy wycofali się, pobłądzili lub zginęli na bagnach. Wraz ze sztabem w okrążeniu znalezli się kozacy, piechota i bateria mojego ojca. W pobliżu, w wysokiej wieży rozmieścił się sztab Sarasonowa. Na jej szczycie znajdowało się stanowisko obserwatora podającego artylerzystom namiary na pozycje niemieckie. - Pana tata nie mówił, gdzie to było? - spytał Olbrzym notując. - Nie, zapamiętał tylko, że była tam murowana wieża, którą Niemcy ostrzeliwali i w końcu rozbili. Wtedy ojca wezwano do sztabu. Otrzymał rozkaz, aby z dwójką żołnierzy zakopać dwie skrzynki. Były to identyczne pojemniki do tych, w których przechowywano pociski artyleryjskie. Miały w nich znajdować się dokumenty sztabu armii generała Samsonowa. Zaprzysięgnięto całą trójkę, że dochowają tajemnicy. Mój ojciec był bardzo wierzący i nigdy nie zdradził nam miejsca ukrycia tych skrzynek. - A co się stało z pana tatą? - dopytywali się Maciek i Gustlik. - Wokół tej wieży toczyły się zacięte walki. Gdy skończyły się pociski artylerii, kozacy utworzyli obronę okrężną. Nastawili swoje piki przed tyralierą atakującej kawalerii niemieckiej. Ojciec mówił, że takiej masakry nie chciałby drugi raz oglądać. Konie niemieckiej kawalerii nadziane na lance miały rozerwane brzuchy, padały obficie krwawiąc. Walczono na szable, bagnety, pistolety i pięści. Niemcy po tej walce jakoby nie chcieli brać do niewoli kozaków, tylko od razu ich zabijali. Mój ojciec w czasie bitwy stracił oko. Dostał się do niewoli i został wysłany do niemieckich kopalń na pięć lat. Jeden z żołnierzy, którzy z nim zakopywali skrzynie, zginął w kopalni przejechany wózkiem z węglem, drugi zmarł na nieznaną chorobę w szpitalu. - A po wojnie nikt do ojca nie zgłaszał się, żeby wskazał miejsce ukrycia skrzynek? - zapytałem. - Po pięciu latach niewoli ojciec wrócił do domu. W Rosji szalał ogień rewolucji bolszewickiej. NKWD poszukiwało carskich oficerów, którzy nie chcieli służyć nowemu reżimowi. Tata uciekł do Polski. Wpław przepłynął rzekę Berezynę i znalazł się w Wilnie. Tam spokojnie żył aż do 17 września 1939 roku. Był nauczycielem wychowania fizycznego. Po trzech tygodniach w jego domu zjawiło się NKWD. Na razie zajęło tylko duży pokój w mieszkaniu. Jeden z kapitanów NKWD przyglądał się ojcu i gdy w końcu zostali sami, zapytał: Andrzeju, czy ty mnie nie pamiętasz? A skąd? - odpowiedział pytaniem ojciec. Razem służyliśmy w carskim wojsku. Teraz cię poznaję - rzekł ojciec. Czy ty masz możliwość stąd uciec? NKWD szuka takich jak ty. Tak - odpowiedział tata po chwili namysłu. To uciekaj. Ojciec ukrył się u znajomych pod Wilnem. W 1941 roku, gdy ruszyła niemiecka ofensywa na ZSRR, na dworcu stało już czterdzieści wagonów do wywiezienia Polaków. NKWD paliło dokumenty. Gdyby nie nalot niemieckich samolotów na dworzec, plan wywózki zrealizowano by. Pod okupacją niemiecką ojciec działał w konspiracji. W 1945 roku udał się do Urzędu Repatriacyjnego po skierowanie na Ziemie Odzyskane. Chyba sam
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkwiatpolny.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobre pomysły nie mają przeszłości, mają tylko przyszłość. Robert Mallet De minimis - o najmniejszych rzeczach. Dobroć jest ważniejsza niż mądrość, a uznanie tej prawdy to pierwszy krok do mądrości. Theodore Isaac Rubin Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne. Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga. Antoni Kępiński (1918-1972)
|
|